doświadczenie a wykształcenie

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#21

Post napisał: atom1477 » 09 kwie 2017, 21:22

mc2kwacz pisze:Studia są środkiem a nie celem. Przynajmniej tak powinno być.
No dokładnie.
mc2kwacz pisze:Na studia idzie się po to, żeby ludzie o większej wiedzy pomogli sprawnie przejść przez proces pozyskiwania wiedzy przez ucznia. Bo wszystkiego można się nauczyć samemu, ale raz że do tego potrzeba wielkiego samozaparcia, dwa że wymaga to nieporównanie większego wysiłku.
mc2kwacz pisze:Dobrze wykształcony inżynier rozwiąże każdy problem i będzie to rozwiązanie optymalne albo zbliżone do optymalnego. Nie da rady zrobić tego czysty naukowiec ani zwykły technik czy zdolny amator. Chyba że będą mieli fart.
Ale z tym się już nie zgodzę.
Nie raz miałem okazję poprawiać po inżynierach i magistrach, i to takich którzy poza wiedzą mieli też "doświadczenie". Tzn. wiele lat pracy w zawodzie.
I na pewno nie miałem farta. Wiedziałem co robię.
Więc uwierzcie: i bez studiów można zdobyć i wiedzę i doświadczenie, i wcale nie musi to trwać dłużej i ciężej przyjść.
Ale oczywiście zgodzę się że niewiele osób przejdzie taką ścieżkę edukacyjną z sukcesem.
Większość poradzi sobie dopiero z pomocą studiów.

Znam osoby po studiach elektronicznych i to ze stypendium rektora, które miały problem z odróżnieniem tranzystora NPN od PNP.
Więc faktem jest też to że same studia do niczego nie prowadzą.
Muszą być środkiem do uzyskania celu a niestety w większości przypadków (przynajmniej w Polsce) nie są (albo są jedynie celem samym w sobie).

Często słyszę też argumenty na obalenie mojej teorii o takiej treści:
"[Ktoś tam] nic nie umiał i dopiero po studiach wyszedł na ludzi". "[Ktoś tam] nie mógł znaleźć pracy i dopiero po studiach znalazł." "Zatrudniałem ludzi bez studiów i ciągle były problemy, zatrudniłem magistrów i inżynierów i dopiero się firma zaczęła rozwijać.*"
Tylko że to wcale nie obala mojej wersji. Bo to mówi o ludziach którzy za pomocą studiów do czegoś doszli, a wcześniej nie mogli.
Ale to nic nie mówi o tym że nie istnieją ludzie którzy poradzili by sobie i bez studiów (w sensie że dobrze by sobie poradzili, nawet lepiej niż Ci którzy studiowali).

*Przy okazji ciekawostka. Znam też osobę która mówi:
"Pierd*olę zatrudnianie inżynierów czy magistrów. Ciągle przez nich problemy i straty w firmie. Pracownik ma coś umieć a nie tylko papier inżyniera czy magistra mieć."

Pewnie nie uwierzycie, ale zrobiłem (wykonanie układu + opis działania i pomiary) z 6 prac inżynierskich o tematyce elektronicznej i to oczywiście nie były moje oficjalne prace (tzn. były zrobione przeze mnie, ale nie na moich studiach tylko na zlecenie jakichś studentów).
Pierwszą zrobiłem będąc w szkole średniej. I tu kolejna ciekawostka: tą szkołą było liceum ogólnokształcącym a nie technikum elektronicznym czy w ogóle w jakimś technikum.
Prace były oceniane na 4 albo 5.
A ja sam nie miałem nikogo znajomego kto by mnie pokierował w moich zainteresowaniach. Całą wiedzę zdobywałem sam (oczywiście z jakichś materiałów, ale to ja sam decydowałem jakim materiałem się zainteresuję, nikt mi nie mówił na co zwracać uwagę).
Więc pisanie że wiedza i doświadczenie bez studiów przychodzi ciężko i długo trwa, to dla mnie po prostu pieprzenie głupot. Jakby napisać że najczęściej przychodzi ciężko, to się zgodzę.
Ale nie można tego uogólniać na wszystkie przypadki. Bo naprawdę, nie zawsze to przychodzi ciężko.

