emsc pisze:Kościół zatrzymał rozwój cywilizacji do połowy minionego tysiąclecia. To jest fakt z którym dyskutować się nie da. Nijak.
Teraz za to szykuje się powtórka z rozrywki, jednak w roli głównego hamulcowego ustawia się środowisko LGBT i poboczne.
Do gejów i lesbijek nic nie mam, zaznaczę od razu, mogę z nimi pracować, rozmawiać, na piwo iść, na łyżwy.
Jednak zdecydowanie sprzeciwiam się faworyzowania tych środowisk.
Parytety, punkty na uczelniach za kolor skóry czy orientację seksualną?! Oskar tylko jak zagra gej, murzyn i hindus?! Co to ma k**wa być?!
Obejmowanie stanowisk na uczelniach, w instytutach, czy zwyczajna rekrutacja studentów powinna być oparta tylko i wyłącznie o umiejętności. Jeśli ktoś uważa, że jakieś środowisko ma trudniejszy start i nie ma znaczenia czy to będzie chłopak ze wsi co miał daleko do szkoły, czy gej, czy murzyn, to niech organizuje kursy i szkolenia, otwiera na rzecz tego fundację i co tylko chce. Jak dana osoba zdobędzie wystarczającą wiedzę, to sobie dalej poradzi sama.
Dlaczego na drodze do wymarzonych studiów i zawodu, osoby która ciężko pracowała w szkole przez kilkanaście lat, ma stanąć ktoś, czyją jedyną zasługą jest płeć, orientacja albo kolor skóry?
Powinniśmy (w ramach systemu edukacji) "produkować" garstkę wybitnych fachowców (bo realnie więcej się nie da, brak materiału na to) oraz resztę, która będzie wydedukowana w stopniu wystarczającym do ogólnej orientacji w świecie, umiejętności szybkiego przeszkolenia się do określonej pracy. Teraz za to od minimum kilkunastu lat produkuje się armię miernych, w ramach programu "studia dla każdego, obojętne jak miernego" - w najgorszym przypadku zapłacisz za dyplom. Za to porządne szkolnictwo zawodowe i techniczne zostało wytępione doszczętnie.
I jeszcze uwaga na koniec, środowisko LGBT to grupa lobbująca za swoimi interesami, która reprezentuje wąski procent gejów i lesbijek. Nie różnią się w tym niczym od Ordo iuris, które też nie jest przedstawicielem zbyt wielu ludzi. Jedni i drudzy oczywiście twierdzą coś zupełnie przeciwnego. A to wszystko przeplatane modną poprawnością polityczną, w czasach, w których każda krytyka, również ta konstruktywna to hejt albo mowa nienawiści.