#177
Post
napisał: Krzycho_Wporzo » 24 sie 2015, 11:54
Ruski mafioso wybrał się na ryby i jak to ruski mafioso miał, ze dwa złote
łańcuchy (po pół kilo każdy) na szyi, na każdym palcu złoty sygnet, a w
kieszeni gruby rulon dolarów - oczywiście same setki.
Wziął ze sobą trzy flaszki. Zimno było więc obrócił je po kolei.
Oczywiście upił się i usnął. Budzi się, a tu nie ma łańcuchów, sygnetów, ani
dolarów. Zadzwonił z komórki po swoich ludzi i nie minęło pół godziny, a
podjechały cztery czarne mercedesy, w każdym po pięciu ludzi, wszyscy z
kałachami. twierdzili, że to najprawdopodobniej ktoś z okolicznej wsi
obrobił szefa. Wpadają do wsi i pytają o sołtysa.
Ktoś z miejscowych wskazał dom pośrodku wsi. Wpadają do sołtysa, a tam na
ganek wychodzi facio w kufajce, na szyi ma dwa złote łańcuchy, na każdym
palcu sygnet, a z kieszeni kufajki wystaje mu rulon 100 dolarówek.
Przeładowali broń i pytają skąd to wszystko ma. Sołtys mówi:
- No nie uwierzycie chłopaki. Idę sobie przez las z psem na
spacerze, a tu nad brzegiem jeziora leży jakiś facet, w trupa pijany i ma to
wszystko przy sobie. No to go obrobiłem. Na koniec ściągnąłem mu gacie
zer...ąłem go w dupę i poszedłem do domu. Chłopaki patrzą pytającym wzrokiem na
szefa. Szef podchodzi do sołtysa, przygląda się chwilę błyskotkom i mówi:
- Nie nie to nie moje...
Albercik