Nie znaczy to też że zniechęcam do studiów.
Jak ktoś jest młody to niech studiuje.
Ale jak ktoś jest starszy i nie ma studiów, to nie powinien się z tego powodu załamywać.
Czy na siłę robić jakieś studia (musiał by zaoczne, a te już same w sobie są mniej motywujące do nauki).



Tagi:


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#22

Post napisał: mc2kwacz » 10 kwie 2017, 00:23

atom1477 pisze:Pewnie nie uwierzycie, ale zrobiłem (wykonanie układu + opis działania i pomiary) z 6 prac inżynierskich o tematyce elektronicznej i to oczywiście nie były moje oficjalne prace (tzn. były zrobione przeze mnie, ale nie na moich studiach tylko na zlecenie jakichś studentów).
Pierwszą zrobiłem będąc w szkole średniej. I tu kolejna ciekawostka: będąc w liceum ogólnokształcącym a nie technikum elektronicznym czy w ogóle w technikum.
Jedyne czego to dowodzi, że poziom tych prac był taki że byłeś w stanie zrobić to lepiej niż ci, pożal się Boże, inżynierowie. I tak zazwyczaj jest. Ale nie popadaj w samozachwyt.
Więc pisanie że wiedza i doświadczenie bez studiów przychodzi ciężko i długo trwa, to dla mnie po prostu pieprzenie głupot. Jakby napisać że najczęściej przychodzi ciężko, to się zgodzę.
Ale nie można tego uogólniać na wszystkie przypadki. Bo naprawdę, nie zawsze to przychodzi ciężko.
Przeciętnej pracy magisterskiej z elektroniki z moich czasów byś raczej nie wiedział jak ugryźć a w wielu przypadkach w ogóle byś nie wiedział o co chodzi. Bo praca magisterska to nie inżynierska. Liczy się nie zrobienie układu, bo to dziecinada, rzemiosło, tylko opracowanie teoretyczne na poziomie fizycznym. Gwarantuję Ci, że ze swoją samodzielnie zdobytą wiedzą z zawodowym elektronikiem wykształconym w tym kierunku nie masz po prostu najmniejszych szans. Chyba że właśnie mówimy o elektronice radioamatorskiej, prostym rzemiośle, a nie elektronice poważnej, zaawansowanej. Tam jest po prostu sporo wiedzy i teorii o której nie słyszałeś. na pierwszym poziomie abstrakcji wszystko wyda Ci się proste i oczywiste. Ale dalej - ściana. Nabrałbyś pokory dopiero ucząc się tego.
Ten Twój znajomy potrzebuje technika elektronika a nie inżyniera czy tym bardziej magistra. Nawet nie wiedziałby do czego mógłby takiego magistra użyć :)
Inna sprawa, że elektroniki w Polsce już od ładnych paru lat nie uczy się wcale. Z uczelni wychodzą pseudowykształceni absolwenci od pisania i użytkowania oprogramowania. Kiedyś też większość była na przemiał (jak w każdym zawodzie), ale przynajmniej były możliwości żeby co któryś się wyuczył. Bo było komu uczyć a dziś nawet nauczyciele są denni (wieloletnia selekcja negatywna i beznadziejny system ścieżki naukowej). Ci wartościowi w znacznej większości już odeszli na emeryturę albo nie żyją.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#23

Post napisał: atom1477 » 10 kwie 2017, 08:38

W takim razie to też jest argument przeciwko uczelniom.
Bo oczywiście dobra uczelnia z dobrym programem mogła by wiele nauczyć.
Ale ja mówię jak to wygląda tutaj w Polsce, w tych czasach.
Gdzie indziej jest lepiej. I w Polsce ale wiele lat temu a nie teraz, też było lepiej.

