Czy warto jest iść na studia

Avalyah pisze:Co jak co, ale na zajęciach to się człowiek programowania nie nauczy, na AGH również.

Oczywiście że nie. Ale pozna człowiek budowę czy zasadę działania pewnych mechanizmów przez co jakość jego oprogramowania będzie wyższa. Mam na myśli to, że będzie pisał pewne części kodu bardziej świadomie a nie tylko dlatego bo tak było w internecie/na kursie/przykładzie i działało. W technikum i na studiach nauczyłem się innego podejścia do takich zagadnień. Projektując jakieś sterowanie skupiam się nie na tym żeby robiło to co chcę, tylko na tym co się będzie działo jak jakiś element zawiedzie i co może pójść nie tak. To jest też powód dla którego bardzo ostrożnie podchodzę do modyfikowania skryptów w maszynach etc. Bo to że zmieniłem coś i działa nie oznacza, że zadziała w każdym przypadku (poprawnie lub zgłosi błąd a nie narobi mambarasu). Dlatego łączy się to bezpośrednio z resztą mojej wypowiedzi, że studia są dla dociekliwych.

Dodane 1 minuta 46 sekundy:
Ps. Tego co tam usłyszysz nie należy traktować jako prawdy objawione. Są tam też leśne dziadki które uczą starych lub wyimaginowanych rozwiązań. Dlatego największą wartością dla mnie byli ludzie których poznałem. Od siebie nawzajem idzie się nauczyć naprawdę wiele i to, że jest kogo zapytać to bardzo cenna rzecz.

honolam pisze:Chcę pójść na studia mechaniczne, zaoczne. Chcę pójść na studia z dwóch powodów - mam pomysł na biznes na przyszłość, potrzebuję nauczyć się takich rzeczy jak materiały, ich wytrzymałość, obróbka, projektowanie maszyn i innych przedmiotów aż po ich wykonanie i umiejętność optymalizacji czas / koszta i tak dalej.

Jak najbardziej popieram. Pytanie tylko na jakie studia. Z tego co napisałeś, to chcesz wymyślać jakieś nowe rzeczy, chcesz być konstruktorem. Moim zdaniem genialny konstruktor nie równa się dobry biznes. To zupełnie dwa różne zagadnienia.
Biznes = pieniądze, a te można robić na genialnych wynalazkach, ale także na produkcji mioteł do sprzątania. Jeśli twój pomysł jest dobry, to zacznij go realizować nie czekając aż skończysz studia. Ryzyko jest takie, że gdy będziesz studiował ktoś inny wpadnie na podobny pomysł i stracisz przewagę innowacyjności.

honolam pisze:chciałbym swój rozwój kierować na kilka torów - języki obce, umiejętności mechaniczne o których pisałem i chcę też zgłębić jakieś podstawy ekonomii, zarządzania, negocjacji.

Języki obce bez dwóch zdań, ale podstawy ekonomii, zarządzania, negocjacji to kierunki raczej biznesowe, a nie inżynierskie. Zdecyduj się co w pierwszej kolejności jest najważniejsze do wystartowania i poprowadzenia biznesu.
Można tak jak napisał

Antwito pisze:Jestem po studiach dziennych i aktualnie szukam pracy.

ale można też tak

MiziAir pisze: ludzie po studiach pracują u ludzi, którzy mieli pomysł na biznes.

i nie ma znaczenia czy prezes ma 7 klas czy MBA. Ten po 7 klasach może być urodzonym biznesmenem, a ten z MBA skończonym idiotą. Wygra ten który będzie miał lepszą wizję, lepiej zarządzał posiadanym kapitałem i ludźmi. Popatrz na historie Henrego Forda, Steve'a Jobsa i wielu innych.

brandnew pisze: ↑

25 kwie 2021, 15:18

Ten po 7 klasach może być urodzonym biznesmenem, a ten z MBA skończonym idiotą

Ale jeśli będzie miał tatusia działacza, to może zostać prezesem banku i ministrem finansów, premierem. Nawet jako historyk z wykształcenia

maciek95k pisze: ↑

25 kwie 2021, 11:26

Są tam też leśne dziadki które uczą starych lub wyimaginowanych rozwiązań.

