Wybór nowej małej tokarki
-
Autor tematu - Czytelnik forum poziom 1 (min. 10)
- Posty w temacie: 8
- Posty: 11
- Rejestracja: 04 lip 2015, 22:20
- Lokalizacja: Cieszyn
To wiem, bo facet z owej firmy sam mi to powiedział, a firma jest z Holandii.rc36 pisze:Chińczykircyn pisze:Tak jeszcze na koniec. Co to za tokarki firmyDETECH?
Chodzi mi bardziej o jakość produktu. No bo moje przemyślenia są takie:
Wszystko jest klepane w Chinach. Potem wysyłane do Europy.
I właśnie tu w Europie jest wiele firm, które sprzedają ten sam produkt z różną jakością.
Firma ''X'' sprzedaje wszystko co dostanie. Firma ''y'' stawia już na jakąś tam jakość i do sprzedaży dopuszcza produkty spełniające jej tolerancje. Natomiast firma "z" dba o renomę i żąda jeszcze lepszej jakości odsiewając więcej bubli niż firmy "x" i "y".
Tak ja to widzę.
[ Dodano: 2015-07-12, 23:52 ]
Tak jak zauważyłeś. Miejsca mam jakieś 1,5m.rc36 pisze:Tu masz temat o większym chińczyku https://www.cnc.info.pl/topics56/maktek ... 135,60.htm ja z budżetem 8500 to szukałbym jakąś przemysłową używkę, chyba że nie masz miejsca na tak dużą maszynę to wtedy pozostaje chińczyk.
[ Dodano: 2015-07-12, 23:52 ]
rc36 pisze:Tu masz temat o większym chińczyku https://www.cnc.info.pl/topics56/maktek ... 135,60.htm ja z budżetem 8500 to szukałbym jakąś przemysłową używkę, chyba że nie masz miejsca na tak dużą maszynę to wtedy pozostaje chińczyk.
Ostatnio zmieniony 12 lip 2015, 23:53 przez ircyn, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 4
- Posty: 7735
- Rejestracja: 23 lis 2004, 22:41
- Lokalizacja: kraków
witam.
stuk stuk
obawiam się że to wszystko chinina .
no i to już nie taka mała tokarka - 700mm toczenia.
za kasę o której piszesz możesz trafić normalną maszynę.
trochę przechodzoną - ale jak trafisz to 20 lat porobisz.
starsze obrabiarki są z pewnością lepsze niż wytwory z chin.
co do długości toczenia - jak nie masz konkretnego planu na taką robotę to odpuść .
z doświadczenia wiadomo że 90% robót idzie przy uchwycie .
ważniejsze jest to jaki wrzeciennik ma przelot .
a 140 obr do gwintu to żaden wyczyn - do wielu za mało w sumie.
pozdrawiam.
stuk stuk

obawiam się że to wszystko chinina .
no i to już nie taka mała tokarka - 700mm toczenia.
za kasę o której piszesz możesz trafić normalną maszynę.
trochę przechodzoną - ale jak trafisz to 20 lat porobisz.
starsze obrabiarki są z pewnością lepsze niż wytwory z chin.
co do długości toczenia - jak nie masz konkretnego planu na taką robotę to odpuść .
z doświadczenia wiadomo że 90% robót idzie przy uchwycie .
ważniejsze jest to jaki wrzeciennik ma przelot .
a 140 obr do gwintu to żaden wyczyn - do wielu za mało w sumie.
pozdrawiam.
Mane Tekel Fares
-
Autor tematu - Czytelnik forum poziom 1 (min. 10)
- Posty w temacie: 8
- Posty: 11
- Rejestracja: 04 lip 2015, 22:20
- Lokalizacja: Cieszyn
Noo właśnie!pukury pisze:witam.
stuk stuk![]()
obawiam się że to wszystko chinina .
no i to już nie taka mała tokarka - 700mm toczenia.
za kasę o której piszesz możesz trafić normalną maszynę.
trochę przechodzoną - ale jak trafisz to 20 lat porobisz.
starsze obrabiarki są z pewnością lepsze niż wytwory z chin.
co do długości toczenia - jak nie masz konkretnego planu na taką robotę to odpuść .
z doświadczenia wiadomo że 90% robót idzie przy uchwycie .
ważniejsze jest to jaki wrzeciennik ma przelot .
a 140 obr do gwintu to żaden wyczyn - do wielu za mało w sumie.
pozdrawiam.
Po lekturze niestety widzę że przelot wrzeciennika idzie w parze z długością toczenia. Są wyjątki okupione ceną. Przelot wrzeciennika to bardzo ważny parametr!