Natomiast ciekaw jestem o jakich tematach elektronicznych mówisz że nie da się ich samodzielnie nauczyć.
Znam tylko jedną dziedzinę którą się klasyczny elektronik raczej nie zainteresuje: wytwarzanie półprzewodników i cała dalsza technologia ich obróbki.
Może też źle zrozumiałeś stwierdzenie "samodzielnie".
Ale wyjaśniałem to wcześniej. Nie chodziło o robienie tego absolutnie samemu. Tylko o naukę z książek, opracowań, itp. Tyle że na własną rękę a nie pod dyktando profesorów z uczelni.
Nabrałbyś pokory dopiero ucząc się tego.
I tak właśnie u mnie było. Tylko że bez uczelni.

Myślę że różnica zdań wynika z czasów w których przypadł dla nas czas studiów oraz stan dostępności informacji.
Jak rozumiem dla Ciebie przydało to ze 20...30 lat temu. Czyli dostęp do wiedzy był mocno ograniczony. A jednocześnie uczelnie miały wysoki poziom i otwierały dostęp do tej wiedzy.
Ja natomiast mówię o dzisiejszych czasach, gdy dostęp do wiedzy jest bardzo łatwy (w internecie). Jest mnóstwo opracowań. I nie mówię o tych jak podłączyć diodę LED.
Zdziwił byś się jakie tematy są opracowane i dostępne za darmo w internecie. I nie były one poruszane na studiach elektronicznych.
Jednocześnie w tych właśnie czasach poziom nauczania na uczelniach podupadł.
I stąd moja opinia, że samemu można się nauczyć szybciej i lepiej niż na uczelni.

A autor tematu pytał o teraźniejsze studia. Nie moa on możliwości cofnąć się w czasie i studiować na Twojej uczelni o wysokim poziomie.
No chyba że ten wysoki poziom znajdzie na uczelni zagranicznej.
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2017, 09:58 przez atom1477, łącznie zmieniany 1 raz.


Milan
Posty w temacie: 3

#24

Post napisał: Milan » 10 kwie 2017, 09:46

Myślę, że nauka na studiach może dodawać wielu osobom potrzebnej motywacji. Wiadomo jak to jest, idąc na wykład masz już pewną motywacje siedząc tam i słuchając. Siedząc w domu przy komputerze, zwłaszcza gdy jest to czas wolny trzeba się poniekąd zmusić aby przyswoić wiedzę. To wszystko zależy od preferencji i tego jak ktoś potrafi się uczyć.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#25

Post napisał: atom1477 » 10 kwie 2017, 10:01

No oczywiście może tak być.
Ale też może być odwrotnie. I ja tak miałem.
Dajmy na to na wykładzie wyjaśniany jest jakiś wielowątkowy temat.
Pierwsze wątki już znasz i chciał byś przejść dalej. Ale profesor to ciągnie i ciągnie.
A czytając to w internecie byś sobie ominął to co już wiesz i przeszedł do dalszych wątków tematu.
I tym sposobem wykłady mogą zamiast motywować to demotywować.
Tylko jeszcze raz zaznaczam: to zależy od człowieka i od poziomu wykładów.


FTW
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 4
Posty: 728
Rejestracja: 16 gru 2016, 10:44
Lokalizacja: śląsk

#26

Post napisał: FTW » 10 kwie 2017, 17:11

atom1477 pisze:No oczywiście może tak być.
Ale też może być odwrotnie. I ja tak miałem.
Dajmy na to na wykładzie wyjaśniany jest jakiś wielowątkowy temat.
Pierwsze wątki już znasz i chciał byś przejść dalej. Ale profesor to ciągnie i ciągnie.
A czytając to w internecie byś sobie ominął to co już wiesz i przeszedł do dalszych wątków tematu.
I tym sposobem wykłady mogą zamiast motywować to demotywować.
Tylko jeszcze raz zaznaczam: to zależy od człowieka i od poziomu wykładów.
Teoretycznie da się, kwestia motywacji. Niektóre tematy są tak cholernie nieprzystępne, że jedynie wizja powtarzania roku tudzież dodatkowych opłat jest w stanie do tego człowieka przymusić. Ewentualnie inny rodzaj presji (czy to otoczenia, czy wpływ rodziny itd.). W momencie, gdy się tego uczysz uważasz to za idiotyzm. I nie mów mi, że akurat Ciebie takie sprawy nie dotyczą :mrgreen:

