Będziemy próbowac w przyszłym tygodniu z gwintownikiem. Mamy pomysł by mniejszej średnicy gwintownik zamocować jak wytaczak, przyłożyc krawędzią skrawająca do scianki tulei - mamy od razu wiele zarysów. Sam gwintownik z HSS może da rade być wydajnym przy skrawaniu kilku setek. A i naroza w gwintownikach sa małe (mierzyłem płytke do gwintowania i miała promień 0,2 na szczycie więc zapowiada sie nieźle)pukury pisze:witam.
myślałem o przepychaczu - to się narzuca samo .
ale to nowa maszyna , itp .
poza tym w kierunku osiowym i tak będzie się " chciało " przesuwać .
na tzw. zdrowy rozum faktycznie pozostaje coś na kształt gwintu prawo - lewo .
można by zrobić gwintownik wielowchodowy ( czy jak to zwał ) - prawy i lewy .
tylko przy tej ilości - trwałość i cena .
nie musiałby być bardzo dokładny - ot żeby nacinał .
w sumie ciężki problem .
pozdrawiam .
Nadanie właściwej chropowatości powierzchni w tulejce
-
Autor tematu - Czytelnik forum poziom 3 (min. 30)
- Posty w temacie: 8
- Posty: 32
- Rejestracja: 30 maja 2007, 14:58
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Zabawki: tokarki: 4xFAMOT100CNC (meldas50), 1xCTX310(siemens840), 4xCTX210(fanuc31i), 2xTAKAMAZ(fanuc21i). Centra frezarskie: 1x3osieOMZ(fanuc Oi), 1x3osieDMC635(fanuc32i), CTX210v3(siemens) - napędzane narzędzia, niedługo centrum 5 osi(siemens)
-
- Specjalista poziom 2 (min. 300)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 430
- Rejestracja: 13 lip 2011, 21:57
- Lokalizacja: Wrocław
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Przeciągacz musi być wykonany tak, jak ten do gwintu w lufie broni palnej, i porusza się z obrotem w osi. Tu oczywiście obrót będzie mniej więcej jeden na długości tulejki, nitek "gwintu" kilkadziesiąt.
Są firmy, które takie narzędzie wykonają, a i wykonanie maszyny która to przez tulejkę z obrotem przeciągnie przy takiej skali produkcji jest opłacalne.
Dwie operacje, i sprawa załatwiona, narzędzie wytrzyma długo. Oczywiście warto zautomatyzować podawanie tulejek.
Są firmy, które takie narzędzie wykonają, a i wykonanie maszyny która to przez tulejkę z obrotem przeciągnie przy takiej skali produkcji jest opłacalne.
Dwie operacje, i sprawa załatwiona, narzędzie wytrzyma długo. Oczywiście warto zautomatyzować podawanie tulejek.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 2
- Posty: 5776
- Rejestracja: 14 lip 2007, 19:02
- Lokalizacja: Westfalia
Jeśli to taka duża ilość sztuk, to ja myślę, że drobna modyfikacja pomysłu kolegi.
Wykonujesz przepychacz w formie gwintu, ale o bardzo dużym skoku (z boku będzie wyglądał jak frez) oczywiście o kilku - kilkunastu nitkach. Ten przepychacz przy pomocy prasy hydraulicznej przepychasz przez tuleję. Jeśli przepychacz jest ułożyskowany (łożysko oporowe), to podczas przepychania wyciśnie w płaszczyźnie coś w rodzaju wielonitkowego gwintu (wkręci się w tulejkę).
Teraz tylko drugi przepychacz, który wkręci się w drugą stronę, dając coś w rodzaju kratki.
Oba przepychacze mocujesz na trzpieniu i osobno dajesz im łożyskowanie (łożyska ciut mniejsze od przepychacza. Pozwoli to na przyłożenie przepychacza do tulei i przepchnięcie go rzez tuleję "na wylot". Następnie tłoczysko prasy do góry, zrzucasz tuleję, zakładasz nową, przykładasz przepychacz, przeciskasz.
Problem - po przejściu przepychacza musisz go wyjąć i ustawić na następnej tulei. Przy maleńkim "gwincie" na przepychaczu nie powinien ranić rąk (oczywiście praca w rękawicach), ale takie machanie przepychaczem jest ogłupiające i męczące. Może to jakoś zautomatyzować? Wszystko zależy od możliwości, jakie nakłady chcecie na produkcję ponieść.
Wykonujesz przepychacz w formie gwintu, ale o bardzo dużym skoku (z boku będzie wyglądał jak frez) oczywiście o kilku - kilkunastu nitkach. Ten przepychacz przy pomocy prasy hydraulicznej przepychasz przez tuleję. Jeśli przepychacz jest ułożyskowany (łożysko oporowe), to podczas przepychania wyciśnie w płaszczyźnie coś w rodzaju wielonitkowego gwintu (wkręci się w tulejkę).
Teraz tylko drugi przepychacz, który wkręci się w drugą stronę, dając coś w rodzaju kratki.
Oba przepychacze mocujesz na trzpieniu i osobno dajesz im łożyskowanie (łożyska ciut mniejsze od przepychacza. Pozwoli to na przyłożenie przepychacza do tulei i przepchnięcie go rzez tuleję "na wylot". Następnie tłoczysko prasy do góry, zrzucasz tuleję, zakładasz nową, przykładasz przepychacz, przeciskasz.
Problem - po przejściu przepychacza musisz go wyjąć i ustawić na następnej tulei. Przy maleńkim "gwincie" na przepychaczu nie powinien ranić rąk (oczywiście praca w rękawicach), ale takie machanie przepychaczem jest ogłupiające i męczące. Może to jakoś zautomatyzować? Wszystko zależy od możliwości, jakie nakłady chcecie na produkcję ponieść.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 1255
- Rejestracja: 08 cze 2010, 23:37
- Lokalizacja: Piastów
Wydaje się, że lepsze i tańsze od szkiełkowania byłoby piaskowanie. Parametry chropowatości dobierasz przez grubość ziarna piasku, korundu czy czego tam użyjesz. Problem może być, jeżeli otwór jest zbyt głęboki, tzn jeżeli przy średnicy 31 mm tulejka jest dłuższa niż 40-50mm, to musisz piaskować z dwóch stron. Tego typu wciskanie w tulejach metalowo-gumowych jest stosowane dosyć często, np w tuleji tylnego wahacza do Fiata Cinquecento, Seicento i Pandy. Również stosuje je Mercedes w tulejach do resorów w kilku samochodach dostawczych. Moim zdaniem to rozwiązanie się nie sprawdza, szczególnie na polskich bezdrożach 
