Ktoś odpowiada. Podam powód przykładowy, z jakim ja sam mam najczęściej do czynienia.
Czas przeznaczony na wszystko jest ograniczony. Jeśli mam czas na projekt X w takim a takim wymiarze, to nie będę go "marnował" na funkcjonalności które uważam za zbędne lub 3-ciej kategorii. Zdecydowanie ważniejsze jest, żeby projekt, szczególnie projekt informatyczny który nigdy nie jest doskonały i bez błędów, rozwijał się maksymalnie dynamicznie w kierunku głównego zadania - podstawowej funkcjonalności i niezawodności.
I akurat tutaj twórcy Piko trudno jest czynić zarzuty. Projekt się rozwija. Dynamika spada, ale też innego rodzaju modernizacje są wykonywane.
Produkt jest moim zdaniem bardzo przyzwoity a biorąc pod uwagę ile kosztuje, to jest dużo bardziej niż bardzo przyzwoity. To jest zupełnie inna sytuacja, niż z omawianymi w innym wątku "edukacyjnymi cnc", gdzie za ponad 2000zł dostaje się coś realnie do niczego się nie nadaje. Piko w postaci sprzętu z rozwojowym oprogramowaniem kosztuje tyle ile sama licencja Mach. W cenie Piko dostajesz 4 osie, obsługę ręcznego joga i izolowany komunikacyjny port USB który minimalizuje ryzyko niebezpiecznej usterki oraz działa poprawnie na praktycznie dowolnym pececie na którym pójdzie Windows.
Życzenia typu G64 trzeba po prostu zgłosić i poczekać. Skoro rozkaz jest taki użyteczny, to obstawiam, że z czasem zostanie dodany.natomiast oczekiwanie, żeby soft dogiąć do Linuxa, to już kwestia tego, czy producent uzna czas poświęcony na to za jakkolwiek opłacalny.
Powtórzę to co jest faktem - poważnie producenci ignorują Linuxa lub w najlepszym przypadku traktują po macoszemu. Powód jest prosty - nie mają tu zastosowania relacje B2B które w znacznej mierze gwarantują niezawodność produktów, przewidywalność ich działania oraz bezpieczeństwo użytkownika. Tak, wiem, że Linux jest podstawą kilku bardzo udanych rozwiązań. Ale to rodzynki w zakalcu. Typowy użytkownik, który zapragnie mieć Linuxa, o ile nie użyje gotowej dystrybucji (często PŁATNEJ), i nie poprzestanie na tym co na ma na starcie wbudowane, to zamiast pracować będzie się zajmował walką o byt dla aplikacji i nietypowych urządzeń które posiada. W odróżnieniu, odpalenie i pełne skonfigurowanie Windowsa (wliczając w to cały sprzęt zewnętrzny i cały soft różnego rodzaju), zajmuje "tylko" bity dzień.
I dlatego Linux nie jest dla poważnych ludzi, zajmujących się poważnymi sprawami i patrzących na czas jak na strumień oddalających się bezpowrotnie złotówek. Tylko dla takich którzy mają go w nadmiarze.
Powiem więcej, w poważnych firmach preferuje się wyłącznie rozwiązania działające i niezawodne. I nawet ciężko jest doprowadzić do zmiany działającego na "o niebo lepsze". Dlatego rozwiązania "open" są skazane na funkcjonowanie na marginesie w pełni komercyjnych rozwiązań. Z tym jest trochę jak z fascynacją ciężkim rockiem. Prawie każdy to przechodzi, póki jest młody, pryszczaty i nie ma większych zmartwień, szczególnie bytowych. Potem się dojrzewa, zaczyna oddzielać rzeczy ważne od nieważnych, podejmuje się coraz więcej zobowiązań, i to co było wcześniej staje się śmieszne i dziecinne.
Tux, bardzo się cieszę, że nie zdradzasz symptomów ciężkiej infekcji Linuxem. Powoli zaczynam Cię lubić
P.S. Legalna licencja Windows XP kosztuje od 150zł. Za te pieniądze nie kupisz nawet sfatygowanego, ale pewnie działającego peceta z demobilu. Na taki trzeba wydać jakieś 400zł co najmniej.