Załóżmy, że dostajesz książkę z materiałoznawstwa, która liczy sobie 900 stron. Każdy student wydziału mechanicznego przez to przechodzi. Omawia się fragmenty. W jaki sposób wybierzesz użyteczną wg Ciebie wiedzę? Jak się potem zamierzasz egzaminować? Skąd wiesz, że wykorzystując tą wiedzę przy projektowaniu/wytwarzaniu nie popełniasz podstawowych błędów wynikających z braku edukacji? Studia mają jakiś plan. Może być fatalny, ale obejmuje pewien zakres wiedzy, przydatnej do wykonywania danego zawodu. Nawet same nazwy przedmiotów coś już mówią.

Co do tego internetu to też bym tak nie zachwalał. Są tony informacji, ale te informacje pływają w morzu g****a. Część informacji czy publikacji z uczelni jest już nieaktualna, natomiast nadal to krąży po internecie. Jest tłumaczone, kopiowane, cytowane, zmieniane... Da się znaleźć, jasne że się da, sam często korzystam. Ale trzeba wiedzieć jak szukać, a jak się znajdzie, wstępnie odsiać pierdoły.


Andrzej 40
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 2
Posty: 2057
Rejestracja: 11 wrz 2008, 16:04
Lokalizacja: Poznań

#27

Post napisał: Andrzej 40 » 10 kwie 2017, 20:07

atom1477 pisze:
mc2kwacz pisze:Dobrze wykształcony inżynier rozwiąże każdy problem i będzie to rozwiązanie optymalne albo zbliżone do optymalnego. Nie da rady zrobić tego czysty naukowiec ani zwykły technik czy zdolny amator. Chyba że będą mieli fart.
Ale z tym się już nie zgodzę.
Nie raz miałem okazję poprawiać po inżynierach i magistrach, i to takich którzy poza wiedzą mieli też "doświadczenie". Tzn. wiele lat pracy w zawodzie.
Ano byli tacy, i nadal są, którzy kończą studia mimo że są z kategorii kiepskich. Dawniej byli to sekretarze, działacze partyjni a teraz posłowie i też działacze oraz dzieci "biznesmenów". Niejaka pani B. będąc posłanką nawet maturę zrobiła !!! I nic w tym dziwnego, że trzeba po nich wszystko poprawiać.
Zresztą wracamy do czasów "Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Misiaczek się kłania - ma doświadczenie chociaż nie wykształcony :mrgreen: .


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 13
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#28

Post napisał: mc2kwacz » 10 kwie 2017, 21:27

Andrzej 40 pisze:Zresztą wracamy do czasów "Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera". Misiaczek się kłania - ma doświadczenie chociaż nie wykształcony :mrgreen: .
No ale studiuje?
"-co pan studiuje?
-prawo
-a jakie prawo?
-/zakłopotanie/ ZWYCZAJNE" :lol:

Nigdzie nie pisałem że samemu nie da się wszystkiego nauczyć. Właśnie pisałem że się da, tylko jest to bardzo trudne. Studia motywują a nauczyciele pokazują ścieżkę. Samemu nie wiadomo czego szukać i w jakiej kolejności. Już widzę jak elektronik-samouk zgłębia teorię pola albo układy nieliniowe, wcześniej pochłonąwszy kawał wyższej matematyki uniwersyteckiej. Czy choćby nawet fizykę półprzewodników do czego prawie wystarczy rozszerzona matematyka i fizyka licealna. Możliwe, ale tylko w teorii.
Zasoby internetowe to w 99% ściek informacyjny. Powtórzenia, błędy, bzdury, uproszczenia, oczywistości. Znalezienie czegokolwiek sensownego graniczy z cudem i wymaga ciężkiej orki. No i przede wszystko najpierw trzeba dokładnie wiedzieć czego się szuka. Do studiowania zagadnień z pogranicza nauki jest to bardzo złe medium. Chyba że ma się dostęp do międzynarodowych zasobów uniwersyteckich, ale to się niczym nie różni od dostępu do drukowanych książek.
Nie wiem czy obecnie gdziekolwiek w Europie są uczelnie kształcące elektroników na takim poziomie, żeby byli w stanie popychać świat do przodu a nie tylko "kopać elektroniczne kartofle". Osobiście celował bym w uczelnie amerykańskie z MIT na czele. Oczywiście trzeba być w grupie najlepszych. A jeszcze lepiej najlepszych z najlepszych. Wtedy z tego będzie jakiś chleb a nie tylko kolejny przedstawiciel handlowy albo "informatyk" w biurze.
Ostatnio zmieniony 10 kwie 2017, 21:33 przez mc2kwacz, łącznie zmieniany 1 raz.


