"taczkami gastronomicznymi" gdziekolwiek, np. po krakowskim Rynku czy osiedlach
i sprzedawać coś do jedzenia. Co to pominę, mogą być produkty w fabrycznych
opakowaniach więc kwestie sanepidu czy innych hien by odpadły.
Od dawna myślę o tym, żeby walnąć wszystkim i sprzedawać w okolicach Rynku
pieczone kasztany.

q