MlKl pisze:Z tej naszej pisaniny wynika jedno - zdzicho, podobnie jak zdecydowana większość naszego społeczeństwa, wyznaje zasadę: Tak robić, żeby się nie urobić i uważać, że wypłata i tak jest za mała.
Kiedyś w TVP (w czasach słusznie minionych) oglądałem dokument o Chinach.
Z tego dokumentu zapamiętałem pewną scenkę.
Otóż rzecz działa się w jakiejś szkole, gdzie pani nauczycielka pyta uczniów (dzieci około 9-10 lat) kim chcieliby zostać jak dorosną.
Wstaje dziewczynka i mówi, że chce zostać krawcową.
Pani chwali i pyta dalej.
Wstaje chłopiec i mówi, że chce zostać cyt. "ciężko pracującym rolnikiem".
Pani pochwaliła i wskazała chłopca jako wzór do naśladowania.
Powyższa historia przyszła mi natychmiast do głowy jak przeczytałem to co napisałeś w powyższym cytacie.
Nie zrozum mnie źle, ale pokaż mi choć jednego zdrowego na umyśle człowieka, który chce pracować więcej za mniej albo tak robić, żeby się narobić a przy okazji zarobić mniej.
MlKl pisze:U nas zanikł zdecydowanie etos pracy. Pracę "na swoim" mało kto podejmuje, a tej na cudzym nikt nie szanuje.
Takie coś jak etos pracy to był (może) za nieboszczki komuny, a i tak wypaczony do absurdu (150, 200, 300, 500 % normy).
Pracę na swoim wspominam bardzo źle.
Miałem firmę przez rok (wiem, niedługo) , ale pod koniec "działalności" miałem już tylko jedno "marzenie". Zakończyć to jak najszybciej nie będąc nikomu nic dłużny.
Ktoś powie, byłeś chłopie nieudolny i tyle, a teraz miauczysz jak to było źle.
Otóż mili państwo, było tak, że kto na początku tzw. "transformacji ustrojowej" zakładał tzw. "biznes", ten wygrywał bez względu na to czego dotyczył interes, ale najważniejsze było to, żeby w szybkim czasie firma urosła do sporych rozmiarów bo tylko wtedy mogła dotrwać do dzisiaj.
Dlaczego było to możliwe ?
Bo wtedy wszelkie sieroty po komunie, czyli wszelkiej maści UB-cy, partyjniacy i inne tego typu nieroby, uwłaszczali się (czytaj kradli) na majątku narodowym i zwyczajnie nie mieli czasu na zajmowanie się konkurencją "budując pozycję", czyli mały sklepikarz czy inny wytwórca kapci mógł spokojnie prowadzić działalność nie niepokojony specjalnie przez tzw. państwo, a poza tym, nie było odpowiednich przepisów prawa (całkiem możliwe, że specjalnie) żeby te wszystkie przekręty od razu dusić w zarodku.
Dlatego kto z normalnych ludzi zdążył zbudować dużą firmę, ten (w większości) utrzymał się na rynku do dziś.
Kto zaczął później, ten zwijał interes wcześniej czy później bo uwłaszczona nomenklatura ju zadbała o to, żeby za bardzo konkurencja nie urosła, a dodatkowo tzw. państwo robiło wszystko (i nadal robi), żeby ci się czasami nie udało.
Pokażcie mi choć jeden duży zakład produkcyjny (będący konkurencją dla już istniejących) który w ostatnich latach powstał od zera tylko dlatego, że ktoś (przeciętny Kowalski) miał pomysł, wziął kredyt i go zbudował.
MlKl pisze:Nieliczni pracują jak należy, jak szef nie dostrzega, to nie idą do knajpy się upić, tylko zmieniają.
