acetylenek pisze:Rozumiem twoje obiekcje na temat hartowania NC6 w piecu próżniowym bo niby to przerost formy nad treścią. Czy patrzyłeś na te wykresy chłodzenia przy nadciśnieniu 20 czy 25 atmosfer? Ciekawe jest to że piece próżniowe są budowane na nadciśnienie właśnie do 25 atmosfer !!!
Ja raczej jak napisałem we wcześniejszym poście chciałbym SW7M w tym hartować a nie "zwykłe" olejówki. Chodzi tylko o przedstawienie możliwości pieców próżniowych z nadciśnieniem.
To Seco Warwick wymyśliło takie coś do hartowania stępli do bicia monet dla mennicy i oni sobie cenią ponoć brak zanieczyszczeń na powierzchni a ja im wierze.
tutaj o piecach próżniowych z nadciśnieniem (jakkolwiek to dziwnie brzmi)
https://www.secowarwick.com/assets/Docu ... es/nr8.pdf
Myślę jeszcze o lutowanie nierdzewki na twardo w próżni/wodorze czym bądź w skali eksperymentalnej.
Niestety nie posiadam wiarygodnych danych na temat chłodzenia azotem w warunkach nadciśnienia. Mogę jedynie domniemywać, że zabieg ten jest podyktowany zwiększeniem współczynnika przejmowania ciepła przez ogólnie słabo chłodzący ośrodek, aby - jak to nawet w przytoczonym przez Ciebie artykule napisano - zbliżyć się z parametrami, do charakterystyki chłodzenia oleju hartowniczego, kompandowanego, uszlachetnionego, emulsji wodno-olejowej, polimerów.........
No i wszystko ładnie-pięknie, ale.....
Co by nie pisać wspaniałego o technologii grzania w próżni, a ta jest znana od wielu dziesięcioleci, to jest to nadal pójście na kompromis. Niezaprzeczalnymi zaletami jest oczywiście czystość procesu, czystość detalu po obróbce cieplnej, brak zendry i innych produktów utleniania powierzchni w podwyższonej temperaturze, brak odwęgleń....
Ale nadal nikt "fizyki" procesu chłodzenia w gazie, nie nagina do takiego poziomu, aby nie przebić się przez krzywą wydzielania węglików na wykresach CTPc.
Weźmy na przykład baaaaardzo lubianą i popularną w dzisiejszych czasach w większości hartowni i narzędziowni na całym świecie stal NC11LV. Wszyscy ją pokochali, bo trudno ją sp***dolić w obróbce cieplnej. Przynajmniej tak większość myśli. W większości mają zresztą rację. Jakby tego nie grzać, jakby prymitywnie i niedokładnie nie kontrolować temperatury, czym by tu nie chłodzić (jakimkolwiek gazem, w obojętnie jakim nadciśnieniu), to i tak osiągnie się twardość w okolicach ~700HV10. No i podanie tej wartości w większości przypadków wystarcza. No ale trudno tego nie osiągnąć, skoro ten gatunek potrafi osiągnąć takie wartości, wyciągnięty z pieca i pozostawiony na wolny powietrzu i to w znacznych przekrojach (w odniesieniu do "starodawnych" gatunków). Ale cały kłopot zaczyna się pojawiać, gdy taką NC11LV chłodzoną w dwóch różnych ośrodkach zaczynasz badać/mierzyć nie tylko na twardość. Jakoś nikt się nie chwali jaką udarność (oczywiście nie mierzoną na młocie Charpiego) uzyskał z próżni. Nawet skrzętnie jest to ukrywane. Albo jaką odporność chemiczną uzyskał po takim hartowaniu. A to wszystko przez ten malutki szczegół, czyli wydzielenia węglików w strukturze martenzytycznej, podczas chłodzenia, które tak się wrednie składa, że wydzielają się bardzo chętnie na granicy ziarn, nawet gdy ono nie rozrośnie się w procesie ustenityzacji. A te wydzielenia właśnie obniżają własności mechaniczne (choćby udarność) i znacznie zubożają zawartość jednego z najważniejszych pierwiastków stopowych w osnowie i to jeszcze nierównomiernie w przekroju. A to wszystko pozostaje w tle, bo najważniejsza jest czystość i możliwość robienia detali na gotowo przed OC, bez konieczności obróbki wykańczającej drogim szlifowaniem. Oczywiście narzędzia tnące, trzeba naostrzyć.
