Frezarka Fritz & Werner
-
Autor tematu - Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 12
- Posty: 486
- Rejestracja: 15 wrz 2019, 07:56
Re: Frezarka Fritz & Werner
Witam,
po przerwie w temacie frezarki nadal coś się dzieje. Taką o to zrobiłem sobie podzielnicę.
Z przodu panewka z brązu lanego B101. Panewka z jedną powierzchnią stożkową, na któej później blokuję sobie podzielnicę przed obrotem.
Z tyłu łożysko stożkowe.
Koło zębate do ustawienia kąta podziału, dodatkowo zatrzask na kole zębatym, ale niestety nie mam zdjęcia.
I ciekawostka uchwyt w podzielnicy jest uchwytem, który kupiłem wraz z tokarką, Był cały zardzewiały, po oczyszczeniu okazało się że to rohm zg125... Uchwyt wart więcej niż dałem za całą tokarkę z osprzętem
po przerwie w temacie frezarki nadal coś się dzieje. Taką o to zrobiłem sobie podzielnicę.

Z przodu panewka z brązu lanego B101. Panewka z jedną powierzchnią stożkową, na któej później blokuję sobie podzielnicę przed obrotem.

Z tyłu łożysko stożkowe.

Koło zębate do ustawienia kąta podziału, dodatkowo zatrzask na kole zębatym, ale niestety nie mam zdjęcia.
I ciekawostka uchwyt w podzielnicy jest uchwytem, który kupiłem wraz z tokarką, Był cały zardzewiały, po oczyszczeniu okazało się że to rohm zg125... Uchwyt wart więcej niż dałem za całą tokarkę z osprzętem

-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 793
- Rejestracja: 12 paź 2018, 21:36
Re: Frezarka Fritz & Werner
Słaba ostrość niektórych zdjęć, słabo widać.
Co do spawania żeliwa: kiedyś kupiłem za grosze imadło z przestawną szczęką ruchomą, bardzo przydatne (do 160mm chwytania) - ale pęknięte; stała szczeka była głęboko nadłamana (ale nie odpadła), ktoś widać miał zbyt długą rurkę przedłużającą korbę. Zostało pospawane na zimno niklowymi elektrodami ESAB-a do żeliwa, a szwy zostały natychmiast, na gorąco "oklepane" młotkiem. Tak zaleca producent elektrod.
Po wszystkim oczywiście wyprowadzenie geometrii, udało się całkiem nieźle.
Ten wzór imadła ma zresztą według mnie wadę konstrukcyjną - według mnie musiało to kiedyś pęknąć. Teraz dokręcam ostrożnie, z wyczuciem - ale mocno.
To bardzo podobne imadło, wygląda identycznie:
Kilka razy spawałem TIG-iem żeliwo, ostatnio nawet "szprychę" żeliwnego koła (800mm) swojej starej, ponad stuletniej piły taśmowej, użyłem elektrod ESAB do żeliwa na zimno jako spoiwa. Koło rzuca podczas pracy (cudów nie ma, zresztą ok. 40 lat temu było już raz spawane), ale sama maszyna nie drży, tnie dobrze. Do spawania obkruszyłem otulinę z kilku elektrod 2mm, zukosowałem krawędzie przełomów, ustawiłem dokładnie i zalałem (naprzemiennie, próbując minimalizować zniekształcenia), potem oszlifowałem na równo. Oczywiście po szlifie pojawiały się bąble (żeliwo to bardzo trudny materiał, ma dużo węgla który się wypala w temperaturze spawania i gazuje), ale je szlifowałem dziury cierpliwie i nakładałem znowu świeżego spoiwa - aż do skutku. Przed szlifowaniem "oklepywałem" gorące szwy, według esabowskich wskazówek.
Co do spawania żeliwa: kiedyś kupiłem za grosze imadło z przestawną szczęką ruchomą, bardzo przydatne (do 160mm chwytania) - ale pęknięte; stała szczeka była głęboko nadłamana (ale nie odpadła), ktoś widać miał zbyt długą rurkę przedłużającą korbę. Zostało pospawane na zimno niklowymi elektrodami ESAB-a do żeliwa, a szwy zostały natychmiast, na gorąco "oklepane" młotkiem. Tak zaleca producent elektrod.
Po wszystkim oczywiście wyprowadzenie geometrii, udało się całkiem nieźle.
Ten wzór imadła ma zresztą według mnie wadę konstrukcyjną - według mnie musiało to kiedyś pęknąć. Teraz dokręcam ostrożnie, z wyczuciem - ale mocno.
To bardzo podobne imadło, wygląda identycznie:

