Jak węgiel jest nowy, a wkład nie oblepi się tym g....., to na jakiś rok wystarczy (przypominam że nie robię ciągle pleksi !). W przypadku zużycia filtra czy węgla można (o ile masz taką możliwość) wesprzeć się reduktorem zakładanym na wylot w filtrze i puścić to dalej "w kosmos".

kupiłem w zestawie z laserem, to chyba są filtry Teka. Problem jest w tym że jak tnę trochę więcej pleksy to ten syf przykleja się do wkładu i trzeba wymieniać mimo że nie nie jest pełny, po prostu śmierdzi. Znalazłem na to sposób zakładając coś jak fizelinę i zatrzymuje się na tym, i nie wydaję kasy na filtr.

Cięcie pleksy to największy syf - to moja opinia. Osocze, czy co tam się wydziela przykleja się do wkładu do filtra i niesamowicie śmierdzi, żaden aktywny węgiel tego nie przetworzy. Ja robię tak (mam filtr z aktywnym węglem), kładę fizelinę na wkładzie do filtra (który ma zabierać cząstki stałe) i co jakiś czas (3-10 dni, w zależności od intensywności pracy z pleksą) wymieniam i wyrzucam - polecam ten sposób.