Ja miałem taką sytuację dwa razy, z czego raz z klientem a raz zupełnie nie związana z pracą.

Pierwsza dotyczyła kupna mieszkania od JWC na które wpłaciłem zaliczkę, ale potem stwierdziłem, że to błąd bo ceny spadły a ja bym miał do spłacania duży kredyt. Opłacało mi się nawet bardziej wycofać i zapłacić karę umowną niż brnąć w kredyt. Po roku batalii gdy już byłem o krok do oddania sprawy do sądu, przysłali mi pismo z przeprosinami i w ogóle i dołączony dokument do podpisania po którym oddadzą kasę, przeczytałem całość i stwierdziłem, że po roku czekania, szarpania sobie nerwów należą mi się jakieś odsetki, więc powiedziałem, żeby dopisali punkt o odsetkach ustawowych to podpiszę. Dopisali, wypłacili pieniądze, odtrącili z wypłaty bodajże 15K kary ale wypłacili również odsetki, więc bardzo stratny nie byłem i wywalczenie odsetek przysłoniło kilka tysi kary

Druga sytuacji była z moim klientem, ale z branży IT więc nie związane również zupełnie z CNC i tym co robię teraz.

Ja mam, pismo zatytułowane "PRZED SĄDOWE WEZWANIE DO ZAPŁATY". Działa za każdym razem.

Robię i wystawiam proformę, potem jak kasa jest na koncie, to wysyłam towar, nie rozumiem w czym to jest złe?

kamar pisze:

sokon pisze: bo brak klienta to zdecydowany brak kasy, a klient nie wypłacalny to klient, który może zapłaci. To "może"

zdążysz wydębić zanim Cię komornicy skarbowi zlicytują za VAT I PIT

Po pierwsze podobno (bo pewności nie mam) już nie naliczają podatków za nie zapłacone faktury.
A po drugie ja jestem przezorny i wystawiam wyłącznie fakturę proformę a vat dopiero po wpłaceniu na konto, ZAWSZE i nie interesują mnie telefony, prośby i błagania.

Kolejna sprawa to to, że projekt za kilkadziesiąt tysięcy złotych to się robi dopiero po podpisaniu umowy.

I tak i nie, bo brak klienta to zdecydowany brak kasy, a klient nie wypłacalny to klient, który może zapłaci. To "może" to marne pocieszenie jak się robi projekt za 40K czy 50K, ale jednak szansa jakaś jest, czy to sądownie, czy polubownie ale jakoś się rozliczenie kiedyś ściągnąć uda (wiem bo miałem takie sytuacje i po dłuuuuugim czasie w końcu się udawał).

trzasu, oczywiście, że pytam i oczywiście, że sam oglądam towary, zaliczam się do obydwu tych typów, tak samo ja, jak również każdy inny konsument. Nigdzie nie napisałem, że tak nie robię, mam wrażenie, że trochę nad interpretujecie to co piszę, a nie ma takiej potrzeby, jak sama nazwa forum wskazuje, trzeba mieć podejście do tematu "Na luzie".

W myśli przewodniej tematu chodzi oto, jaki odsetek wszystkich pytających i patrzących, których macie przyjemność bądź nie, obsługiwać, staje się realnym klientem.

Grawer.Gift, myśl przewodnia to nie klient będący najsłabszym ogniwem, tylko pytacze i japacze.

Pytacz to taki co przychodzi, dzwoni i pyta o wszystko.
Japacz to taki co wchodzi do sklepu i gdy pracownik go pyta
- czy coś podać?
to on mu odpowiada
- nie dziękuje ja patrzę (co brzmi przeważnie jak "nie dziękuje japacze")

atom1477 ten koleś miał zdrowe podejście, jaka płaca taka tolerancja wykonania .

Do mnie też przychodzą i za flaszkę chcą żeby im coś robić, ale mam prostą odpowiedź:
"esperal zaszyli mi tak głęboko, że nie idzie go wygrzebać więc nic mi po flaszce"
i temat sam umiera po tym tekście

Choć nie twierdzę, że tak nie jest, to w moim przypadku to się nie sprawdza. Całe życie pracowałem w IT i na tyle mnie to znudziło, że się przesiadłem na ślusarkę i teraz cokolwiek robię to robię z bananem na gębie

Kolego diodas1 trochę generalizujesz, co nie zmienia to faktu, że tak się zdarza.

Z innej beczki - dostałem niedawno maila z pytaniem o wycenę przyspawania profili do słupków, ktoś chciał zmienić płot z siatki na drewniane sztachety.

Nie lubię za bardzo pracować przy ogrodzeniach ale pomyślałem sobie wyjdę z tej mojej nory i popracuje na powietrzu, pogoda ładna, będzie fajnie, zrobiłem wycenę i zaśpiewałem 650.00zł, może łyknie.

Było do przyspawania 18 profili do 10 słupków po 2 na każdą przerwę między słupki (góra i dół). Chyba po dwóch dniach dostałem odpowiedź, że Pan żałuje, że nie skontaktował się ze mną wcześniej bo przyjechał inny spawacz, wziął 1000.00zł i jeszcze wysłał klienta po elektrody do sklepu .

Tak, że tu przypadek trochę odwrotny, klient najpierw zlecił potem szukał alternatywy