Każdy ma jakieś widzenie świata. Nie musi na to pracować. I w tym zasadniczo jest właśnie problem, że tzw "większość" przyjmuje takie widzenie świata, jakie wchłonęło jedząc kaszkę manną. Tymczasem
postęp jakikolwiek bierze się stąd, że się MYŚLI i na podstawie tego złożonego procesu wytwarza WŁASNY punkt widzenia. i w dalszej kolejności używa tego punktu widzenia w życiu.
Lat temu trzydzieści świat nauki był przekonany, że kod genetyczny organizmów żywych jest tak skomplikowany, że nigdy go nie poznamy a co dopiero zrozumiemy. Dziś - kod genetyczny wielu organizmów jest poznany w całości albo prawie i zajmujemy się poznawaniem co który kawałek robi. I mamy w tym już sporo sukcesów.
To tylko przykład. Jak uczy doświadczenie, lepiej, będąc "lejkiem", nie ferować wyroków, co jesteśmy w stanie i kiedy. Nawet specjaliści nie są w stanie przewidzieć rewolucyjnych odkryć w swoich dziedzinach a co dopiero tacy którzy większość swojej wiedzy czerpią z internetu

Jest wiele dziedzin, w których postęp jest znikomy. Np w elektronice od bardzo wielu lat nie ma praktycznie żadnego postępu poza widoczną ciągłą miniaturyzacją. Komputery kwantowe czy nawet użyteczne sprzętowe sieci neuronowe to od wielu lat praktycznie wyłącznie eksperymenty. Jakieś tam osiągnięcia są wyłącznie w materiałach. Tymczasem, w powszechnym odbiorze, elektronika jest jedną z najdynamiczniej rozwijających się dziedzin nauki. Takich paradoksów jest wiele.
Niestety, przy pasywnej postawie na postęp nie ma co liczyć. Typowy obywatel, z wykształceniem średnim, kończy edukację w zakresie matematyki na 17-18 wieku (optymistycznie) a z fizyki co najwyżej na przełomie 19 i 20 wieku. W tym momencie można liczyć wyłącznie na równie średnią przydatność takiej jednostki w tworzeniu postępu.
Ciasnota umysłowa charakteryzuje się miedzy innymi tym, że bawi ją tego czego nie rozumie albo coś o czym (naturalnie) nie wie.
Stąd również, wracając do tematu religii, jej sukces. Dla większości (bynajmniej nie tej rozgarniętej) bardziej akceptowalna jest dowolna bzdura zasłyszana w dzieciństwie, niż wyniki racjonalnego rozumowania bądź rzeczowe argumenty. No cóż, nie bez powodu religie kierują się głównie do tych "maluczkich": "Nie martw się ciemny, niedouczony, zakompleksiony, biedny głąbie-nieudaczniku. Bozia Cie kocha i jeszcze Twoje będzie na wierzchu. Sorry, że po śmierci, ale za to przez wieczność. Zostaniesz wywyższony ponad wszelkie mądrale i bogaczy, i zasiądziesz po prawicy Pana. Ew. będziesz sobie bzykał 100 dziewic, co wolisz". Dla wielu to jest motor ich... życia. Chociaż właściwie powinni się cieszyć na śmierć

Oto jest zdobycz średniowiecza, która przetrwała po dzień dzisiejszy - że ludzie w 21 wieku dają sobie wmawiać takie pierdoły.
Adalber, ja wiem, że my Polacy mamy skłonność do robienia z siebie ojca narodów. Ale naprawdę nie za bardzo wiem o czym teraz piszesz. W matematyce i fizyce bardzo mało jest polskich nazwisk ZNACZĄCYCH. Kopernik, Curie, Banach. Kogo nie wymieniłem? Toną w morzu innych, obcojezycznych nazwisk.