Biedrona w stoczni
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 127
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
To jest samonapędzający się bączek bezsens. Im bardziej państwo pragnie pomagać najsłabszym, tym ich liczba wzrasta, więc państwo dokłada kolejne ciężary na silniejszych. I znowu część silniejszych rezygnuje z pracy, stając się beneficjentami, a państwo musi po raz kolejny podnieść składki i podatki.
Na to wszystko nakłada się ogólnoświatowy kryzys, i konkurencja krajów, które nie przejmują się tak ochroną nierobów.
Dziś Tusk chce walczyć z umowami śmieciowymi - czyli z rynkiem, który jakoś próbuje nawiązać konkurencję z Chinami. Nasze państwo w swej wielkoduszności oczywiście zamknie furtkę, dzięki której spora liczba pracowników w ogóle miała szansę na pracę.
Na to wszystko nakłada się ogólnoświatowy kryzys, i konkurencja krajów, które nie przejmują się tak ochroną nierobów.
Dziś Tusk chce walczyć z umowami śmieciowymi - czyli z rynkiem, który jakoś próbuje nawiązać konkurencję z Chinami. Nasze państwo w swej wielkoduszności oczywiście zamknie furtkę, dzięki której spora liczba pracowników w ogóle miała szansę na pracę.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 2352
- Rejestracja: 28 sty 2007, 16:12
- Lokalizacja: Łódź
a gdzie jak nie w internecie dowiesz się że coś idzie w poprzek? Telewizja i gazety robione są przez zainteresowanych - zawsze jest jakaś opcja do zaspokojenia czy ta która płaci.pukury pisze:...zresztą lepiej na forum unikać dyskusji politycznych - tylko kłótnie z tego wynikną .
Biznesmen od Skoku który finansował gazety prawicy wycofał się - komentarz do tego był taki że może być senatorem bo pieniądze chronią go od gniewu Kaczyńskiego.
A o Malmie i Bieleckim to gdzie można poczytać?
ACTA też nie z prasy czy telewizji.
Rzecz tylko w tym aby nie trafić na grono prostaków bo inaczej będziesz miał "Spotkanie z Chamem" - doświadczenie ciekawe choć ucinające rozwój wymiany.
-
Autor tematu - ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 25
- Posty: 1377
- Rejestracja: 30 cze 2008, 21:10
- Lokalizacja: szczecin
I to samo było ze stocznią padła nie dla tego że dokładano do niej, TYCH PIENIĘDZY STOCZNIA NIE WIDZIAŁA (czytać) STOCZNIA bo pieniądze rozpłynęły się GDZIEŚ a nagle przyszło spłacić coś czego nie dostali.
Stara stocznia padła tak samo jak MALMA bo nie dostała kredytu, Chemiki w stoczni to nie była główna przyczyna upadku.
Ja trochę od 2009 roku interesowałem się tym i to nie było jak OMAMILI was przez Media
[/b]
Stara stocznia padła tak samo jak MALMA bo nie dostała kredytu, Chemiki w stoczni to nie była główna przyczyna upadku.
Ja trochę od 2009 roku interesowałem się tym i to nie było jak OMAMILI was przez Media
[/b]
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 127
- Posty: 3705
- Rejestracja: 15 sie 2010, 13:44
- Lokalizacja: Błonie
- Kontakt:
Przemysł typu stocznie, huty, kopalnie pada, bo jest przeżarty związkami zawodowymi, zatrudnienie kilkakrotnie przekracza zapotrzebowanie na siłę roboczą. Nie wytrzymuje konkurencji ze stoczniami, które funkcjonują na zasadach rynkowych.
Jak masz dowody na przekręt z kredytem, to zapylaj do prokuratury. Ale to raczej kolejna urban legend - stocznia miała długi, ostatnie kredyty prawdopodobnie posłużyły tylko do rolowania starych. Czyli - faktycznie nikt tych pieniędzy mógł w stoczni nie widzieć, ale pozwoliły odwlec ogłoszenie upadłości o parę miesięcy.
W momencie, gdy państwo przestało dotować, te stocznie nie miały żadnej szansy na egzystencję.
A jeszcze raz powtórzę - nie stać nas na dotowanie nierentownej produkcji. Jaka by nie była.
Państwo powinno za to wspierać każdą działalność, przynoszącą zyski. A na dziś jest odwrotnie - jak masz prosperującą firmę, to państwo ci ją zarzyna, żeby utrzymać jakąś stocznię, czy kopalnię. W efekcie nikt nic nie ma...