Akurat te leśne dziadki dysponują i dzielą się wiedzą, dla której w ogóle można rozpatrywać sens studiowania w Polsce. Czyli taka której nie przeczytasz i nie usłyszysz nigdzie indziej.

Dlatego największą wartością dla mnie byli ludzie których poznałem. Od siebie nawzajem idzie się nauczyć naprawdę wiele i to, że jest kogo zapytać to bardzo cenna rzecz.

I to właśnie kolejny dowód na to, jak mało wartościowe są te studia. "Od ludzi", to można się uczyć wszędzie i do końca życia. I ponad wszelką wątpliwość są do tego ZNACZNIE lepsze i efektywniejsze miejsca niż studia.
Jeśli już gdzieś, to na w miarę sensowną politechnikę. Warszawa, Kraków, ewentualnie w ostateczności Gdańsk, Wrocław. Reszta to dno i pół metra mułu. Dobre dla takich co chcą być nieco mniej mierni od otoczenia.
Najlepsze polskie politechniki to w porywach coś koło piątej setki wśród politechnik na świecie.
Jesteśmy w UE, więc jeśli ktoś jest łebskim gościem, ma teraz mnóstwo możliwości zagranicznych. To troszkę kosztuje, ale to się zwróci z procentem. Żeby móc skorzystać, trzeba dobrze znać język.
Dla nieco bardziej zamożnych płatne uczelnie, jak w UK. Niestety od kiedy poza UE, trzeba na to przeznaczyć około pół bańki na dziś.
Dla jeszcze trochę bardziej zamożnych (albo gotowych zainwestować w siebie), np uczelnie kanadyjskie.
Dla takich którzy w edukacji widzą dla siebie szansę, I MAJĄ POTENCJAŁ, uczelnie w USA, ale tu już koszty w granicach 1-2 miliona.

Hej.
Właściwe to pytanie z gatunku " egzystencjalnych " - iść po drugą flaszkę czy nie iść ?
Jak się zastanawiasz czy warto się uczyć - to może jednak nie warto .
W sumie to nic prócz wiedzy nie jest Twoje.
Dom może spłonąć , samochód ukradną , itp.
A to czego się nauczysz to Twoje.
pzd.

Też nie do końca, bo wiedzę nabytą się zapomina, zgodnie z krzywą wykładniczą. Niektórzy szybciej, inni trochę wolniej, ale wszystkich to dotyczy. Dlatego wiedze trzeba odświeżać, ćwiczyć pamięć i w ogóle intelekt.
Mózg nie jest tworem stałym. Neurony cały czas umierają i cały czas powstają nowe. Pamięć naturalnie zaciera się. Oraz co gorsza - płata figle, tak samo jak zmysły, czego niektórzy nie są w stanie przyjąć do wiadomości

emsc pisze:Akurat te leśne dziadki dysponują i dzielą się wiedzą, dla której w ogóle można rozpatrywać sens studiowania w Polsce. Czyli taka której nie przeczytasz i nie usłyszysz nigdzie indziej.

Nie zrozumiałeś mnie i mówisz o zupełnie czymś innym. Ja wiem, że studenci lubią podważać WSZYSTKO co im wykładowca mówi a jedno z popularniejszych zdań to „ po co nam to?” Albo „są od tego komputery” itp. Ale Ja nie o tym. Nie wiem gdzie Ty studiowałeś i jaki kierunek a to z pewnością też ma znaczenie. Ja mam na myśli ludzi, którzy np. Wykładają sztuczną inteligencję i przedstawiają artykuły z onetu. Dziadka który kiedyś może i ogarniał teorie sterowania i nawet miał wkład w jej rozwój ale obecnie dopada go demencja i kompletnie nie da się z nim skomunikować bo zapomina co mówił sekundę temu. Ten sam który przeprowadzając ćwiczenia z TS dyktuje nam co mamy zrobić matlabie z kartki którą napisał mu ktoś inny bo on sam nigdy nie ogarnął obsługi komputera i nie ma pojęcia co my klikamy. Możesz pokazać cokolwiek i zaliczysz bo on swoje a my swoje. Takich przykładów jest więcej ale są też przykłady zupełnie odwrotne.

emsc pisze:"Od ludzi", to można się uczyć wszędzie i do końca życia. I ponad wszelką wątpliwość są do tego ZNACZNIE lepsze i efektywniejsze miejsca niż studia.