Tak można tylko wtedy, kiedy:
1. Jest się młodym, zdrowym, wolnym, bezdzietnym, bez własnego mieszkania człowiekiem mieszkającym w dużym mieście.
2. Jest się kimś, kto ma niszowy, poszukiwany na rynku zawód i firma chcąca go zatrudnić zapewnia mieszkanie dla niego i dla całej rodziny, a przy tym pomaga przy ogólnie pojętej przeprowadzce.
3. Jest się samotnym emerytem który pobierając emeryturę szuka pracy z nudów i wszystko mu jedno gdzie będzie mieszkał byleby było w miarę ciekawie, ciepło, i co do gara włożyć, a przy okazji dowartościować się, że jeszcze do czegoś się przydaje.
Natomiast w małych miasteczkach (których zdecydowana większość w Polsce) zazwyczaj jest jeden, góra dwóch pracodawców którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że będąc monopolistami na lokalnym rynku pracy mogą sobie dyktować dowolne warunki.
Dodatkowo w takich firmach, jest zazwyczaj jak za komuny, czyli moja/twoja inicjatywa w celu zwiększenia ilości produkcji, jej jakości tudzież oszczędności, jest postrzegana w dokładnie taki sposób jak tu większość pisze, czyli pokażesz, że umiesz więcej, to dostaniesz więcej do roboty+większa odpowiedzialność+większe wymagania=taka sama płaca, a jak się odezwiesz, to zostajesz tzw. roszczeniowym pracownikiem.
Większość ludzi których znam będących pracownikami, doskonale wie co należałoby zrobić w firmie lub konkretnie na ich stanowisku pracy, żeby praca była łatwiejsza, a przy tym efektywniejsza, dokładniejsza, mniej męcząca i stresująca, zwiększająca dochód firmy, ale nikt tego nie powie żadnemu szefowi, dyrektorowi, komukolwiek, BO PO CO ? >>> BRAK MOTYWACJI <<<
I będzie to trwało tak długo, jak długo nasi (pożal się boże) pracodawcy nie zmienią mentalności, a potrwać to może dziesięciolecia bo u naszych pracodawców, z powodów o których pisałem wyżej, nie wytworzył się (tak sławiony przez MIKI-ego) etos firmy, chęć produkowania dobrego wyrobu, chęć mozolnego budowania marki i zwykła kultura.
Jest natomiast, 19-sto wieczny, dziki, głupkowaty i obliczony na doraźne korzyści kapitalizm, czyli dorobić się jak najszybciej się da i za wszelką cenę.
Dziękuję za uwagę.
[ Dodano: 2013-11-16, 15:47 ]
ma555rek pisze:Jeżeli pracujesz na 3 maszynach to nie znaczy że na nich pracujesz na raz tylko po kolei na każdej, w takim jak kiedyś znaczeniu, że tokarz toczył, frezer frezował. A praca na nich też nieco inna niż kiedyś.
Tyle tylko, że Ty opisujesz sytuację jaka POWINNA BYĆ, a nie jaka zazwyczaj jest.
Zazwyczaj jest tak, że jednak obsługujesz 3 maszyny na raz.
Zwróć uwagę, że piszemy tu na forum traktującym o CNC, właśnie o maszynach CNC.
Otóż można spokojnie pracować na trzech (i więcej) maszynach CNC na raz.
Przykładowo , zakładasz element na pierwszą maszynę i wiesz, że obróbka potrwa np. godzinę.
W tym czasie przechodzisz do następnej, zakładasz element i tak do kolejnej.
Niby wszystko OK, ale fizycznie możesz być na raz tylko przy jednej maszynie.
Jeśli więc jesteś przy jednej, to nie wiesz co się dzieje przy kolejnych.
Załóżmy, że coś nie tak idzie (lub co gorzej, poszło) przy jednej z nich.
Nie zauważyłeś tego i maszyna zepsuła element lub (co znacznie gorzej) "przydzwoniła" tu i tam psując jednocześnie element, narzędzie i samą siebie.
Jak myślisz, kogo się czepią, że coś poszło nie tak ?
Tego kto wymyślił taki system pracy, czy operatora ?