markcomp77 pisze:oczywiście można liczyć na słabość źródła napięcia.. ale co jeśli źródła nie daje się "stabilizować" tranzystorkiem o mocy 165W?
co jeśli trafo ma i kondensatory mają bardzo dużą zgromadzoną energię...
Teraz Kolega pogalopował daleko.
Pierwsza sprawa. Nie buduje się zabezpieczeń tego typu, które znoszą długotrwale moc znamionową zasilacza. O ile dobrze pamiętam, Kolega montuje zabezpieczenia w oparciu o tranzystorek Darlingtona w obudowie TO220 i to bez radiatora.
Druga sprawa. Napięcie zasilacza niestabilizowanego jest amplitudą napięcia transformatora. Oznacza to, że nawet pod niewielkim obciążeniem nastąpi wyraźny jego spadek
i tylko to ma robić zabezpieczenie - tworzyć owo niewielkie obciążenie.
Kolega pisze, że w obwodzie stabilizacji popłynie prąd dążący do nieskończoności. Właśnie na tym rzecz. Tranzystor wykonawczy ma odpowiedzieć całym swoim zasobem na wymuszenie, gdyż tylko w ten sposób może zwalczyć wzrastające napięcie.
Najgorszym przypadkiem pracy, dla stabilizatora równoległego, jest brak obciążenia. Niech kolega
x zbuduje ogranicznik, zainstaluje w urządzeniu i nie podłącza sterowników. Na podstawie temperatury radiatora i jasności świecenia LED będzie można ocenić ilość traconej mocy, która znacząco spadnie po podłączeniu sterowników. Można pojeździć po działkach, sąsiadach i innych transformatorach testując skrajne warunki pracy.
Dokładnie taki sam układ, z diodą LED, zbudowałem dla kolegi
Rayford. Proszę Jego pytać czy i jak działa.