
Sam człowieku nie rozumiesz o co chodzi, jeśli kilka postów wcześniej proponujesz mi zamiast chrześcijaństwa z którym "walczę", coś Twoim zdaniem przeciwnego, co faktycznie jest inną postacią tej samej przypadłości umysłowej, zwanej WIARĄ.
Tak, w tym temacie faktycznie mam zero-jedynkowe poglądy, ponieważ zagadnienie jest zero-jedynkowe. Albo ktoś jest wierzący (w cokolwiek) albo niewierzący. Nie można być trochę wierzącym albo częściowo niewierzącym.
Ludzie niewierzący FAKTYCZNIE, nie biorą pod uwagę żadnej możliwości istnienie zjawisk nadprzyrodzonych związanych z jakakolwiek religią i NIGDY (w żadnej sytuacji życiowej, wliczając w to ekstremalne np zagrożenie życia) nie wykazują żadnych oznak religijności. Ja sam o sobie wiem że taki właśnie jestem, bo życie to zweryfikowało. I wiem też że jest to dość rzadkie (niestety) zjawisko i większość ludzi deklarujących ateizm nie jest ateistami tylko antyklerykałami (w Polsce) albo po prostu nie wykazuje związków z jakimkolwiek wyzwaniem. Ale w sytuacjach ekstremalnych szukają pomocy u "istoty wyższej" lub to rozważają.
Chrześcijaństwo dla mnie nie jest czymś specjalnym, tylko dlatego że w Polsce przeważa ilosciowo. Dla mnie niczym się nie różni od islamu, buddyzmu, scjentologizmu i innych ideologii religijnych lub zbliżonych do religijnych, i jest przejawem takich samych potrzeb psychicznych, które ja akurat klasyfikuje jako słabość, ułomność.
P.S. Cisza wyborcza zabrania jednoznacznej agitacji a nie rozmawiania o polityce. Bystrzak powinien to rozumieć, nawet ten z Lubelszczyzny