atom1477
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 18
Posty: 3776
Rejestracja: 21 kwie 2011, 10:58
Lokalizacja: ::

#29

Post napisał: atom1477 » 10 kwie 2017, 21:29

FTW pisze:Teoretycznie da się, kwestia motywacji. Niektóre tematy są tak cholernie nieprzystępne, że jedynie wizja powtarzania roku tudzież dodatkowych opłat jest w stanie do tego człowieka przymusić. Ewentualnie inny rodzaj presji (czy to otoczenia, czy wpływ rodziny itd.). W momencie, gdy się tego uczysz uważasz to za idiotyzm. I nie mów mi, że akurat Ciebie takie sprawy nie dotyczą :mrgreen:
Zależy co rozumiesz przez pojęcie nieprzystępny temat.
Ja to rozumiem tak, że wiedza ma mi coś dać. Korzyści. A żeby dać korzyści to się musi przydać do zrobienia czegoś konkretnego.
Jeżeli temat nie da korzyści to i fakt nienauczenia się danego tematu nie jest problemem.
Takie podejście (olewanie "nieprzystępnych" tematów) to mają studenci którzy całe studia traktują jako balast. Albo Ci którzy nawet mają świadomość że coś z tego będzie, ale jeszcze nie wiedzą co. Bo w trakcie studiów nic nie robią poza nauką (bo nawet to nic nie da, jak się ktoś wewnętrznie nie zainteresuje tematem).
Ale jak ktoś aktywnie działa w zawodzie (np. składa maszyny CNC i coś na nich robi już podczas studiów) to jego to nie dotyczy.
Stąd wynika dla mnie prosty wniosek: nie ma nieprzystępnych tematów, jeżeli ktoś jest naprawdę zainteresowany daną dziedziną.
Oczywiście wszyscy powiedzą że są i na pewno coś pominę. No nic, jeżeli tak myślicie to nie przekonam Was.

Przypomniałem sobie też że robiłem projekty z mechaniki dla studentów mechaniki (projekty podnośników, kratownic, itp).
I kto tu miał motywację? Studenci motywowani uczelnią? Gdyby tak było to sami by robili te projekty.
Czy ja, nie będący studentem mechaniki, widzący korzyć w nauczeniu się danej dziedziny? W celu uzyskania korzyści podczas wykorzystywania zdobytej wiedzy w tej właśnie dziedzinie?
Bo tak to działa. Celem jest korzystanie ze zdobytej wiedzy, a nie wiedza sama w sobie.
Żadne zapewnienia profesorów o ważności danego przedmiotu, a nawet groźba powtarzania roku nie motywuje studentów. Po prostu wtedy zlecają projekty na lewo.
Prawdziwie nauczy (czy to na uczelni czy samodzielnie) się ten kto realnie zamierza daną wiedzę wykorzystywać w praktyce.
Albo chociaż musi widzieć że ta wiedza się przyda do wykorzystania w przyszłości.
FTW pisze:Załóżmy, że dostajesz książkę z materiałoznawstwa, która liczy sobie 900 stron. Każdy student wydziału mechanicznego przez to przechodzi. Omawia się fragmenty. W jaki sposób wybierzesz użyteczną wg Ciebie wiedzę?
Nie będę wybierał. Zajmę się całością. Czytałem już obszerniejsze książki.
Albo wybiorę wiedzę na podstawie potrzeb i poprzednich doświadczeń.
Po prostu jak ktoś wcześnie zaczyna to wie czego mu brakuje i w tym kierunku próbuje się szkolić.
Ale skoro już mowa o książkach to jestem ciekaw ilu studentów mechaniki zna taką oto książkę:
http://materiales.azc.uam.mx/gjl/Clases ... strain.pdf
Bo coś mi się zdaje że niewielu. Mimo motywacji ze strony studiów.
FTW pisze:Jak się potem zamierzasz egzaminować? Skąd wiesz, że wykorzystując tą wiedzę przy projektowaniu/wytwarzaniu nie popełniasz podstawowych błędów wynikających z braku edukacji?
Nikt nie mówi o braku edukacji. Mówię tylko o braku edukacji systemowej.
FTW pisze:Studia mają jakiś plan. Może być fatalny, ale obejmuje pewien zakres wiedzy, przydatnej do wykonywania danego zawodu. Nawet same nazwy przedmiotów coś już mówią.

