Otóż te tablice podobają mi się przede wszystkim ze względu na wygląd „w dzień”. Wtedy led-ów nie widać w ogóle, bo jedne są schowane za półprzezroczystym plexi, a tych na dole z 3, 4 metrów w ogóle nie widać bo są małe 3mm. Zatem pozostaje design – metaliczna tabliczka z numerem z lustrzanego plexi. Tu raczej nikt mnie nie przekona, że tabliczki poniżej nie pasują do nowoczesnego domu. Raczej one współgrają z różnymi nierdzewkami, metalicznymi poręczami, fugami itd.






Druga sprawa to wykonanie. Nie znalazłem innego producenta, który by wykonywał takie tabliczki z prawdziwego metalu. Tabliczki z matowymi podświetlanymi znakami rzeczywiście są, ale te nieliczne wyglądające „metalicznie” są robione z dibondu – plastiku pokrytego folią aluminio-podobną. Sorry, to dopiero jest dla mnie kicz: zaoszczędzić kilka złotych na materiał metalopodobny, a za kilka lat taka powierzchnia może się rozwarstwić na słońcu (widziałem takie przypadki) i rozchodzić na łączeniach. Jednak metal to metal wytrzyma wiele lat. Ponadto źródło światła aby równomiernie oświetlało matówkę, musi być trochę oddalone i widziałem, że takie tabliczki są grube i wyglądają jak cegłówka. Te są „cienkie”, ładnie zaokrąglone i nie widać żadnej śrubki itp.
Co do świecenia w nocy, rzeczywiście lepiej żeby znaki były jak najbardziej gładkie a nie „punktowe”. Jednak tu sprawę można korygować rozstawem led-ów. W owych kebabach chińskie tabliczki są arcyoszczędne i w jeden znak potrafią dać tylko kilka ledów. Niby znak można przeczytać, ale jest rzeczywiście zdefragmentowany. Tymczasem – widziałem dwie takie tabliczki na domach i patrząc z odległości kilku metrów, albo kilkunastu jak to zwykle bywa z chodnika świecące cyfry wyglądają na zupełnie „ciągłe”, litery na dole mają jeszcze mniejsze odstępy i nie sprawiają wrażenia punktowości. Widać to choćby na poniższym rysunku Lelewela. Myślę, że na zamieszczonych zdjęciach punktowość się nienaturalnie uwypukla, bo zdjęcia są w zbliżeniu i bardzo szczegółowe. Na domu wygląda to o wiele lepiej.



Jeszcze co do jasności świecenia. Producent opisuje (www.hadron.co/numer_domu_led_szczegoly.php ), że oddzielnie można nastawić jasność cyfr i „ulicy” od zera, świecenia ledwo, ledwo do jasności max. Kto co lubi. Pewnie zdjęcia były robione na max. Tak na marginesie – widziałem niedawno led-ową reklamę gdzie ledy miały naprawdę małe odstępy i z kilku metrów napisy wyglądały rewelacyjnie, lepiej nawet niż neon. Wszystko jest kwestią zastosowania odpowiednich odstępów.
Z trzeciej strony można dyskutować czy tylko lekkie podświetlenie zadowoli każdego, co oczywiście jest kwestią gustu. Widziałem lekko podświetlone numery solarne, które były czytelne... jedynie przez lunetę. Jakieś tam światełko się sączyło... Dlatego jednak wolę tablicę z solidnymi możliwościami świetlnymi, a jak będzie za mocno, to sobie przykręcę.
Pozdrawiam forumowiczów i widzę, że dyskusja na nowo ożywa, no ale przecież takie jest zadanie forum.