
Jeśli w szkole mieliśta trochę fizyki to tam pewnie coś było o temperaturach ciał stałych a dokładniej o rozszerzalności temperaturowej itp...a w przypadku zmrażacza działa to mniej więcej tak że schłodzony drucik na/w płytce zmienjsza swój obwód co daje nam efekt szczeliny wokół nogi elementu i w tej krótkiej chwili jesteśmy w stanie wyłapać gdzie i co nam nie łączy w mozaice.oczywiście efekt ten jest widoczny przy włączonym urządzeniu i po zaatakowaniu mrozem obserwujemy czy nam się pacjent wychyla czy nie.Im więcej zakłóceń podczas zmrażania tym bliżej jesteśmy ogniska zapalnego typu zimny lut ,zimny drut itp

typowe zimne luty powsztają zazwyczaj tam gdzie mamy wysokie temperatury i już niektóre miejsca mozemy wzrokowo przeanalizować,miejsca przyciemnione,okopcone itp.mogą wskazywać na występowanie ziemniaków.Druga częsta przyczyna to miejsca narażone na diałania mechaniczne odkształcanie wyginanie,miejsca połączeń styków.Klasyczny przypadek szyjka kineskopu kontra płytka-po kilku latach pracy można się tam spodziewać ZL.
kolejny przykłąd to niewłaściwe lutowanie lub używanie niewłaściwego tinolu,czasem zdarzają się odcinki nienadające się w ogóle do lutowania...Najlepiej pocwiczyć trochę lutowania na jakiejś starej płytce jesli ktoś dopiero zaczyna przygodę z elektroniką.Ważne czynniki wpływające na odpowiedni lut to :
-właściwa temp.grotu
-odpowiedni tinol
-czysty druk
-czyste elementy
-stabilne ręce
-stabilnie zamocowana płytka
temperatura otoczenia jeszcze mi nigdy w lutowaniu nie przeszkadzała(nieraz kleiło się jakiś domofon na mrozie)
Osobiście działam tak :
-Żadko używam kalafonii(lepiej mieć dobrą cynę)
-Ulubiona temperatura do lut.płytek 350st.
-Lutownica Weller z płynną reg.
-Tinol S-Sn60 Pb40,1mm
Nie wiem jak to bedzie jak zaczniemy jeździć na bezołowiówce,ale zobaczymy ponoć ruszą na nas zimne luty,czas pokaże...PZDR