Jak masz dowody na przekręt z kredytem, to zapylaj do prokuratury. Ale to raczej kolejna urban legend - stocznia miała długi, ostatnie kredyty prawdopodobnie posłużyły tylko do rolowania starych. Czyli - faktycznie nikt tych pieniędzy mógł w stoczni nie widzieć, ale pozwoliły odwlec ogłoszenie upadłości o parę miesięcy.
W momencie, gdy państwo przestało dotować, te stocznie nie miały żadnej szansy na egzystencję.
A jeszcze raz powtórzę - nie stać nas na dotowanie nierentownej produkcji. Jaka by nie była.
Państwo powinno za to wspierać każdą działalność, przynoszącą zyski. A na dziś jest odwrotnie - jak masz prosperującą firmę, to państwo ci ją zarzyna, żeby utrzymać jakąś stocznię, czy kopalnię. W efekcie nikt nic nie ma...
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 26
- Posty: 1188
- Rejestracja: 28 sie 2011, 10:34
- Lokalizacja: Zach-Pom
Od urodzenia do 26 roku życia mieszkałem w Stargardzie Szczecińskim (żeby nie było - miasto moje rodzinne).
Drodzy Koledzy spoza woj. Zachodniopomorskiego...
Wielu z Was zapewne słyszało o Stoczni Szczecińskiej tylko z gazet, bądź z telewizji.
Teraz pora Wam powiedzieć, jak to z tą stocznią było naprawdę.
Stocznia Szczecińska upadła z wielu powodów, podam tylko parę najważniejszych przykładów:
- zachłanność związków zawodowych dot. płac i nie tylko, pomimo problemów zakładu ze swoimi wierzycielami (brak przelewów za wyprodukowane statki, aczkolwiek przelewy były płacone w późniejszych terminach w ratach);
- oczywiście KRADZIEŻ materiałów i narzędzi przez pracowników nie tylko niższego, ale także wyższego szczebla;
- brak pomocy ze strony współwłaściciela (czyli Rządu, czyli Nas podatników) w sprawach gospodarczych - oczywiście poza zaciąganiem kredytów, których i tak dostać nie mogli z braku gwarancji ze strony Rządu.
To jest tylko parę ważniejszych przykładów, a jest ich więcej.
Co do zachłanności związków, to chodzi po regionie szczecińskim taka anegdota:
Swego czasu związki wywalczyły u prezesa ciepłe posiłki w sezonie zimowym, kiedy nie można było przerywać produkcji, wiadomo statki trzeba ukończyć w terminie, inaczej kupiec zerwie umowę albo ją zawiesi.
Przez parę miesięcy- również w cieplejszych sezonach do zupy była tzw. wkładka (mięcho z kurczaka lub inny rodzaj mięsiwa).
Z racji późniejszych problemów finansowych (czytaj wyżej) zupa była podawana bez wkładki i porcje były już mniejsze, z uwagi na to, że pracownicy nie dojadali posiłków i zwiększyła się ilość resztek do wyrzucenia (przyjeżdżał rolnik z beczkowozem i zabierał dla świń).
Jakiś uprzejmy donosiciel, zakomenderował "prezesowi" związków, że do zupy nie podają już wkładki.
W związku z czym zaczęto przekonywać pracowników, że należy zrobić strajk i przekonać prezesa, żeby chociaż wkładkę ową zostawił. No i powstał jeden z wielu strajków pracowniczych.
Taka anegdota chodziła swego czasu po Szczecinie.
A jeśli chodzi o produkcję statków, to Stocznia Szczecińska miała najlepszych inżynierów i konstruktorów w Europie Środkowej, a może i w całej Europie. Dlaczego?
Dlatego, że nie tylko kontenerowce wychodziły najlepsze z tej stoczni, ale też chemikaliowce. Tak na marginesie - projektów i budowy chemikaliowców podjąć nie chciała się żadna inna stocznia w Europie czy w Azji, a Stoczni Szczecińskiej jakoś się opłacało.
Patrząc jednak z perspektywy związków "tfu" zawodowych, w stoczni pracowali naprawdę bardzo dobrzy fachowcy, od malarzy konstrukcji po samych spawaczy-inżynierów.
BTW.
Co do związków zawodowych, to powiem tylko jedno zdanie:
Wyj*ać tych nierobów na zbity pysk, bo generują za duże koszty, a rzeczywistego wkładu pracy własnych rąk brak.