Kilka razy spawałem TIG-iem żeliwo, ostatnio nawet "szprychę" żeliwnego koła (800mm) swojej starej, ponad stuletniej piły taśmowej, użyłem elektrod ESAB do żeliwa na zimno jako spoiwa. Koło rzuca podczas pracy (cudów nie ma, zresztą ok. 40 lat temu było już raz spawane), ale sama maszyna nie drży, tnie dobrze. Do spawania obkruszyłem otulinę z kilku elektrod 2mm, zukosowałem krawędzie przełomów, ustawiłem dokładnie i zalałem (naprzemiennie, próbując minimalizować zniekształcenia), potem oszlifowałem na równo. Oczywiście po szlifie pojawiały się bąble (żeliwo to bardzo trudny materiał, ma dużo węgla który się wypala w temperaturze spawania i gazuje), ale je szlifowałem dziury cierpliwie i nakładałem znowu świeżego spoiwa - aż do skutku. Przed szlifowaniem "oklepywałem" gorące szwy, według esabowskich wskazówek.
Pomogłem? Kliknij, proszę :-)
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 399
- Rejestracja: 20 sie 2018, 20:31
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Frezarka Fritz & Werner
Akurat kilka dni temu kupiłem takie imadło jak na foto z przestawiana szczęką, nie jest popękane, ale ma ukręcony kwadrat śruby, jako ciekawostkę napiszę że śruba pociągowa opiera się na łożysku oporowym. Pytanie do kolegi pavyan w którym miejscu w tym imadle jest ten słaby punkt o którym pisałeś?
-
- Specjalista poziom 3 (min. 600)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 793
- Rejestracja: 12 paź 2018, 21:36
Re: Frezarka Fritz & Werner
Pęknięcie było po obu stronach, tuż pod (albo za) szczęką stałą, w przybliżeniu pionowo w dół - w kierunku podstawy.
Tam, gdzie powierzchnia pozioma obu ślizgów przechodzi w pionową powierzchnię oporową szczęki stałej.
Gdy oglądałem szczeliny pęknięć po rozebraniu imadła, doszedłem do wniosku że jest tam bardzo poważne osłabienie odlewu, jest zbyt cienko - dlatego, że obustronne podcięcie pod ślizgami jest niepotrzebnie wyprowadzone promieniem zbyt daleko. Uważam że powinno kończyć się dużo "wcześniej", niedaleko za śrubami mocującymi imadło do stołu; są one umieszczone stosunkowo daleko od szczęki stałej i taka modyfikacja bryły odlewu nie stanowiłaby żadnego problemu.
Wtedy byłoby tam - w krytycznym miejscu - o wiele więcej żeliwnego "mięcha" i nigdy by to w tym miejscu nie pękło. Wygląda to z zewnątrz bardzo masywnie, ale w potężnym z wyglądu "klocu" do którego jest przykręcona stała szczęka jest duża pustka; między tym zewnętrznym promieniem pod ślizgami a ową wewnętrzną pustką jest zbyt mało materiału, a to kluczowy punkt mający bezpośredni wpływ na wytrzymałość i każdy dodatkowy milimetr materiału byłby bardzo znaczący.
Jednak to imadło jest i tak bardzo przydatne (niewielkie, a aż 160mm można złapać) - jak zobaczyłem "dzisiejszą" cenę w Darmecie, to zdębiałem. To nie jest jakiś wyjątkowo precyzyjny sprzęt, a kosztuje że hej.
