
Kopernik by się zdziwił
-
Autor tematu - Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 20
- Posty: 2788
- Rejestracja: 15 sty 2006, 18:34
- Lokalizacja: Wrocław
mc2kwacz. Moje dziecię już dawno wyrosło z "zerówki" i usamodzielniło się a następne pokolenie jeszcze nie osiągnęło wieku przedszkolnego więc nie wiem zbyt dobrze co dzisiaj dzieje się w szkołach. Jeżeli faktycznie jest tak jak mówisz z priorytetami w procesie szkolenia podstawowego to masz prawo do zirytowania bo i ja wolałbym żeby młodzi więcej czasu poświęcali naukom ścisłym i przyrodniczym a mniej doktrynom.
Że mnie co podkusiło powiedzieć jego ten sęk. Założyłem wątek o obrotach ciał niebieskich i Koperniku a tymczasem temat zboczył i to znacznie. Niepotrzebnie dałem się unieść nurtowi, chociaż nie mam ciągot kaznodziejskich ani obrazoburczych. Specjalnie umieściłem temat w dziale "POZOSTAŁE » Na luzie" żeby zmniejszyć ciśnienie na jedynie słuszne wypowiedzi i świątobliwe awantury. Nic to nie dało bo tydzień się kończy, ludzie powinni już być skłonni do relaksu a mimo to niektóre manometry mają wciąż wskazówkę na czerwonym polu. Bez sensu.
Nie ja rozpocząłem podgryzanie kostek z pobudek religijnych, nie mam też wewnętrznej potrzeby w ogóle tego wątku kontynuować a szczególnie "rozszerzać temat do takich rozmiarów." o co mnie podejrzewasz. Jako że forum jest techniczne, dla złagodzenia emocji podrzuciłem techniczną wizję duszy. Ot taka sobie akademicka dyskusja. Widzę jednak że wśród ortodoksów spokój i cisza są złym towarem a laicyzowanie niektórych pojęć jest traktowany jako hasło do rozpoczęcia wojny religijnej. Napisałem poprzednio- kto chce niech wierzy w co chce. Nie mam osobistych uprzedzeń i nie będę nikogo nawracał ani wywracał do góry nogami jego świata pojęć. Róbta co chceta. Napisałeś " Po co uderzać w tak abstrakcyjne struny, skoro lud prosty wierzy w "zwykłą" duszę..." A co ma piernik do wiatraka? Nie napisałem Orędzia Do Prostego Ludu tylko swoje luźne zdanie w luźnej dyskusji między paru użytkownikami forum cnc . Nauki ścisłe też są oparte na abstrakcji. Chyba że nie doczytałem dokładnie i luźna dyskusja zmieniła się w uroczystą akademię ku czci lub tajną naradę przeciwko.. a uczestnicy siedzą ponuro w garniturach i klubowych krawatach. Jeżeli tak to mnie tu nie było, jakby co. Zajmę się cichutko i samotnie rozbijaniem kwarków lub marynowaniem decybeli w słoikach półlitrowych po ogórkach bo problemów z silnikami spalinowymi mam powyżej dziurek po tygodniu przyziemnej pracy. Też abstrakcja ale dość pożyteczna. Lubię mieć zapasy na gorszy czas.
Że mnie co podkusiło powiedzieć jego ten sęk. Założyłem wątek o obrotach ciał niebieskich i Koperniku a tymczasem temat zboczył i to znacznie. Niepotrzebnie dałem się unieść nurtowi, chociaż nie mam ciągot kaznodziejskich ani obrazoburczych. Specjalnie umieściłem temat w dziale "POZOSTAŁE » Na luzie" żeby zmniejszyć ciśnienie na jedynie słuszne wypowiedzi i świątobliwe awantury. Nic to nie dało bo tydzień się kończy, ludzie powinni już być skłonni do relaksu a mimo to niektóre manometry mają wciąż wskazówkę na czerwonym polu. Bez sensu.
Nie ja rozpocząłem podgryzanie kostek z pobudek religijnych, nie mam też wewnętrznej potrzeby w ogóle tego wątku kontynuować a szczególnie "rozszerzać temat do takich rozmiarów." o co mnie podejrzewasz. Jako że forum jest techniczne, dla złagodzenia emocji podrzuciłem techniczną wizję duszy. Ot taka sobie akademicka dyskusja. Widzę jednak że wśród ortodoksów spokój i cisza są złym towarem a laicyzowanie niektórych pojęć jest traktowany jako hasło do rozpoczęcia wojny religijnej. Napisałem poprzednio- kto chce niech wierzy w co chce. Nie mam osobistych uprzedzeń i nie będę nikogo nawracał ani wywracał do góry nogami jego świata pojęć. Róbta co chceta. Napisałeś " Po co uderzać w tak abstrakcyjne struny, skoro lud prosty wierzy w "zwykłą" duszę..." A co ma piernik do wiatraka? Nie napisałem Orędzia Do Prostego Ludu tylko swoje luźne zdanie w luźnej dyskusji między paru użytkownikami forum cnc . Nauki ścisłe też są oparte na abstrakcji. Chyba że nie doczytałem dokładnie i luźna dyskusja zmieniła się w uroczystą akademię ku czci lub tajną naradę przeciwko.. a uczestnicy siedzą ponuro w garniturach i klubowych krawatach. Jeżeli tak to mnie tu nie było, jakby co. Zajmę się cichutko i samotnie rozbijaniem kwarków lub marynowaniem decybeli w słoikach półlitrowych po ogórkach bo problemów z silnikami spalinowymi mam powyżej dziurek po tygodniu przyziemnej pracy. Też abstrakcja ale dość pożyteczna. Lubię mieć zapasy na gorszy czas.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 60
- Posty: 2920
- Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
- Lokalizacja: gdzieś
Chyba za poważnie to potraktowałeś 
Zapewniam Cię solennie, że mi ciśnienie nie skacze na forach, żadnych. jakkolwiek by to z pozoru nie wyglądało. Jeśli już to czasem jedynie ręce opadają. I nie z powodów ideologicznych tylko z powodu powtarzanych bzdur technicznych, które czasami wyczytuję.
Tak więc - spoko
P.S. Co to za dyskusja, jak się czyjaś krew nie poleje
Tu nie Czechy ani nie Skandynawia
Dobra, dajmy już temu spokój. Dziś Dzień Święty, trza iść pasterza wysłuchać, między innymi barany kornie stojąc