Pozdrawiam
Drodzy Koledzy spoza woj. Zachodniopomorskiego...
Wielu z Was zapewne słyszało o Stoczni Szczecińskiej tylko z gazet, bądź z telewizji.
Teraz pora Wam powiedzieć, jak to z tą stocznią było naprawdę.
Stocznia Szczecińska upadła z wielu powodów, podam tylko parę najważniejszych przykładów:
- zachłanność związków zawodowych dot. płac i nie tylko, pomimo problemów zakładu ze swoimi wierzycielami (brak przelewów za wyprodukowane statki, aczkolwiek przelewy były płacone w późniejszych terminach w ratach);
- oczywiście KRADZIEŻ materiałów i narzędzi przez pracowników nie tylko niższego, ale także wyższego szczebla;
- brak pomocy ze strony współwłaściciela (czyli Rządu, czyli Nas podatników) w sprawach gospodarczych - oczywiście poza zaciąganiem kredytów, których i tak dostać nie mogli z braku gwarancji ze strony Rządu.
To jest tylko parę ważniejszych przykładów, a jest ich więcej.
Co do zachłanności związków, to chodzi po regionie szczecińskim taka anegdota:
Swego czasu związki wywalczyły u prezesa ciepłe posiłki w sezonie zimowym, kiedy nie można było przerywać produkcji, wiadomo statki trzeba ukończyć w terminie, inaczej kupiec zerwie umowę albo ją zawiesi.
Przez parę miesięcy- również w cieplejszych sezonach do zupy była tzw. wkładka (mięcho z kurczaka lub inny rodzaj mięsiwa).
Z racji późniejszych problemów finansowych (czytaj wyżej) zupa była podawana bez wkładki i porcje były już mniejsze, z uwagi na to, że pracownicy nie dojadali posiłków i zwiększyła się ilość resztek do wyrzucenia (przyjeżdżał rolnik z beczkowozem i zabierał dla świń).
Jakiś uprzejmy donosiciel, zakomenderował "prezesowi" związków, że do zupy nie podają już wkładki.
W związku z czym zaczęto przekonywać pracowników, że należy zrobić strajk i przekonać prezesa, żeby chociaż wkładkę ową zostawił. No i powstał jeden z wielu strajków pracowniczych.
Taka anegdota chodziła swego czasu po Szczecinie.
A jeśli chodzi o produkcję statków, to Stocznia Szczecińska miała najlepszych inżynierów i konstruktorów w Europie Środkowej, a może i w całej Europie. Dlaczego?
Dlatego, że nie tylko kontenerowce wychodziły najlepsze z tej stoczni, ale też chemikaliowce. Tak na marginesie - projektów i budowy chemikaliowców podjąć nie chciała się żadna inna stocznia w Europie czy w Azji, a Stoczni Szczecińskiej jakoś się opłacało.
Patrząc jednak z perspektywy związków "tfu" zawodowych, w stoczni pracowali naprawdę bardzo dobrzy fachowcy, od malarzy konstrukcji po samych spawaczy-inżynierów.
BTW.
Co do związków zawodowych, to powiem tylko jedno zdanie:
Wyj*ać tych nierobów na zbity pysk, bo generują za duże koszty, a rzeczywistego wkładu pracy własnych rąk brak.
Pozdrawiam
-
- Posty w temacie: 39
A ja ciekawy eksperyment przechodzę i parę mitów obalę
1 legenda jest dotowanie firm państwowych - dotyczy to tylko kilku największych firm. Ja pracuję(owałem) w średniej i nikt od 89 roku złotówki na nią nie dał.
2 przesadna rola związków zawodowych - to co piszecie dotyczy jedynie wielkich molochów. Gdzie indziej związki są ,bo śą. U nas nic nie załatwiły ,ale tez niczego nie popsuły. Ostatni strajk ,był na początku lat 90 -jak wszędzie.
3 Zachwyt firmami prywatnymi jest przesadny.Nasza była państwowa , i radziła sobie ,ale krwiożercze państwo sprzedało ją za judaszowe srebrniki -1/20 wartości. Nabywca buduje halę(nieco mniejszą) tuż obok ,za 100 mln złotych,za naszą dali 10,5 mln z inwentarzem. Najbardziej doskwierają ludzie ,bo musza ich zatrudniać jeszcze przez rok ,a tu zadyszka przyszła i nowej roboty jeszcze nie maja . Starą wygasili w 2 miesiące,bo za mały zysk generowała z mkw.