Co do tematu SW7M obrabianego w próżni, to powyższe zjawiska także się odnoszą do tego gatunku, tak samo jak dla NC11LV. Różnice polegają, tylko i wyłącznie na mechanizmach przemian alotropowych, no bo skoro skład chemiczny jest różny, to i wydzielają się inne węgliki oraz bywają i takie, których się nie rozpuszcza w austenicie.
Ponad to, dla SW7M jest jeszcze inny problem. Nie jest ona tak "idiotoodporna" jak NC11LV. Tutaj kłania się dokładność kontroli i regulacji temperatury oraz równomierność pola temperatury w całej objętości pieca, bo jesteś już tak blisko solidusu, że nadtopienie krawędzi jest zjawiskiem, podobnym do chodzenia po zamarznięty jeziorze podczas roztopów. Dołóż do tego jeszcze kontrolę czasu austenityzacji, która pozornie ni ejest wyczynem. Bo skoro każdy dzisiaj w komórce ma super za***isty stoper, tak nikt nie wie kiedy go włączyć, bo odliczenie sekund jest już później tylko formalnością. Właśnie - sekund! A błąd nie może być większy niż 5-10%, co w przypadku czasu ustenityzacji liczonego w sekundach, a nie w minutach, diametralnie zmienia trudność procesu, w stosunku na przykład do NC11LV. Żeby nie było, to jeszcze nie koniec problemu. Bo jeszcze trzeba detal odpuścić - minimum dwa razy, a najfajniej trzy, aby odzyskać martenzyt z metastabilnego austenitu szczątkowego i wydzielić węgliki z roztworu (odpowiednie i odpowiednio rozłożone w objętości osnowy). A jak spojrzysz na wykres temperatury odpuszczania, w funkcji wzrostu twardości i nałożoną na to funkcję udarności, to zauważysz, że znowu błąd kontroli i regulacji temperatury o kilka stopni Celsjusza, skutkuje przejściem na druga "stronę nie-mocy", albo pozostanie po tej właściwej

A zjawisko nieodwracalnej kruchości odpuszczania już tylko czyha za narożnikiem i dochodzisz do ostatniego problemu, czyli jak to schłodzić po odpuszczaniu!
Fajnie? Nie?
Ze względu na opisany powyżej wierzchołek góry lodowej uważam, że jeszcze dłuuugo amatorowi nie będzie dane prawidłowo zahartować stali szybkotnącej, wyzyskując większość potencjału własności mechanicznych, przypisanych dla tych gatunków.
Oczywiście nie pisze tego, aby kogoś zniechęcać do eksperymentów. Wręcz przeciwnie - fajnie, że są tacy wśród nas, którym chce się próbować. Jednakże uważam, że nawet nieudany eksperyment, jest bardziej wartościowy, jeśli mamy większą świadomość tego co robimy i mamy na uwadze większą ilość szczegółów.
Kibicuję Tobie z całą serdecznością i zarazem ciekawością wyników i wniosków jakie będą płynęły z tego eksperymentu.
Aby pociągnąć temat (pomimo braku związku z pierwszym postem w tym wątku), to...
Dla eksperymentu z SW7M w opisanym przez Ciebie "piecu próżniowym":
- Jak będziesz kontrolował temperaturę w "retorcie"?
- Jak będziesz kontrolował temperaturę detalu harowanego?
