Warsztatowa kiełbasa z cebulą
Składniki:
30 - 40 dkg kiełbachy na osobę (mechanik musi pojeść)

3 duuuże cebule
4-5 śliwek suszonych
grzybek suszony
liść bobkowy, pieprz, ew. ziele angielskie i co kto tam lubi
trochę smalcu do smażenia (nie margaryny ani oleju!)
szklanka wody (nie dostawiać kreski nad o !), albo czerwonego wina.
pół chleba (a jak!) tylko nie Vasa!
Teraz tak:
Suwmiarką mierzymy średnicę kiełbachy i nacinamy na 20% średnicy z obu stron piłą taśmową lub bukfelkiem

Rozstaw nacięć 12,7 mm lub jak kto woli 1/2".
Przyda się głębokościomierz do sprawdzenia głębokości nacięć, może być ten w syfmiarce.
Gdy kontrola międzyoperacyjna da pozytywny rezultat działamy dalej:
Śliwki suszone rozpłaszczamy (najlepiej na kuźniarce, ale młotek 3 kg i kowadło też mogą być) do grubości 5 mm. (można wdrożyć kolejną kontrolę międzyoperacyjną).
Cebule obieramy i kroimy na plastry grubości 5 mm.
Na dużej, głębokiej patelni warsztatowej (najlepiej z pokrywką) roztapiamy smalec i wrzucamy połowę cebuli. Niech się zrumieni. Wtedy wkładamy kiełbasę, resztę cebuli, grzybek, śliwki i przyprawy. Nakrywamy i dusimy podlewając posiadaną cieczą. Zmniejszamy ogień czy tam prąd w kuchence, spawarce, czy palenisku kuźni.
Gdy kiełbasa znacząco schudnie (zalecana kontrola organoleptyczna), co oznacza, że puściła smak do konfiturki - kroimy chleb na słuszne kromki i smacznego! Nie zapomnijcie zdjąć masek!
P.S.
Fajne żarcie, ale człek potem pierdzi. Trza mieć dobrą wątrobę.
Nikt nam lekkiego życia nie obiecywał i danego słowa dotrzymał.