Co do tego internetu to też bym tak nie zachwalał. Są tony informacji, ale te informacje pływają w morzu g****a. Część informacji czy publikacji z uczelni jest już nieaktualna, natomiast nadal to krąży po internecie. Jest tłumaczone, kopiowane, cytowane, zmieniane... Da się znaleźć, jasne że się da, sam często korzystam.
Niestety przeszedłem przez to i wiem że tak nie jest.
Na uczelni poruszane jest wiele tematów ale i wiele ważnych poruszanych nie jest.
Mógł bym wymieniać ale niestety są z dziedziny elektroniki a nie mechaniki czy materiałoznawstwa więc na razie sobie daruję bo większości tutaj pewnie niewiele powiedzą.
W każdym razie jak kogoś coś ciekawi to nie ominie żadnego tematu.
Nie przypominam sobie żadnej dziedziny elektroniki która by mnie nie zainteresowała.
A co do egzaminów to raczej to nie działa tak jak powinno.
Jak działa egzaminowanie na uczelniach pokazuje choćby fakt że studenci są w stanie obronić napisaną nie przez siebie pracę na ocenę 4 czy 5.
Oraz to że podczas studiów zbytnie wyróżnianie się widzą jest niemile widziane przez profesorów.
Więc o ile motywacja może tam być, to dotyczy tych którzy faktycznie się czegoś tam uczą, a więc z definicji wcześniej tego nie umieją.
Jak ktoś przyjdzie na uczelnię już z jakąś wiedzą to wcale nie jest motywowany ale zniechęcany czy nawet tępiony.
FTW pisze:Ale trzeba wiedzieć jak szukać, a jak się znajdzie, wstępnie odsiać pierdoły.
Tego nawet na uczelniach nie uczą.
Dysgooglia dotyka wszystkich :D Nie tylko tych bez studiów.
Jak ktoś chce mieć pewność że znajdzie wartościowe materiały to po prostu powinien szukać materiałów popartych odnośnikami do innych materiałów.
Czyli jakichś opracowań naukowych. Albo materiałów dostarczanych przez producentów różnych elementów.
A nie zwykłych storn internetowych.
Nigdzie nie pisałem że samemu nie da się wszystkiego nauczyć. Właśnie pisałem że się da, tylko jest to bardzo trudne.
No i o tą trudność mi chodziło. Bo ja uważam że to nie jest wcale tak bardzo trudne.
Ale może źle to oceniłem. Po prostu ja tego nie odczułem jako trudność. Ale w pewnym sensie oczywiście można to uznać za trudność bo trzeba mieć motywację, samemu się kontrolować i weryfikować swoją wiedzę, tracić czas, itp.


