Problem rozwiązałem kombinacją radziecko-gordyjską po prostu usuwając trzeci bieg - czego nie ma, to się nie zepsuje, jak mawiali konstruktorzy UAZ-a.
Bez trzeciego z pięciu da się nawet nieźle jeździć, bez drugiego już kiepsko. Pomysł - dać komuś skrzynię do obróbki. Nowa kosztuje 170 złotych, więc nie jest tragicznie, ale ciągłe wymiany co 7-10 tysięcy km i wieczne kąpanie silnika w opiłkach to jakieś szaleństwo, mimo dorobionego na obiegu filtra i wyłapywacza magnetycznego. No i nie godzi się co chwilę wymieniać całego podzespołu z powodu jednej pary kół.
Nowe kółka w Hondzie (sam trzeci bieg) 800 złotych netto, "będą na za kwartał"

Czy któryś z kolegów podjąłby się ulepszania kół z nieznanego materiału albo zna kogoś, kto na takie szaleństwo by się zdecydował? Nie wymagam żadnej, nawet ustnej gwarancji, to eksperyment.
Jakieś metody, propozycje a może "puknij się w czoło tą skrzynią, nic z tym nie zrobisz"?