Zastanawiam się gdzie leży granica tych prędkości i dokładności?
Bo do tego równania musi wejść przecież jeszcze sporo rzeczy - począwszy od grubości blachy, przez moc, łapanie i wypuszczanie wiązki z pułapki (gdy głowica nie podnosi się znad blachy - trumpf nazywa to "flycut"). A także sztywność/elastyczność konstrukcji maszyny i napędów (bo co z tego że wiemy gdzie głowica powinna się znajdować podczas gdy reszta nie potrafi wyhamować, zakręcić lub przyspieszyć), czujniki położenia w osi z (wysokość nad blachą), ciśnienie gazu.
Im szybsza praca tym szybsze muszą być przecież reakcje na o wiele więcej czynników niż położenie, prawda?
offtopic:
Myślę że praca w Częstochowie przy powstawaniu takich fajnych maszyn to byłoby COŚ, ale jestem specjalistą tylko w obsługiwaniu sprzętu, a nie wymyślaniu
