A'propos PM PPS wz. 43/52 (z drewnianą kolbą) to mieliśmy takie będąc('80-te) na unitarce w Lidzbarku Warmińskim (potem już z metalową składaną)
Z jakiegoś powodu poszliśmy kiedyś całą kompanią do sąsiedniej jednostki w Bartoszycach (25km) na strzelnicę.
Akurat kiedy tam zaszliśmy przerwę w strzelaniu miała ćwicząca jakaś tamtejsza kompania. Oni mieli AK47, my owe PM-y którym z ciekawością bartoszyckie chłopaki się przyglądali.
Kiedy jeden z nich zapytał co to za broń, bo takich dziwów to jeszcze nie widzieli, z tajemniczą miną odpowiedziałem:
- No nie wiesz? To najnowsza broń w Układzie Warszawskim..!
A kiedy na jego prośbę go rozłożyłem, to wisząc w środku tylko suwadło i sprężynę dostał wielkich oczu:
- Toż tu w środku nic nie ma !!
- No i właśnie o to chodzi ! - odarłem z gębą od ucha do ucha...
Ale fakt, mogłeś nasypać dwie garście piachu do środka, wytrząsnąć, i strzelały dalej... (dlatego wycieraliśmy środek ze smaru przed wyjściem na PCO.. )
Przypomnieliście mi lata młodości jak Małego Modelarza sklejałem... Pierwszy model to właśnie Niemiecki "Tiger".
Zapach butaprenu i wikolu był stałym elementem w domu w każdy weekend
Dobre to były czasy... pełne zapału.. I niecierpliwego wyczekiwania nowego zeszytu w kiosku... "co też ukaże się tym razem?"....
Duże straty dla radzieckich dowódców były normalną kalkulacją. Mieli dużo prostych, tanich czołgów, dużo ludzi, więc mogli sobie pozwolić na większe straty niż Niemcy
Podobnie alianci, przecież amerykańskie Shermany (można sobie obejrzeć takiego 11.11 na defiladzie Dnia Niepodległości) też nie były konkurencyjne jakością ani uzbrojeniem do niemieckich Tygrysów i Panter, ale były ich tysiące....
Przynajmniej na początku alianckie/rosyjskie czołgi były mniej skuteczne od niemieckich czołgów ciężkich, ale trzeba zaznaczyć, że w dużej mierze straty wynikały z powodu zastosowania w nich słabych krótkich armat M3-75mm Sherman
i 76-cio milimetrowych w rosyjskim T34/76
dających małą prędkość początkową pocisków, co decydowało o małej zdolności penetracji grubych pancerzy wprowadzonych późniejszym okresie wojny ciężkich maszyn niemieckich(bo do niszczenia PzKpfw I ÷ III były wystarczające), a także przez gorsze celowniki tychże czołgów.
Bo później Shermany wyposażono w skutecznie przebijające niemieckie pancerze długolufowe armaty M1 kal. 76 mm (i także nową, mocniejszą wieżę do tych armat)
i pociski przeciwpancerne M62 i M79 co zniwelowało problem w znacznym stopniu – pociski te przebijały bez trudu czołowy pancerz Tygrysa z dystansu 750-1000 metrów, a po wprowadzeniu pocisków M93 problem całkowicie zniknął – mogły one przebić pancerz wroga z dystansu nawet ok. 1400 metrów /vide-zniszczenie oddziału Wittmana w Normandii/.
Podobnie jak późniejsze wersje radzieckiego T34 wyposażono w o niebo skuteczniejszą długolufową armatę kalibru 85mm,
chociaż do niezawodności amunicji przeciwpancernej tych czołgów dalej można by mieć wiele zastrzeżeń..
Także w brytyjskich wersjach Shermanów Firefly wprowadzenie długolufowej armaty 17-funtowej zniwelowało przewagę bojową uzbrojenia czołgów niemieckich.
Nie mówiąc już o samym końcu wojny gdy pojawiła się bardzo krótka, niemal eksperymentalna seria super ciężkiego amerykańskiego czołgu T26E4-1 "Super Pershing", cięższa o 7 ton od zwykłego Pershinga, a uzbrojona w nową, długolufową wersję armaty kalibru 90 mm T15E1,
które rozstrzeliwały bez problemu ciężko opancerzone niemieckie Königstigery (TigerII)
https://milimoto.wordpress.com/tag/m4-sherman/
a to zdjęcie przedstawia 66-centymetrowy pancerz japońskiego pancernika klasy Yamato, który został przebity przez amerykańskie 40-centrymetrowe działo jednego z okrętów US Navy. Pancerz jest obecnie prezentowany w muzeum Marynarki w Stanach.