Wydaje mi się, więcej, jestem pewien, że zupełnie się nie rozumiemy. Tu akurat nie ma często miejsca na szukanie sensu i wyciąganie wniosków jakichkolwiek. Albo coś robi wrażenie, przykuwa uwagę, i wtedy jest sztuka, albo nie i sztuką nie jest. I dlatego też sztuka jest względna. W znacznej mierze zależy od odbiorcy. A wielka sztuka to jest taka, która oddziaływuje na dotychczas obojętnych. Wydaje mi się, że właśnie tacy miłośnicy sztuki na siłę, z towarzyskiego lub snobistycznego przymusu, odczuwają potrzebę analizowania i wyciągania wniosków. Coś jak te żałosne szkolne analizy wierszy, piłowane przez rzekomych znawców tematu, czyli filologów po uniwerku. Albo choćby zjawisko audiofilstwa.IMPULS3 pisze:Żle to interpretujesz, nie chodzi o dokładne porównywanie ale o sens przekazu. Tak jak muzyka na żywo jest inna niż z płyty, ale i tu i tu można coś z tego wywnioskować. Czyli słucham utworu i wyciągam wnioski że jest taki lub taki. Podobnie z obrazem.
Jeśli oglądając oryginał i reprodukcję, zupełnie inaczej się je odbiera, to jest wystarczający dowód, że reprodukcje nie oddają charakteru. I tak właśnie jest.
No, może poza takimi turystami, którzy do galerii czy muzeum wpadli między kebabem a pizzą. Bo odbiór świata, wszystko jedno czy sztuki czy nie, jest inny zależnie od tego jakie się ma do do tego podłoże. I czy w ogóle się jakieś ma...
Popatrz na pocztówkę znad morza. Potem popatrz na scenę z filmu która pokazuje ten brzeg. Już trochę lepiej. A na koniec pojedź i stań tam na tej wydmie. Taka jest właśnie różnica między reprodukcją i oryginałem.