Po pierwsze "debil" to tak jak już ktoś napisał, termin medyczny określający niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim (upośledzenie umysłowe lekkie,)tuxcnc pisze: ↑09 lut 2021, 18:46Pierwsza, podstawowa i najświętsza zasada dyskusji brzmi :
Debilowi nie należy niczego tłumaczyć, on niczego nie zrozumie bo jest debilem, natomiast na pewno się obrazi.
Ale kiedy dyskusja jest publiczna, to ważniejsi mogą być ci, którzy nic nie mówią, ale przeczytają i zrozumieją.
Albo mówiąc inaczej, wszystkich kretynów świata można by było ignorować, gdyby nie wprowadzali innych w błąd ...
Dokładne rozwinięcie pojęcia z Wikipedii.
Niepełnosprawność intelektualna w stopniu lekkim (upośledzenie umysłowe lekkie, dawniej debilizm – niestosowana z uwagi na negatywne znaczenie w języku potocznym) – poziom intelektualny osób dorosłych charakterystyczny dla 12 roku życia. Ta forma deficytu intelektualnego stanowi najwięcej rozpoznań.
Osoby takie są samodzielne i zaradne społecznie, nie powinny jednak wykonywać zawodów wymagających podejmowania decyzji, ponieważ nie osiągnęły etapu myślenia abstrakcyjnego w rozwoju poznawczym. Życie rodzinne przebiega bez trudności. W socjalizacji mogą nabywać zaburzeń osobowościowych, ze względu na atmosferę otoczenia i stosunek innych.
Obecnie istnieje tendencja do wprowadzania zajęć korekcyjnych, przy intensywniejszym treningu poznawczym w dłuższym czasie osoby z upośledzeniem w stopniu lekkim osiągają podobne wyniki co osoby z przeciętnym IQ. Do 14 roku życia brak różnic rozwojowych.
IQ w skali Wechslera: 55–69.
Po drugie, "Debilowi nie należy niczego tłumaczyć, on niczego nie zrozumie bo jest debilem, natomiast na pewno się obrazi."
To założenie nie jest do końca prawdziwe, bo.
Jeżeli osoba jest zdrowa psychicznie, to brak rozumienia pewnych pojęć, zjawisk, wynika tylko z braku pewnego wykształcenia i tyczy się to zarówno osób dorosłych, jak i dzieci. My słowo wykształcenie kojarzymy z szkolnictwem wyższym, ale termin wykształcenie odnosi się również do wykształcenia pewnych zdolności poznawczych.
Jeżeli mamy dziecko, które czegoś nie rozumie, to znaczy ze brak jest w mózgu odpowiedniej struktury neuronalnej, na której dziecko mogło by zbudować następną, nową strukturę.
Sztuką nauczania, jest dogłębne poznanie ucznia i dobranie do niego odpowiedniego poziomu nauczania.
Jeżeli dziecko nie potrafi liczyć za pomocą cyfr, jest bardzo niechętne do znaków graficznych, męczą go operacje na liczbach, wtedy należy znaleźć pozytywny punkt zaczepienia.
Jeżeli dziecko bardzo lubi króliki, rozmawia się z nim o tych królikach, pozwala mu się w tym rozwinąć i stopniowo przemyca się nowe informacje.
Tu jest jeden króliczek, tu jest drugi króliczek, to ile razem masz króliczków? Dwa...
Pomału, stopniowo zaczyna się przesączać nowe informacje do głowy, aż w końcu staje się możliwe prowadzenie standardowego już sposobu nauczania.
O ile dzieci są otwarte na zdobywanie i poznawanie świata, tak z dorosłymi jest już nieco większy problem. Wpadają oni w pułapkę własnego umysłu, tworzą swój własny, zamknięty światopogląd i nie są otwarci oni na nowe spostrzeżenia, informacje.
Powstaje taka kula, w której taka osoba czuje się dobrze i bardzo ciężko jest ją z tej kuli wyciągnąć. Jeżeli mamy do czynienia np. z alkoholikiem, taka osoba uważa ze picie alkoholu jest dobre i w tym przypadku pojedynczo wypowiadane słowa, nie są wstanie zrównoważyć tych sygnałów, jakie dostarcza alkohol.
Każda osoba dorosła, bazuje w dużej mierze na doświadczeniu. Osoby dorosłe z czasem tracą zdolności poznawcze, ciężko uczyć się im nowych rzeczy. Do tego dochodzi zwyczajne lenistwo i przekonanie o swoim doświadczeniu życiowym. To pewnego rodzaju strefa komfortu, dlatego tak ciężko rozmawia się z osobami po 60 roku życia, chodź nie tyczy się to wszystkich, bo znam również osoby bardzo otwarte i chłonne świata, które pozostają takie do końca.
Mimo tych wszystkich "ograniczeń" w dalszym ciągu ludzki umysł jest podatny na zmiany, w tym również na nauczanie, tylko niejednokrotnie wymaga to zmiany sposobu działania, strategi a nawet użycia fortelu.
Wiadomo ze rzucone na beton ziarno nie wyrośnie, ale to wcale nie oznacza ze nie można betonu zerwać i zrobić z tego żyznego pola.
Problem z osobami dorosłymi polega w dużej mierze na tym, ze one wcale nie chcą się zmienić. Dlatego jakakolwiek rozmowa z nimi, to tylko okazja do obrony własnych racji, oraz wysuwanie kontr-argumentów.
Świadomość popełniania własnych błędów, jest bardzo ważna i nie należy się jej wstydzić. Wiadomo wtedy, co należy jeszcze skorygować. Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, kiedy się już własnych błędów nie widzi. Czy to oznacza ze jest się już idealnym? A czy można takim być? Czy ludzki umysł na to w ogóle pozwala? Chyba nie...
W obiegowej opinii jest przyjęte, ze człowieka nie da się zmienić. Oglądałem różne programy, o alkoholikach, narkomanach itp. cały program "pomocy" jaki jest przygotowany dla tych ludzi, jest dobrowolny i tu rodzi się właśnie w/w konflikt. Jak osoba ma przestać pić, skoro ona chce pić, dlatego Ci ludzie z reguły z tego nie wychodzą, ale to nie znaczy ze się ich "siłowo" nie da z tego wyciągnąć.
Te metody które są tak na prawdę skuteczne, nie są zgodne z obowiązującymi prawami człowieka. Tylko czy taki człowiek, który utracił zdolność samokontroli, dalej jest człowiekiem? Tak czy inaczej prawo ich chroni i chyba nikomu nie opłaca się "odwracać ich stosunków mózgowych", gdyż łatwiej wyprodukować nowych. Co oznacza, ze leczenie jest jak najbardziej możliwe, mimo ze nieetyczne i niemoralne.
Co do "debila", należy wstrzymać się z osądem, bo nie każdy jest jeszcze na tym etapie, aby był całkowicie impregnowany na wiedzę. Być może wystarczą jeszcze słowa, aby dać im impuls do poszukiwania nowych informacji i szanse na zmianę.