Boję się tokarek wieku leciwego. Wiem że trwałość łoża itp. elementów jest o niebo lepsza.
W pobliżu jest gostek co by mi ogarnął cały remont, ale wiem że poszedł bym z torbami korzystając z jego pomocy.
Co do 140 obr. gwintowania. Jak masz gwint i kończysz go zaraz przed jakimś tam kołnierzem to można się zestresować. Aż w końcu odwiedzisz szczęki uchwytu.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 5
- Posty: 11925
- Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
- Lokalizacja: Skępe
Bez przesady... ale nie chciałbym w ten sposób gwintować na tokarce (niestety małe chinki) bez normalnej, "dużej" dźwigni zmiany obrotów zamiast przełącznika na panelu..ircyn pisze:Co do 140 obr. gwintowania. Jak masz gwint i kończysz go zaraz przed jakimś tam kołnierzem to można się zestresować. Aż w końcu odwiedzisz szczęki uchwytu.
Choć w niektórych chinkach z regulacją obrotów zamiast mechanicznej skrzynki prędkości wrzeciona jest do wykorzystania jeden mały myk.
Otóż na lewych obrotach regulator silnika daje około 1/2 obrotów normalnie prawych, wystarczy przełożyć (dodatkowym przełącznikiem L-0-P miedzy wyjściem regulatora a silnikiem - zamiana biegunów kabli) obroty ustawione głównym przełącznikiem dla regulatora z lewych na prawe, lub skrzyżować pasek napędowy, by mieć o połowę mniejsze do gwintowania niż normalnie najmniejsze do toczenia..
pozdrawiam,
Roman
Roman
-
Autor tematu - Czytelnik forum poziom 1 (min. 10)
- Posty w temacie: 8
- Posty: 11
- Rejestracja: 04 lip 2015, 22:20
- Lokalizacja: Cieszyn
Dwa razy to czytałem żeby zakumaćRomanJ4 pisze:Bez przesady... ale nie chciałbym w ten sposób gwintować na tokarce (niestety małe chinki) bez normalnej, "dużej" dźwigni zmiany obrotów zamiast przełącznika na panelu..ircyn pisze:Co do 140 obr. gwintowania. Jak masz gwint i kończysz go zaraz przed jakimś tam kołnierzem to można się zestresować. Aż w końcu odwiedzisz szczęki uchwytu.
Choć w niektórych chinkach z regulacją obrotów zamiast mechanicznej skrzynki prędkości wrzeciona jest do wykorzystania jeden mały myk.
Otóż na lewych obrotach regulator silnika daje około 1/2 obrotów normalnie prawych, wystarczy przełożyć (dodatkowym przełącznikiem L-0-P miedzy wyjściem regulatora a silnikiem - zamiana biegunów kabli) obroty ustawione głównym przełącznikiem dla regulatora z lewych na prawe, lub skrzyżować pasek napędowy, by mieć o połowę mniejsze do gwintowania niż normalnie najmniejsze do toczenia..

Ale to takie naaookoło. ALE da się. Szacunek za pomysł. Na zachodzie EFROPY spasowali by

-
- Specjalista poziom 1 (min. 100)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 232
- Rejestracja: 18 sty 2011, 18:13
- Lokalizacja: Warszawa
Moim zdaniem z chińskimi maszynami jest tak. Producent w każdym możliwym miejscu stara się zbić cenę, jednocześnie oferując maksymalnie dużą funkcjonalność. Wystarczy porównać masy chińskich obrabiarek z masami podobnych maszyn przemysłowych, żeby się przekonać o ile mniej żeliwa potrafili zużyć Chińczycy. Co oczywiście odbija się na sztywności i trwałości maszyny. Z drugiej strony maiłem okazję porównać chińską 500 z TSB-20 na której pracuję od kilkunastu lat (zawodowo przy pracach prototypowych) na TSB pracuje się przyjemniej, łatwiej zrobić coś dokładnie - jakość prowadnic i skal na pokrętłach jest bez porównania. Przy gwintowaniu nie ma strachu
bo mechaniczny posuw ma wypięcie na zderzak i na każdym zestawie kół gitary można uzyskać 6 posuwów, czyli rzadziej trzeba zmieniać kółka zębate. Ale z drugiej strony 500 ma reduktor zębaty we wrzecienniku - potwornie głośny, ale ma. Dzięki temu daje się toczyć całkiem spore średnice bez drgań. Na TSB, przy jej paskowej redukcji obrotów toczenie średnicy 200mm jest problematyczne z powodu podatności pasków klinowych.
