Rafi.imir:
"Jeśli chodzi o kształcenie inżynierów to wina leży po obu stronach, tzn wykładowca i student są winni. "
Winny jest tylko i wylacznie ten co za to placi. Ze za dostarczanie takiego badziewia placi. A to zdaje sie jest Jego Wysokosc Podatnik.
"U nas jest jak jest i nikt z przemysłu nie przyjdzie wykładać na uczelnie."
Bo zapewne wjechal by tam buldozerem i powyganial te wszystkie biurwy.
Ale firmy prowadza ksztalcenie we wlasnym zakresie bo ze szkol doprosic sie nie moga od dekad, zeby dostac ludzi co umieja to co jest potrzebne.
" Człowiek jak jest w czyms naprawde dobry to w przemysle zarabie pieniądze i nie jest głupi by z tego zrezygnować i iść na uczelnie."
Tutaj ktos wymyslil, ze jednak taki czlowiek jest potrzebny do uczenia. A jedyne co moze go zmotywowac to gorka papieru. Gorke zdobyto, poplacilo.
"Już nie wnikam w to, że w przemyśle robi to co lubi i w czym sie czuje dobrze. A na uczelni różnie jest... "
Czlowiek, ktory zarabia tyle, i wie ze jak mu sie cos nie spodoba to pojdzie gdzie indziej nie bawi sie w bzdury "dyrektor kazal przepuscic do klasy". Tak naprawde to robi co uwaza, autorytarnie. Do tego stopnia, ze w sytuacji, jak dzieciaki zaczely przetaczac komory spalania do skuterow, co jest tu nielegalne jesli chodzi o te wlasnie skutery, to dyrektor, ktorzy przyszedl sie przywalic dowiedzial sie tylko ze po pierwsze, te silniki sa z pewnoscia do kosiarek, bo on zadnych skuterow tu nijak nie widzi, po drugie to on moze zaraz stad wyjsc, a dzieciaki pojda grac w pingponga... albo znowu jakas bombe po cichu zmontuja.
A po trzecie, czego dyrektorowi nie powiedzial, to jest to jedyna rzecz, przy ktorej dzieciakom sie chcialo zasiasc do lektury i doczytac jak to zrobic, co to jest jakosc powierzchni, jak ja uzyskac i dowiedzia sie co to jest kontrola jakosci jak sprobuja te silniki poodpalac
I z 15 skuterow tylko dwa jezdzily pieknie, czetery poszly do poprawki, a reszcie trzeba bylo kupic, za dobra dniowke nowa komore, glowice i cylinder
A ze tu dzieciaki na praktykach zarabiaja, to sie dowiedzialy ILE kosztuje niedokladnosc i niedouczenie.
Nic to... zaczeli dlubac korbowody
Jak myslisz, ilu inzynierow po studiach jest w stanie powiedziec-przebudowalem silnik i z wlasnego rysunku zrobilem korbowod i go zakulem i DZIALA, i jest mocniejszy iz byl?
Szczegolnei ze mowimy o nastoletnich smundkach, ktorym do zrobienia prawka jeszcze troche brakuje. Oni juz wiedza jak szlifowac wal, splanowac glowice, wytoczyc piekna komore i cylinder. Zrobili i sa pewni tego co i na ile umieja.
"A wydaję mi się, że będzie jeszcze gorzej."
Tu juz bylo.
Ale poratowali szybko sytuacje. Inaczej zostaliby z reka w nocniku, a i tak jest ciezko, bo kraj stojacy wylacznie ciezkim przemyslem i zbrojeniowka (tutaj nic nie rosnie bez chemi) musi, po prostu MUSI meic staly doplyw ludzi do wszystkich poziomow produkcji.
A ta dziura pokoleniowa, ktora sobie strzelili do dzisiaj powoduje, ze firmy osiagaja przez chwile skrajnie dobra jakosc produkcji i gdy ludzie ida na emeryture bankrutuja, a maszyny ida za bezcen na handel.
Tutaj juz sie wyleczyli z ogloszen "zatrudnie z doswiadczeniem i laske wielka robie ze dam miske zupy", tutaj to juz najczesciej jest "znasz rysunek i sadzisz ze moglbys sie szybko nauczyc obslugiwac i mzoe programowac HH?".
Morfi:
"Wielu ludzi majac 19 lat nie wie co chce robić w przyszłości."
Ale to zdaje sie nei jest wina tych ludzi, tylko braku metodycznego sprawdzanai co oni chca i pokazania im tego czego przemysl potrzebuje.
Technikum lesne zaczyna sie od wycisku w lesie. Naprawde nie jest ciezko sie dowiedziec, czy to jest to gdzie chce sie robic.
Ja z przyczyn kulturowych w Polsce zostalem ksiegowym, sprzedawca, programista.
A po godzinach spedzalem pare godzin w warsztacie przy spawarce.
Ale trafil sie coach i spytal czy to co robie to mi sie wogole podoba...
I jestem gdzie jestem. I jestem w tym dobry. I widze to na kwicie co miesiac.
"I jak panowie taki inzynier ma wydawać polecenia i przygotowywać pracę, ludzia którzy pracuja w branzy po 10 i więcej lat. "
Bylem w takiej firmie w Poslce. Inzynier-technolog nie dosc ze nie umial zamowic materialu, nie umial policzyc ile mu go potrzeba, on takei ekonomiczne metody ciecia wymyslal, ze mu dalismy mlotek i palnik, po tym jak sobie poszedl uciac na gilotynie 12mm okretowke w metalowy pasek. Bo przeciez nie trzeba tego robic gazem na remoncie... byl szczerze zdziwiony dlaczego na studiach nikt mu nie powiedzial ze ta blacha sie zwinie tak fikusnie ze bez walcowania juz tego nie wyprostuje.
A to sie dzialo w przodujacej w swojej branzy firmie w Polsce.
Az strach sie bac co robia firmy, ktore sa w srodku peletonu, bo w ogonie to musi byc horror.
"Ktory czasem ma cały proces technologiczny przysłany z zagranicy, i nawet nie ma pojęcia jak go przekazać na produkcję."
Czasem nawet nie umie przeczytac... te spawacz... ty zagramanica troche byles, co to jest ten deburing/break edges... mamy kanty polamac? O skalaki im chodzi (lokalna nazwa na otwory na rogach i przy laczeniach, czasem wystepujace jako skalary i pare innych nazw)?
Ladnie by plyty nacial na burte... sitko by bylo pierwsz klasa