Teraz ludie snuja się jak duchy i 5 raz myją to co już umyte.
Firma jest niemiecka ,więc ,,ordnung must sein".
Mamy okazję poprzyglądać się ichniej firmie z bliska ,bo tam chodzimy na szkolenia.
U nas był bałagan ,albo nieład twórczy- do wyboru. Tam na oko jest jak w laboratorium( nie wdzieliście w Polsce takiej czystej firmy z branży metalowej,)ale to tylko wierzch ,a podszewka ? . Burdel tam jest wzorcowy. Organizacja pracy pod psem ,,nikt nic nie wie i wszystkiego się boi" ,bo mobbing jest wzorcowy. Kamery na każdym miejscu.Kadra kierowniczej jak na lekarstwo ,wiec zamiast załatwiać sprawy skupiają się głównie na ,, krwiożerczości". latają jak nakreceni ,za to reszta chodzi jakby miała klejnoty z ołowiu. Piękny przykład ,że sk...n siedzi w każdym i wyłazi gdy tylko warunki są sprzyjające. Niektórych znam,bo pracowali u nas i kilka lat temu przeszli tam. W normalnych warunkach -normalni ludzie. Tam-bestie ,które polują ,kogo by tu u..ć ,aby zapunktować. Podpi..ą,z wszystko. Niektórym już nawet ,,nieznani sprawcy"mordy poobijali ,a i tak nie pomogło ( trzeba zmienić warunki).
U nas było bogactwo.Każdy miał pomiarówkę na stanie.Tam jak w patologi -jedna kobieta dla wszystkich .Jeden zestaw pomiarowy na warsztat i wszyscy go używają . Każdy wpisuje co i o której mierzył( po co ?) Narzędzi na styk. Oprzyrządowanie podbiera jeden drugiemu Papierów do wypisywania tony.
Ogólnie wygląda to tak jakby produkcja była tam przy okazji.
Przez 8 godz moze zamienić kilka słów z pracownikiem obok ,nawet w sprawach zawodowych nie możesz rozmawiać dłużej jak 10 sekund. Jak nie zrozumie -trudno - ,,ordnung".Przez zmianę przycupniesz tylko 15 minut w czasie przerwy. Wszystko robi się na stojąco ,nawet to co można siedząc. Ludzie jak lunatycy-ponurzy- tragedia.
Park maszynowy z najwyższej półki-możliwości ogromne. Gdyby jeszcze chcieli skorzystać z naszych osiągnięć ,byłaby piękna firma. Niestety człowiek zaszczuty nie pracuje dobrze ,ani wydajnie ,ale oni wiedza lepiej.
Klasyczny arbaitlager , doprowadzony do skrajnej patologii ,przez polskie kierownictwo.
Z roboty wylatuje się nie wiadomo za co,bo nawet nie powiedzą . Przychodzi sonderkomando o 13, papier w łapę i odprowadzają za bramę . Nie trzeba się z niczego rozliczać. Zapłacą za 2 tygodnie wypowiedzenia i jesteś wreszcie wolny. Z początku szok ,ale jak ktoś znajdzie inna robotę ,to jakby mu garba zdjęli.
Załoga młoda max 30 lat oprócz kilku ,,matuzalemów" .Nie wierze zeby tam ktos pracował w wieku powiedzmy 66 lat.
Eh można by książkę napisać. Nie wiem po co im ludzie -tam saą potrzebne wyłącznie roboty.
1 legenda jest dotowanie firm państwowych - dotyczy to tylko kilku największych firm. Ja pracuję(owałem) w średniej i nikt od 89 roku złotówki na nią nie dał.
2 przesadna rola związków zawodowych - to co piszecie dotyczy jedynie wielkich molochów. Gdzie indziej związki są ,bo śą. U nas nic nie załatwiły ,ale tez niczego nie popsuły. Ostatni strajk ,był na początku lat 90 -jak wszędzie.
3 Zachwyt firmami prywatnymi jest przesadny.Nasza była państwowa , i radziła sobie ,ale krwiożercze państwo sprzedało ją za judaszowe srebrniki -1/20 wartości. Nabywca buduje halę(nieco mniejszą) tuż obok ,za 100 mln złotych,za naszą dali 10,5 mln z inwentarzem. Najbardziej doskwierają ludzie ,bo musza ich zatrudniać jeszcze przez rok ,a tu zadyszka przyszła i nowej roboty jeszcze nie maja . Starą wygasili w 2 miesiące,bo za mały zysk generowała z mkw.
