Napięcie wyjściowe transformatora na tabliczce, to napięcie przy obciążeniu nominalnym prądem. Czyli co się stanie na "biegu jałowym"?

P.S.
U siebie mam 2 zasilacze impulsowe i Z-ka chodzi samodzielnie na własnym. Od zawsze.

Dobry sterownik reguluje prąd w uzwojeniu a więc nie łączy uzwojenia do zasilania kiedy prąd jest większy niż docelowy. Prąd płynie w zwartym uzwojeniu, nie wychodzi na zewnątrz.
Po drugie w najgorszym przypadku przepięcie powinno zostać samoistnie stłumione przez struktury tranzystorów w mostku, do wartości nieniszczącej.
Po trzecie, o czym wspominałem, nie należy ustawiać tak dużych przyspieszeń, żeby silniki stawały dęba i tym samym działały wyczuwalnie jak prądnice. Przede wszystkim dlatego, że to niczemu dobremu nie służy, ze szczególnym uwzględnieniem trwałości mechaniki i jakości obróbki.
Po czwarte, zadaniem elektroniki nie jest naprawianie dziadowskiej mechaniki. Z-ka nie ma prawa zjeżdżać pod własnym ciężarem i kropka. Nawet przy wyłączonym sterowaniu a co dopiero na włączonym, kiedy drivery trzymają silnik zwartymi uzwojeniami.

Używałem i M542 i lepszych driverów, i NIGDY nie było problemu mimo że zasilanie 48V, czyli z bardzo małym zapasem na przepięcia. Może przy jakichś skrajnie paździerzowatych driverach to by wystąpiło. Ale jeśli ktoś ma taką naturę, że kupuje najtańsze badziewie, to zawsze będzie miał problemy i płakał, czy z tego czy z innego powodu.
Duży kondensator elektrolityczny to jest żadne zabezpieczenie przed przepięciem z powodu SEM. Łatwo sobie policzyć: 1A przez 1s spowoduje wzrost napięcia o 1V dla 1F. Dla "typowych" wartości 10mF i 4A wystarczy 50ms, żeby kondensator naładował się o dodatkowe 20V. Do tego w razie faktycznego wystąpienia przebicia będzie to świetnie źródło niszczącej energii.

Jakie to niby kłopoty większe od X i Y powstają w osi Z? Że komuś zjeżdża bo maszyna jest źle skonstruowana? To trzeba poprawić.
Poza tym w jakich przypadkach SEM z silnika spowoduje przepięcie na zaciskach zasilających drivera? Jak kijowy to musi być driver?
Z resztą, róbta co chceta, co mnie do tego

Bo widzisz Tomcio, ci wszyscy których opinie czytasz, to elektroniczne matołki które swoje opinie kształtują statystycznie. Sami nie wiedza a innego źródła niż to co wyczytają na forach nie znają. Czyli "większość tak pisze, to jak też tak uważam i dołączam swoją NIEZMIERNIE CENNĄ OPINIĘ do ich zbioru".
Zamontuj sobie JEDEN WSPÓLNY zasilacz impulsowy na X,Y,Z, którego wydajność prądowa będzie wynosiła 2/3 sumy prądów nominalnych wszystkich silników. Wystarczy w podskokach. Jeśli masz obiekcje, to 100% sumy. Ewentualnie daj jeden zasilacz na X,Y i oddzielny na Z, gdybyś miał problemy z nabyciem.
Natomiast nie dawaj oddzielnych zasilaczy na każdą oś osobno, bo jest to powszechny błąd i w pewnych szczególnych warunkach może spowodować kłopoty.
Zamontuj sterowanie które tak da się ustawić, że silniki nigdy nie stają dęba, bo to jest WADA która szkodzi i mechanice i elektryce. I będzie super.

Pytania warto zadawać. Warto także poczytać to co już zostało napisane zanim się zacznie pytać po raz kolejny o to samo. Nieprawdaż?
Te rady się tak sprawdzają, że na forum jest multum tematów o "paleniu się" sterowników silników krokowych wskutek użycia zasilaczy transformatorowych.

"prąd powinien odpowiadać w przybliżeniu momentowi obrotowemu w Nm"
"Zasilacz prosty, bo musi poradzić sobie z oddawaniem mocy przez silniki przy hamowaniu, co niekoniecznie udaje się zsilaczom impulsowym"
Jeszcze tylko brakuje rady, żeby księdza zamówić na pobłogosławienie, bo inaczej będzie kroki tracić

Jeśli pytasz o elektronikę to pytaj elektroników a nie jakichś domorosłych pseudofachowców.
Szkoda czasu na komentowanie bzdur dotyczących "przewag" zasilaczy transformatorowych nad impulsowymi. Tylko trzeba mieć cokolwiek w głowie żeby umieć tego użyć.