Strike, sięgasz do ciekawych tematów ale ja nie nadaję się do dyskusji z tobą. Parę razy próbowałem. Kończysz paroma słowami, to co warto byłoby rozwinąć i skaczesz dalej, jakbyś chodził w siedmiomilowych butach tylko po szczytach.
Wczoraj IMPULS rzucił bardzo ważne słowo "czas". Wiążą się z nim "selekcja" i "decyzja". Miałem czas to przemyśleć, już dawno temu to zrobiłem, mam to w pamiętnikach i zgodnie z tym co tam kiedyś napisałem podejmuję decyzję. Przykładowo dziś zerkając do śmietnika. Oprócz mebli, emaliowanego zlewu (może przydałby mi się pod rynnę bo wannę przestawiam w inne miejsce), zobaczyłem odkurzacz, widoczne uszkodzenie świadczyło że mógłby być sprawny ale nie potrzebuję go. Mógłbym odciąć kabel, ale to tylko dwie żyły, do tego mógł ktoś go ciągnąć, a widziałem już dwa razy przerwanie palące się takie kable. Decyzja podjęta w paru krokach do samochodu: "nie potrzebuję" chociaż chwilowe zainteresowanie zajęło parę sekund, to i tak krócej niż dziś w sklepie: "wybrać olej rzepakowy, czy słonecznikowy?". Inny przykład: wypadek. jestem potrzebny czy nie? Nie to jadę dalej. Jeszcze inny: staruszka, pyta się od drogę. Zgubiła się, wysiadła na złym przystanku. Dowiedziałem się od niej gdzie mieszka jej rodzina. Widzę poważny problem, mogę pomóc. Zadzwoniłem po taksówkę, taksówkarce opowiedziałem historię - może już przez taksówkarzy ktoś jej poszukuje. Niestety nie. Na miejscu pod podanym przez staruszkę adresem nie widzę aby sobie cokolwiek przypomniała. Dalej jest zagubiona. Zadzwoniłem na policję. Okazało się, że rodzina jej poszukuje. Przyjechał radiowóz. Dogadaliśmy się gdzie jest rodzina ją poszukująca. Akurat adres mi też pasował. Zabrałem się z nimi. Dane warunki i szybko podejmowane decyzje. Tak, aby tego nie żałować i żyć ciekawie. W ten sposób robię treningi sytuacyjne. Jadące karetki, to okazja do wjechania samochodem w nietypowe miejscach aby zrobić im wolną drogę. Tak jak w permakulturze - jedna czynność wiele funkcji.
Na krótko wracając do czasu. Doskonale opisał podejście do niego Zajdel w "Limes Inferior". Jakie to szczęście, że przeczytałem tą książkę w odpowiednim dla mnie życiowym momencie. Zbiór zasad jest jak program. Każdy w jakiś sposób programuje się. Dobrze jest mieć prosty i skuteczny program jak Jack Reacher, który strach zamienił w agresję. I tu zgodnie z moim wewnętrznym programem: koniec teraz pisania, czas w drogę.
oskaeg pisze:Kuli nie dostaniecie, ale wywiozą Was do getta
albo do pracy w obozie tak jak w książce "Inwazja" Miłoszewskiego. Przyczytaj lub posłuchaj.