Zapewniam Cię solennie, że mi ciśnienie nie skacze na forach, żadnych. jakkolwiek by to z pozoru nie wyglądało. Jeśli już to czasem jedynie ręce opadają. I nie z powodów ideologicznych tylko z powodu powtarzanych bzdur technicznych, które czasami wyczytuję.
Tak więc - spoko

P.S. Co to za dyskusja, jak się czyjaś krew nie poleje


Dobra, dajmy już temu spokój. Dziś Dzień Święty, trza iść pasterza wysłuchać, między innymi barany kornie stojąc

-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 14
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Jestem raczej agnostykiem niż ateistą. Wychodzę z założenia, że jak ktoś chce wierzyć w Latającego Potwora Spaghetti, to niech sobie wierzy na zdrowie, byle nie próbował mnie na swoją wiarę nawracać.
Co do katolicyzmu, to podobnie jak z socjalizmem - założenia piekne, wykonanie dużo gorsze. Tyle, że temu pierwszemu udało się podbić ładny kawałek świata i swa władzę utrzymać przez dwa tysiąclecia...
Raczcie zauważyć, że nie tykam zupełnie boskiej istoty. Zajmuje mnie jedynie fenomen organizacji, która tą boską istotę reprezentuje na ziemi. Tysiąc lat temu polski władca zrozumiał, że albo zgodzi się podzielić władzą i majątkiem z ową organizacją, albo ci, co to zrobili przed nim przejdą po nim i po Polsce jak walec. Lud raczej nie bardzo był zadowolny z decyzji swego władcy, i jeszcze kilkaset lat mocno stawiał opór nowej wierze.
Nie zastanawia was nigdy, że każdy kościół w Polsce jest eksterytorialną placówką obcego państwa? Że pieniądze, zbierane na tacę są w istocie daniną na finansowanie owego obcego państwa i jego funkcjonariuszy? Że idąc do spowiedzi powierzacie swoje ( i często również państwowe...) tajemnice funkcjonariuszowi Watykanu?
Kościół przetrwał dwa tysiąclecia, bo zawsze szedł ręka w rękę z aktualną władzą, zawsze potrafił się z nią dogadać i dostosować. Nie przypadkiem jedynie w Polsce za komuny przetrwał kościół jako instytucja. W Związku Radzieckim cerkwie przerobiono na magazyny, w protestanckiej Czechosłowacji czy w DDR kościoły nie miały większego znaczenia. Nie stał za nimi Rzym, którego dywizji doliczyć się nie mógł batiuszka Stalin...
Cały czas zostawiając na boku kwestię istnienia bogów - warto się zastanowić nad sensem istnienia wszelkiej maści samozwańczych pośredników między ludem a owymi bogami. Już u ludów pierwotnych nasilniejszy zostawał wodzem, a najsprytniejszy - szamanem. I obaj żyli sobie jak pączki w maśle, ale szaman miał zdecydowanie mniej pracy, a więcej profitów...
Co do katolicyzmu, to podobnie jak z socjalizmem - założenia piekne, wykonanie dużo gorsze. Tyle, że temu pierwszemu udało się podbić ładny kawałek świata i swa władzę utrzymać przez dwa tysiąclecia...
Raczcie zauważyć, że nie tykam zupełnie boskiej istoty. Zajmuje mnie jedynie fenomen organizacji, która tą boską istotę reprezentuje na ziemi. Tysiąc lat temu polski władca zrozumiał, że albo zgodzi się podzielić władzą i majątkiem z ową organizacją, albo ci, co to zrobili przed nim przejdą po nim i po Polsce jak walec. Lud raczej nie bardzo był zadowolny z decyzji swego władcy, i jeszcze kilkaset lat mocno stawiał opór nowej wierze.
Nie zastanawia was nigdy, że każdy kościół w Polsce jest eksterytorialną placówką obcego państwa? Że pieniądze, zbierane na tacę są w istocie daniną na finansowanie owego obcego państwa i jego funkcjonariuszy? Że idąc do spowiedzi powierzacie swoje ( i często również państwowe...) tajemnice funkcjonariuszowi Watykanu?
Kościół przetrwał dwa tysiąclecia, bo zawsze szedł ręka w rękę z aktualną władzą, zawsze potrafił się z nią dogadać i dostosować. Nie przypadkiem jedynie w Polsce za komuny przetrwał kościół jako instytucja. W Związku Radzieckim cerkwie przerobiono na magazyny, w protestanckiej Czechosłowacji czy w DDR kościoły nie miały większego znaczenia. Nie stał za nimi Rzym, którego dywizji doliczyć się nie mógł batiuszka Stalin...
Cały czas zostawiając na boku kwestię istnienia bogów - warto się zastanowić nad sensem istnienia wszelkiej maści samozwańczych pośredników między ludem a owymi bogami. Już u ludów pierwotnych nasilniejszy zostawał wodzem, a najsprytniejszy - szamanem. I obaj żyli sobie jak pączki w maśle, ale szaman miał zdecydowanie mniej pracy, a więcej profitów...