Z tego samego powodu uważam, że elektroniczna regulacja obrotów to pomyłka. Nawet jeżeli regulator jest w stanie utrzymać stały moment, to moc przy niskich obrotach będzie proporcjonalnie mniejsza. Przy reduktorze moc jest praktycznie stała - moment obrotowy rośnie. Mam wiertarkę stołową Flotta z elektroniczną regulacją i przy niskich obrotach jest marnie (a regulator jest ze sprzężeniem zwrotnym).
Podsumowując - w 2003 roku za swoją TSB dałem 7000zł (idealny stan, maszyna nigdy nie mała zmontowanego uchwytu - pracowała z tulejek, z kompletem wyposażenia). Teraz kupił bym pewnie TUE-35, która była by w podobnej cenie i stanie, ale wtedy nie miałem miejsca na taką maszynę. Nowa tokarka klasy TSB20 musiała by pewnie kosztować ze 20 tysięcy. Jeżeli 500 można kupić za 3000 zł to nie można oczekiwać, że będzie tak samo dobra. Ale do amatorskich działań brał bym jednak 500 - chociażby dlatego, że dostaje się ją z kompletem kół zmianowych, co przy używkach prawie się nie zdarza. Ale trzeba się liczyć, że uzyska się jakość proporcjonalną do ceny.

Z tego samego powodu uważam, że elektroniczna regulacja obrotów to pomyłka. Nawet jeżeli regulator jest w stanie utrzymać stały moment, to moc przy niskich obrotach będzie proporcjonalnie mniejsza. Przy reduktorze moc jest praktycznie stała - moment obrotowy rośnie. Mam wiertarkę stołową Flotta z elektroniczną regulacją i przy niskich obrotach jest marnie (a regulator jest ze sprzężeniem zwrotnym).
Podsumowując - w 2003 roku za swoją TSB dałem 7000zł (idealny stan, maszyna nigdy nie mała zmontowanego uchwytu - pracowała z tulejek, z kompletem wyposażenia). Teraz kupił bym pewnie TUE-35, która była by w podobnej cenie i stanie, ale wtedy nie miałem miejsca na taką maszynę. Nowa tokarka klasy TSB20 musiała by pewnie kosztować ze 20 tysięcy. Jeżeli 500 można kupić za 3000 zł to nie można oczekiwać, że będzie tak samo dobra. Ale do amatorskich działań brał bym jednak 500 - chociażby dlatego, że dostaje się ją z kompletem kół zmianowych, co przy używkach prawie się nie zdarza. Ale trzeba się liczyć, że uzyska się jakość proporcjonalną do ceny.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 5
- Posty: 11925
- Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
- Lokalizacja: Skępe
Nieraz już pisałem, że moja chinka(nie chwaląc się) chyba jest zaprzeczeniem obiegowej opinii, albo mam farta, gdyż powtarzalność nastaw śruby sań poprzecznych mam lepszą niż niektórych dużych maszyn na których kiedyś pracowałem.ASOR pisze:jakość prowadnic i skal na pokrętłach jest bez porównania.
Przesuwu wzdłużnego już nie, z oczywistego powodu - pojedyncza przekładnia, bez możliwości korekty luzu miedzyzębnego nie może dać dużej dokładności, choć i to można poprawić pewnym nakładem pracy (tuleje mimośrodowe wałków).
Bicie wrzeciona(i równoległość do osi) mojego egzemplarza, odpukać, też nie pozostawia nic do życzenia, oby wszystkie takie były
https://www.cnc.info.pl/topics56/trzpie ... t67873.htm
Ma oczywiście i swoje mankamenty, w tym brak przekładni wrzeciona, ale można je poprawić do znośnych parametrów (np. stosując pasową przekładnię pośrednią, i mocniejszy napęd z falownikiem).
Tak więc jeśli się odpowiednio dopieści i doposaży za nie tak duże pieniądze nawet chińczka, to jest się czym pocieszyć..
Ale ma kolega rację, gdyby dzisiaj solidna TSB miała by być produkowana w takim reżimie technologicznym jak kiedyś, to musiała by kosztować najmniej ze dwadzieścia kPLN, a to raczej nie wróżyło by przy tej konkurencji w tym przedziale użytkowym dużego sukcesu handlowego. (vide - np porządna LZ250 http://archiwum.allegro.pl/oferta/tokar ... 72138.html
http://fmt-tarnow.pl/pl/00085,produkty )
Kupując trzeba tylko wybrać egzemplarz najlepszy z możliwych do wybrania...
pozdrawiam,
Roman
Roman