Ja kupiłem to za flaszkę, w zasadzie złom - ale udało się go zreanimować. Zbazowałem je na ślizgach i przefrezowałem podstawę, potem obrobiłem powierzchnię pod szczękę stałą. Ale warto zrobić to frezem do wpustów Woodruffa (albo prowizorycznie podszlifowanym walcowo-czołowym), tak by nie był odpychany przy głębokim "zanurzeniu", to pozwoliło mi zachować możliwie dobrą prostopadłość.
Mogę pstryknąć zdjęcie szwów, ale to raczej nic istotnego nie wniesie... chyba opisałem wystarczająco szczegółowo
?
Tam, gdzie powierzchnia pozioma obu ślizgów przechodzi w pionową powierzchnię oporową szczęki stałej.
Gdy oglądałem szczeliny pęknięć po rozebraniu imadła, doszedłem do wniosku że jest tam bardzo poważne osłabienie odlewu, jest zbyt cienko - dlatego, że obustronne podcięcie pod ślizgami jest niepotrzebnie wyprowadzone promieniem zbyt daleko. Uważam że powinno kończyć się dużo "wcześniej", niedaleko za śrubami mocującymi imadło do stołu; są one umieszczone stosunkowo daleko od szczęki stałej i taka modyfikacja bryły odlewu nie stanowiłaby żadnego problemu.
Wtedy byłoby tam - w krytycznym miejscu - o wiele więcej żeliwnego "mięcha" i nigdy by to w tym miejscu nie pękło. Wygląda to z zewnątrz bardzo masywnie, ale w potężnym z wyglądu "klocu" do którego jest przykręcona stała szczęka jest duża pustka; między tym zewnętrznym promieniem pod ślizgami a ową wewnętrzną pustką jest zbyt mało materiału, a to kluczowy punkt mający bezpośredni wpływ na wytrzymałość i każdy dodatkowy milimetr materiału byłby bardzo znaczący.
Jednak to imadło jest i tak bardzo przydatne (niewielkie, a aż 160mm można złapać) - jak zobaczyłem "dzisiejszą" cenę w Darmecie, to zdębiałem. To nie jest jakiś wyjątkowo precyzyjny sprzęt, a kosztuje że hej.
Ja kupiłem to za flaszkę, w zasadzie złom - ale udało się go zreanimować. Zbazowałem je na ślizgach i przefrezowałem podstawę, potem obrobiłem powierzchnię pod szczękę stałą. Ale warto zrobić to frezem do wpustów Woodruffa (albo prowizorycznie podszlifowanym walcowo-czołowym), tak by nie był odpychany przy głębokim "zanurzeniu", to pozwoliło mi zachować możliwie dobrą prostopadłość.
Mogę pstryknąć zdjęcie szwów, ale to raczej nic istotnego nie wniesie... chyba opisałem wystarczająco szczegółowo

Pomogłem? Kliknij, proszę :-)
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 399
- Rejestracja: 20 sie 2018, 20:31
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Frezarka Fritz & Werner
Moje imadło ma szerokość szczęk 100mm dałem za nie 150 złociszy, i też muszę przefrezować prowadnicę bo czuć schodki. Nie wiem czy przespawać ten brakujący kwadrat do śruby czy toczyć nową śrubę pociągową.
Będzie ciężko, jeszcze nigdy w hurtowni stali nie widziałem żeliwa, może dało by się odciąć taką płytę żeliwną z jakieś maszyny na złomie, ale to chyba gra nie warta świeczki.
andrejch2 pisze:A powiedzcie mi skoro już o imadłach mowa. Gdzie można kupić kawałek żeliwa 100x 250 x 50 mm ?
Będzie ciężko, jeszcze nigdy w hurtowni stali nie widziałem żeliwa, może dało by się odciąć taką płytę żeliwną z jakieś maszyny na złomie, ale to chyba gra nie warta świeczki.