FTW
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Specjalista poziom 3 (min. 600)
Posty w temacie: 4
Posty: 728
Rejestracja: 16 gru 2016, 10:44
Lokalizacja: śląsk

#30

Post napisał: FTW » 10 kwie 2017, 22:50

atom1477 pisze:
FTW pisze:Teoretycznie da się, kwestia motywacji. Niektóre tematy są tak cholernie nieprzystępne, że jedynie wizja powtarzania roku tudzież dodatkowych opłat jest w stanie do tego człowieka przymusić. Ewentualnie inny rodzaj presji (czy to otoczenia, czy wpływ rodziny itd.). W momencie, gdy się tego uczysz uważasz to za idiotyzm. I nie mów mi, że akurat Ciebie takie sprawy nie dotyczą :mrgreen:

Przypomniałem sobie też że robiłem projekty z mechaniki dla studentów mechaniki (projekty podnośników, kratownic, itp).
I kto tu miał motywację? Studenci motywowani uczelnią? Gdyby tak było to sami by robili te projekty.
Motywacje mieli studenci, bo rodzice by im odcieli finansowanie i musieli by pójść do pracy, zamiast dalej słodko się opierdzielać. Twoja motywacja zapewne była finansowa. Patrzysz na to z punktu widzenia osoby ambitnej, natomiast masz do czynienia z ludźmi, którzy lecą po najmniejszej linii oporu.
atom1477 pisze:
FTW pisze:Studia mają jakiś plan. Może być fatalny, ale obejmuje pewien zakres wiedzy, przydatnej do wykonywania danego zawodu. Nawet same nazwy przedmiotów coś już mówią.

Co do tego internetu to też bym tak nie zachwalał. Są tony informacji, ale te informacje pływają w morzu g****a. Część informacji czy publikacji z uczelni jest już nieaktualna, natomiast nadal to krąży po internecie. Jest tłumaczone, kopiowane, cytowane, zmieniane... Da się znaleźć, jasne że się da, sam często korzystam.
Niestety przeszedłem przez to i wiem że tak nie jest.
Na uczelni poruszane jest wiele tematów ale i wiele ważnych poruszanych nie jest.
Mógł bym wymieniać ale niestety są z dziedziny elektroniki a nie mechaniki czy materiałoznawstwa więc na razie sobie daruję bo większości tutaj pewnie niewiele powiedzą.
W każdym razie jak kogoś coś ciekawi to nie ominie żadnego tematu.
Nie przypominam sobie żadnej dziedziny elektroniki która by mnie nie zainteresowała.
A co do egzaminów to raczej to nie działa tak jak powinno.
Jak działa egzaminowanie na uczelniach pokazuje choćby fakt że studenci są w stanie obronić napisaną nie przez siebie pracę na ocenę 4 czy 5.
Oraz to że podczas studiów zbytnie wyróżnianie się widzą jest niemile widziane przez profesorów.
Więc o ile motywacja może tam być, to dotyczy tych którzy faktycznie się czegoś tam uczą, a więc z definicji wcześniej tego nie umieją.
Jak ktoś przyjdzie na uczelnię już z jakąś wiedzą to wcale nie jest motywowany ale zniechęcany czy nawet tępiony.
Działa czy nie działa, ale jeśli ktoś Cie zatrudnia i masz ten papier, to pracodawca ma świadomość, że musiałeś przez to przejść. Obojętnie jak, może i lecąc na ściągach z telefonu. Ale poradziłeś sobie.

A że wyróżnianie się nie jest wskazane, to się zgadzam. Czasem jednak fajnie można zagiąć jakiegoś doktorka przy całej sali pełnej studentów. Oceny lecą, ale warto było :twisted: Z drugiej strony przez te 5 lat obserwując co się dookoła dzieje, można jednak nauczyć się poruszać w takim środowisku. Ilu było i jest ludzi wybitnie zdolnych, lecz kompletnie nie umiejących sobie radzić w codziennym życiu.

Jeśli to możliwe, pochwal się zatem czym się zajmujesz. Albo w jaki sposób zamieniłeś zdobytą wiedzę na pieniądze. Może być ogólnikowo, nie interesują mnie ani szczegóły, ani tym bardziej pieniądze. Geniusze jak najbardziej istnieją, natomiast dziwnym trafem na forach, w szczególności w tematach o pieniądzach w 99% można spotkać ludzi, którzy użalają się na swoje zarobki. Jakoś mało tych zadowolonych. Pytanie czy nie istnieją, czy się nie udzielają :cool:

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”