Problem w tym, że zbiorniki nie są w idealnym stanie.
1. ma ślady korozji. Po przeszczotkowaniu ujawniło się kilka wżer średnicy 2-3mm i głębokości ~0,2-0,3mm. Czy takie coś go dyskwalifikuje?
2. zaliczył krótkie wleczenie po asfalcie. Raczej pozdzierany lakier (i ruda już sobie na niego ostrzy zęby), ale są też 3 niepokojące rysy długości dziesięciu-kilkunastu mm i głębokości może nawet miejscami do pół milimetra. Można je dokładnie oczyścić, zaspawać a następnie użytkować przy 7,5 bara?
Wie ktoś jaka jest grubość ściany ma taki zbiornik na LPG?
Oczywiście - są ludzie, krórzy pracują mocno skorodowanymi "bombami", zaspawanymi przez Henia w przerwach między zmianami na budowie itd, ale mnie chodzi o cywilizowaną pracę i jeśli trzeba, to jeden zbiornik przerobię na piecyk-kozę a drugi na bojler słoneczny. Ale jeśli są jeszcze do użytku, to szkoda by było zmarnować 110 litrów przestrzeni.
Nie zamierzam (poza ewentualnym zaspawaniem opisanych rys) niczego spawać do zbiornika - podsatwki, uchwytów, ani tym bardziej króćców. Wszystko łącznie ze spustem kondensatu wykonałem jako "wielozawór" montowany na kołnierzu oryginalnego wielozaworu.
Będę dźwięczny za wypowiedź kogoś, kto się na takich zbiornikach wyznaje. Jeśli oba to już doniczki, to też proszę o odpowiednio złośliwy komentarz