Nie zgodzę się. Część ludzi zostaje na uczelni i nigdzie indziej ich nie doświadczysz. Dodatkowo niestety ale w nowych technologiach (lub też obecnie szybko rozwijających się) np. Jakimi są AI naprawdę strasznie dużo rzeczy idzie się dowiedzieć od kolegów z roku a nie od wykładowców którzy czasem nie nadążają bo nikt nie nadąża. Dodałbym do tego koła naukowe. To jest miejsce bardzo niezwykłe. Gdzie trafiasz na ludzi którzy jeszcze nie wiedzą że się nie da. Nie są jeszcze zmęczeni codziennością i potrafią naprawdę zainspirować. To dlatego ludzie którzy w nich byli albo tworzą własne firmy (bardzo wiele udanych) albo szukają takich, gdzie specyfika pracy jest podobna a jest ich jak na lekarstwo. Możliwość odwiedzenia miejsc na świecie o których nie miało się wcześniej pojęcia. Ośrodki badawcze i mnóstwo innych miejsc których w typowym przemyśle nie uświadczysz bo mają inny target. Po studiach jak sam nie masz dojścia to zapytasz kilku znajomych i praktycznie zawsze znajdzie się ktoś kto zna kogoś i pomoże.

emsc pisze:Dla jeszcze trochę bardziej zamożnych (albo gotowych zainwestować w siebie), np uczelnie kanadyjskie.
Dla takich którzy w edukacji widzą dla siebie szansę, I MAJĄ POTENCJAŁ, uczelnie w USA, ale tu już koszty w granicach 1-2 miliona.

Od tego są stypendia i mam wielu znajomych którzy z nich skorzystali i ukończyli studia na różnych uczelniach z renomą na całym świecie (Anglia, USA, Emiraty, Norwegia itd.)

Hej.
Teraz będą inne sensowne studia - Biblistyka ( czy jakoś tak).
Będziemy potęgą .
pzd.

maciek95k pisze: ↑

25 kwie 2021, 20:45

Takich przykładów jest więcej ale są też przykłady zupełnie odwrotne.

Ale to poniekąd osobny problem. I tez kolejny dowód na to, że studia w Polsce mają wielce wątpliwą wartość. Oczywiście mówimy o tych techniczno-technologicznych. A im bardziej zaawansowana technika, tym wartośc studiów mniejsza i asymptotycznie zbliżająca się do zera.

od kolegów z roku a nie od wykładowców którzy czasem nie nadążają bo nikt nie nadąża

No ale to jest właśnie problem uczelni, która jest 20 lat za murzynami.

Dodałbym do tego koła naukowe. To jest miejsce bardzo niezwykłe. Gdzie trafiasz na ludzi którzy jeszcze nie wiedzą że się nie da. Nie są jeszcze zmęczeni codziennością i potrafią naprawdę zainspirować. To dlatego ludzie którzy w nich byli albo tworzą własne firmy (bardzo wiele udanych) albo szukają takich, gdzie specyfika pracy jest podobna a jest ich jak na lekarstwo.

To że jest jak na lekarstwo, to wszyscy wiemy. A możesz podać jakiś chlubny przykład takiej "udanej"? Tylko żeby nie pisała apek na Androida albo gier?

Możliwość odwiedzenia miejsc na świecie o których nie miało się wcześniej pojęcia. Ośrodki badawcze i mnóstwo innych miejsc których w typowym przemyśle nie uświadczysz bo mają inny target.

Akurat Erasmus to ta wredna Unia nam sprezentowała. Natomiast tak studenci z tego korzystają, to tez trochę wiem a nawet więcej niż trochę...

Od tego są stypendia i mam wielu znajomych którzy z nich skorzystali i ukończyli studia na różnych uczelniach z renomą na całym świecie (Anglia, USA, Emiraty, Norwegia itd.)