Teraz ludie snuja się jak duchy i 5 raz myją to co już umyte.
Firma jest niemiecka ,więc ,,ordnung must sein".
Mamy okazję poprzyglądać się ichniej firmie z bliska ,bo tam chodzimy na szkolenia.
U nas był bałagan ,albo nieład twórczy- do wyboru. Tam na oko jest jak w laboratorium( nie wdzieliście w Polsce takiej czystej firmy z branży metalowej,)ale to tylko wierzch ,a podszewka ? . Burdel tam jest wzorcowy. Organizacja pracy pod psem ,,nikt nic nie wie i wszystkiego się boi" ,bo mobbing jest wzorcowy. Kamery na każdym miejscu.Kadra kierowniczej jak na lekarstwo ,wiec zamiast załatwiać sprawy skupiają się głównie na ,, krwiożerczości". latają jak nakreceni ,za to reszta chodzi jakby miała klejnoty z ołowiu. Piękny przykład ,że sk...n siedzi w każdym i wyłazi gdy tylko warunki są sprzyjające. Niektórych znam,bo pracowali u nas i kilka lat temu przeszli tam. W normalnych warunkach -normalni ludzie. Tam-bestie ,które polują ,kogo by tu u..ć ,aby zapunktować. Podpi..ą,z wszystko. Niektórym już nawet ,,nieznani sprawcy"mordy poobijali ,a i tak nie pomogło ( trzeba zmienić warunki).
U nas było bogactwo.Każdy miał pomiarówkę na stanie.Tam jak w patologi -jedna kobieta dla wszystkich .Jeden zestaw pomiarowy na warsztat i wszyscy go używają . Każdy wpisuje co i o której mierzył( po co ?) Narzędzi na styk. Oprzyrządowanie podbiera jeden drugiemu Papierów do wypisywania tony.
Ogólnie wygląda to tak jakby produkcja była tam przy okazji.
Przez 8 godz moze zamienić kilka słów z pracownikiem obok ,nawet w sprawach zawodowych nie możesz rozmawiać dłużej jak 10 sekund. Jak nie zrozumie -trudno - ,,ordnung".Przez zmianę przycupniesz tylko 15 minut w czasie przerwy. Wszystko robi się na stojąco ,nawet to co można siedząc. Ludzie jak lunatycy-ponurzy- tragedia.
Park maszynowy z najwyższej półki-możliwości ogromne. Gdyby jeszcze chcieli skorzystać z naszych osiągnięć ,byłaby piękna firma. Niestety człowiek zaszczuty nie pracuje dobrze ,ani wydajnie ,ale oni wiedza lepiej.
Klasyczny arbaitlager , doprowadzony do skrajnej patologii ,przez polskie kierownictwo.
Z roboty wylatuje się nie wiadomo za co,bo nawet nie powiedzą . Przychodzi sonderkomando o 13, papier w łapę i odprowadzają za bramę . Nie trzeba się z niczego rozliczać. Zapłacą za 2 tygodnie wypowiedzenia i jesteś wreszcie wolny. Z początku szok ,ale jak ktoś znajdzie inna robotę ,to jakby mu garba zdjęli.
Załoga młoda max 30 lat oprócz kilku ,,matuzalemów" .Nie wierze zeby tam ktos pracował w wieku powiedzmy 66 lat.
Eh można by książkę napisać. Nie wiem po co im ludzie -tam saą potrzebne wyłącznie roboty.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 6356
- Rejestracja: 29 kwie 2009, 10:11
- Lokalizacja: Kraków / Jaworzno / Kopanka
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 29
- Posty: 2352
- Rejestracja: 28 sty 2007, 16:12
- Lokalizacja: Łódź
Kol zdzicho opisujesz sytuację zaobserwowaną z boku, tutaj, u nas. Ale nie do pominięcia jest fakt że nie status prywatności tak czyni tylko ludzie tam zatrudnieni. Tacy których rodzice wychowali ich w warunkach permanentnego chciejstwa, gdzie wyznacznikiem sukcesu jest możliwość lekceważenia i okazanie tego - w stylu "bo co mi tam inny zrobi'
To takie pokłosie awansu społecznego za komuny, awansu plebsu i miernot którym umożliwiono karierę bez kontroli i wymagań w przygotowaniu do niej.
