senio pisze: ↑05 sty 2020, 02:17
3 litry i 50 koni ?. Coś Ci się zdrowo pomyliło. Co najmniej dwójka z przodu

Nie pomyliło mi się. Warszawa miała silnik 2,6l a jaką moc?
Poza tym PSA 2.0 Hdi w szwagra Volvo V50 chyba 2007 rok wypluł tłoki z korbowodami bokiem po niecałych 150.000 km. Taka akcja była
Powinieneś uświadomić śwagra, że kiedy się kupi hobbystycznie rzęcha który ma przejechane 2x tyle ile licznik pokazuje, to się najpierw robi remont kapitalny.
żeby silnik się rozbiegał, to musi być już totalny szrot który pluje olejem. Albo turbina całkowicie zdezelowana z intercoolerem pełnym oleju.
Silniki HDI a szczególnie 2.0 są chyba najlepszymi dieslami jakie w ogóle występują w autach seryjnych. Jeśli się je serwisuje regularnie, wymienia olej co 15 tysięcy (tylko syntetyk), za każdym razem wymienia filtr paliwa, to z reguły nie dzieje się zupełnie nic!
Jeśli się nie wymienia oleju w turbodieslu, to z kolei dziać się może wszystko. Najpierw pada turbina, przedwcześnie padają wtryskiwacze. Żeby zarżnąć turbinę wystarczy 40 tysięcy, jeśli się oleju nie wymienia. I to nie wina silnika, tylko właściciela flejtucha. To nie diesel w starym jelczu tylko nowoczesna precyzyjna maszyna. Nie posmarujesz, nie pojedziesz. I nie można gazować dopóki się dobrze nie rozsmaruje i nie złapie temperatury. W Warszawie sporo taksówek jeździ na tym modelu i sobie chwalą. Jeśli się dba o motor, to wtryskiwacze wytrzymują pół miliona kilometrów.
Jakie dziady przychodzą do serwisów citroena sam nie raz widziałem. Wymieniają tylko tyle ile muszą, żeby silnik odpalał. A potem pretensje że się zepsuł. Citroeny są względnie tanie, więc się o nie nie dba. Taka jest prawda.
Kiedyś mieliśmy Xsarę Picasso z silnikiem 1,6, czyli mniej udanym od 2.0. Niestety efekty kooperacji z Fordem... Silnik ten miał tę przypadłość, że czasami tu i ówdzie się pocił i zaczynał sączyć. Słabe uszczelnienia. Ale poza tym to było miód auto. Świetnie się prowadził, mimo wysokiej budy. Zawieszenie rewelacja. Przez 150 tysięcy wymieniona została raz turbina i raz koło dwumasowe. Takie uroki jazdy w korkach. Oczywiście oprócz tego regularny serwis eksploatacyjny. Z klimą zaczęły być faktycznie problemy, ale samochód zaliczył poważny dzwon ze zniszczeniem kompresora i od tamtej pory coś było nie tak. Auto po poważnym wypadku już nigdy nie będzie jak bezwypadkowe. Poza naprawa powypadkową, wszystkie pozostałe naprawy były na zasadzie: coś się chyba dzieje, trzeba umówić się do serwisu. Nigdy ten samochód nie zawiódł. Jeździłem tym autem służbowo, jeździliśmy nim na wakacje za granice, po górach. I palił tyle co nic. Kiedyś jechałem obładowany w korku w sznurze tirów bez opcji wyprzedzenia, kilometrami równo 70 km/h i spalanie było coś koło 3l ze wskazaniem na mniej. Było to pod koniec posiadania tego samochodu.