- Jak będziesz kontrolował rozkład temperatury w objętości detalu?
Powyższe (osiągnięcie temperatury austenityzacji i jej stabilizacja w całym przekroju detalu) warunkuje rozpoczęcie pomiaru czasu wygrzewania. A wielkość tego odcinka czasu nie jest mierzona w minutach.
- Jak będziesz kontrolował równomierność chłodzenia?
- Jak zrealizujesz zabezpieczenie, przed rozprężaniem azotu po "wtrysku" do gorącej "retorty"? - Nie zapominaj, że podziwiane przez Ciebie piece Seco mają zimne retorty i gorące promienniki i ekrany/zwierciadła. U Ciebie retorta jest gorąca i to ona opromieniowuje detal. Azot nie jest wybuchowy, ale prawu Clapeyrona bezwzględnie podlega. O bezpieczeństwie nie można zapominać, chyba że całość zabawy wykonujesz w jakimś podziemnym bunkrze?
- Z czego wykonasz retortę? Zwykłe rurki nierdzewne w temperaturze około 1200°C nie są już nierdzewne i dyfuzja dodatków stopowych do "próżni" wewnątrz retory będzie następować nieubłaganie. W dodatku wskaźniki wytrzymałości (na ściskanie, skręcanie, zginanie, itd.) podane w tablicach są mierzone w 20°C. W 1200°C to już zupełnie inna bajka!
- Skąd weźmiesz czysty azot? Nie zapominaj, że azot używany w wulkanizacji raczej się do tego nie nadaje. W procesach hartowniczych używa się gazów klasy HiQ, czyli minimum czystość 5.0 lub jeszcze lepiej 6.0! Tanie to nie jest! A każda domieszka pary wodnej i związków wodoropochodnych zniszczy cały efekt w mgnieniu oka. Nie na darmo (nawet w przytoczonym przez Ciebie artykule jest o tym wzmianka) wszyscy bawiący się na "profi" poziomie nie rozszczelniają retort pomiędzy hartem i odpuszczaniem, tylko dlatego aby nie dopuścić pary wodnej zawartej w powietrzu i inaczej związanego wodoru do detalu.
- Jak zmierzysz i skontrolujesz potencjał wodorowy i węglowy atmosfery w piecu względem detalu?
- Jak zmierzysz i skontrolujesz ciśnienie w komorze? Pomiar ciśnienia na zimnym przewodzie doprowadzającym gaz do komory w odległości załóżmy metra od niej, to co innego niż ciśnienie gorącego gazu wokół detalu. Niby prawo Pascala ma tu zastosowanie, ale dynamika zmian jest istotna i trudna do rejestracji.
- Jak odseparujesz detal od retorty? Detal ma być grzany promieniowaniem, a nie przewodzeniem! W przeciwnym wypadku równomierność grzania, szlak trafi natychmiast.....i jeśli detal nie pęknie, to wykrzywi się na pewno.
- Jak przygotujesz detal (pod kątem struktury) do hartowania? Musi być znormalizowany...
- Skąd weźmiesz stal w gatunku SW7M, która wcześniej nie była hartowana? Czyli w stanie surowym lub normalizowanym - nie bardzo wysoko odpuszczonym lub zmiękczonym? Czyli odzysk ze złamanego gwintownika nie jest najlepszym pomysłem....
....chyba dosyć tego pisania
O lutowaniu w próżni, wiem jeszcze mniej niż o hartowaniu, więc się nie wypowiem.
Pozdrawiam
PS: A skoro już tak ambitnie podchodzisz do tematu, to może iść w kierunku złóż fluidalnych. Obróbka próżniowa, to w końcu już dość stary temat. A dokonania IMP w ostatnich latach, to dopiero potęga!
PS2:
Zresztą ja jestem amatorem. Mamy tu na forum kolegę zawodowca pełną gębą z dużym doświadczeniem w OC. Więc może się przyłączy do dyskusji?