Wieśniak z dom ( bez urazy dla rolników i ludzi wsi - tu o negatywnym obrazie mentalności) do celu idzie wprost przez trawnik. Bo ON.
A odpowiedzialność, powaga stanowiska, etos inżyniera? Głęboko w d...
Przykład?
Rozbudowa zakładu, na zebraniu z dyrektorem nowy plan budowlany hali produkcyjnej, dyrektor do jednego z podwładnych
"Podpiszcie to że dobre"
-"Nie mogę bo jestem mechanikiem i się na tym nie znam"
Dyrektor sam podpisał komentując "Z kim ja muszę pracować"
Ale sam też głąb nie tylko na budowlance się nie znał ale na niczym technicznym. Po prostu z awansu. Koledzy z centrali osadzili.
[ Dodano: 2012-10-11, 21:10 ]
Co tu szukać daleko
Ile razy głupoty wypisuje tutaj a forum jeden z drugim (głównie ten jeden) co przed nazwiskiem mgr sobie dostawił. A jeżeli faktycznie ma dyplom to pytam się gdzie ten profesor co mu ten dyplom podpisał. Czy to też taki dyrektor?
Pozdrowienia dla oprawcy
podobnie rzecz widzę.
O państwie też.
To takie pokłosie awansu społecznego za komuny, awansu plebsu i miernot którym umożliwiono karierę bez kontroli i wymagań w przygotowaniu do niej.
Wieśniak z dom ( bez urazy dla rolników i ludzi wsi - tu o negatywnym obrazie mentalności) do celu idzie wprost przez trawnik. Bo ON.
A odpowiedzialność, powaga stanowiska, etos inżyniera? Głęboko w d...
Przykład?
Rozbudowa zakładu, na zebraniu z dyrektorem nowy plan budowlany hali produkcyjnej, dyrektor do jednego z podwładnych
"Podpiszcie to że dobre"
-"Nie mogę bo jestem mechanikiem i się na tym nie znam"
Dyrektor sam podpisał komentując "Z kim ja muszę pracować"
Ale sam też głąb nie tylko na budowlance się nie znał ale na niczym technicznym. Po prostu z awansu. Koledzy z centrali osadzili.
[ Dodano: 2012-10-11, 21:10 ]
Co tu szukać daleko
Ile razy głupoty wypisuje tutaj a forum jeden z drugim (głównie ten jeden) co przed nazwiskiem mgr sobie dostawił. A jeżeli faktycznie ma dyplom to pytam się gdzie ten profesor co mu ten dyplom podpisał. Czy to też taki dyrektor?
Pozdrowienia dla oprawcy

O państwie też.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 26
- Posty: 1188
- Rejestracja: 28 sie 2011, 10:34
- Lokalizacja: Zach-Pom
A przepraszam, o tym faktycznie zapomniałem.lukadyop pisze:Nie wspomniałeś jeszcze BAZIE PALIWOWEJ W ŚWINOUJŚCIU jak Stocznią zainteresowała się paliwami w Polsce to na wieśniackiej się zagotowało że Prezesi Stoczni do kury znoszącej złote jajka im się dobierają, I TO BYŁ GWÓŹDŹ DO TRUMNY STAREJ STOCZNI.
Ale w moim odczuciu, to Minister dobrze zrobił blokując to przejęcie, bo inaczej paliwo też by rozkradli, zwłaszcza rada nadzorcza (zlepek szczecińskich vip-ów), kiedy dowiedzieli się, że będą współwłaścicielami takiej spółki.
Powrócę jeszcze do sprawy Zakładów Chemicznych "Police".
W ubiegłych latach, a także obecnie ZCh Police produkują najczystszą biel tytanową na świecie, a także były europejskim potentatem w zagospodarowaniu fosfogipsu.
Badania na czystość bieli były przeprowadzane kilkakrotnie, bo nikt nie mógł uwierzyć.
Zwłaszcza Niemcom nie było to na rękę, bo ich zakłady nie mogły sprzedać bieli tytanowej, tylko patrzyli z zazdrością na Police i czekali na odpowiedni moment, żeby wbić szpilę i podkopać morale Policom w branży. Na szczęście się to im tylko częściowo udało, bo powoli zakłady stają na nogi, a faktycznie nie dalej jak rok temu chodziły słuchy, że Police będą ogłaszały upadłość (znowu brak przelewów od wierzycieli).