Stypendia są poza UE trudno dostępne. Tylko dla potwierdzonych bardzo i wybitnie zdolnych albo... sportowców. Przynajmniej w USA. Oni tam kolejkę superzdolnych mają oczekującą w przedpokoju.

emsc pisze:Stypendia są poza UE trudno dostępne. Tylko dla potwierdzonych bardzo i wybitnie zdolnych albo... sportowców. Przynajmniej w USA. Oni tam kolejkę superzdolnych mają oczekującą w przedpokoju.

Dobrze, że moi znajomi o tym nie wiedzieli trochę już odbiegamy od tematu wątku ale jak się bardzo chce to naprawdę się da.

emsc pisze:Akurat Erasmus to ta wredna Unia nam sprezentowała. Natomiast tak studenci z tego korzystają, to tez trochę wiem a nawet więcej niż trochę...

Generalizujesz trochę zbyt mocno. Jedni jadą na imprezy do Hiszpanii a inni na wyspy zasuwać jak szaleni. I pisząc to mam na myśli konkretne osoby z mojego otoczenia a nie że gdzieś tam słyszałem że komuś się udało.

emsc pisze:A możesz podać jakiś chlubny przykład takiej "udanej"? Tylko żeby nie pisała apek na Androida albo gier?

Nie chcę wymieniać nazwami bo każdy ma różne polityki i nie każdy sobie życzy. Jedna się zajmuje lączeniem AI z robotami przemysłowymi. Ich produkty już są wykorzystywane na świecie. Inna produkuje roboty mobilne. Jeszcze inny startup robi badania nad zbieraniem śmieci kosmicznych, inna nad nowoczesnymi metodami wytwarzania i ogólnie różne innowacje wokół druku 3D. Niektórzy projektują rakiety. Był też przypadek u nas w kraju o ile pamiętam, gdzie gość z koła naukowego startującego w Formule Student dostał się do zespołu F1.
Miałem okazję trochę pojeździć po świecie w czasie studiów i to co na niektórych uczelniach studenci wyczyniają to naprawdę budzi podziw.
Uczelnie mają ten plus, że tam nie musi się opłacać. Jest miejsce na błędy i eksperymenty. Ale całość jest poparta teorią a nie na zasadzie „zrobmy tak i zobaczymy co będzie” a potem „o działa. Nie ruszamy”. I nie wychwalam tutaj Polskich uczelni. Ilość betonu jaka tam jest to istna masakra. Niektórzy studenci to też szkoda nawet komentować. Ale spotkałem tam mnóstwo ciekawych ludzi którzy naprawdę potrafią zmotywować i dać kopa do działania a także zmienić sposób patrzenia człowieka. Zamiast mówić „nie tykam tego. To skomplikowane” człowiek zaczyna myśleć „łał, jakie to skomplikowane. A jakie ciekawe. Doszkole się i spróbuję sam zrobić”. To na tej pierwszej postawie firmy produkują często rzeczy trywialne albo dość proste, dają im super nowoczesną nazwę i wciskają że mają kosmiczną technologię której nikt nie dogoni ani nie ogarnie i wezwij Pan serwis bo sam nic nie zrobisz. Jak by tego wczesniej ludzie nie stworzyli. Mamy nawet taki przypadek na forum. Kto wie ten wie

Po to są właśnie uczelnie i w ogóle praca naukowa, że nie wszystko musi działać i nie wszystko musi mieć sens w bliskiej perspektywie przynajmniej. To wiadomo. Zainteresowały mnie tylko rzeczywiste gospodarcze skutki edukacji. Niektórych jednostek przynajmniej.
Jeśli coś się dzieje, to dobrze. A jeszcze lepiej by było, gdyby to wychodziło poza "inkubatory". Gdzie jest już konkretna odpowiedzialność i konkretne ryzyko.

P.S. Stypendia - miałem na myśli najlepsze uczelnie dla najlepszych. A nie niezłe dla niezłych. I powtarzam, że tam dobre chęci i starania nie wystarczą. Bo chętnych z wypchanymi portfelami i rządowo sponsorowanych Azjatów nie brak.