drzasiek90 pisze: ↑15 kwie 2024, 21:19
Ale to ty jesteś fanem żelaznej logiki.
A żelazna logika nie akceptuje półśrodków.
Postaw się po drugiej stronie i wyobraź sobie, że odnalazłeś na forum taki temat, jak ty założyłeś? Co byś poradził autorowi?
Idę o zakład, że kazał byś mu nie bawić się w partactwo tylko postawić maszynę tam gdzie jej miejsce. A jak nie chce albo nie ma miejsca, to niech się zajmie wędkowaniem albo szachami.
Ja nie jestem tak surowy, ale uważam, że frezarka powinna stać i pracować w warsztacie.
Nie wiem co to za warsztat, że narzędzia ci rdzewieją.
99.9% amatorskich warsztatów zapewne nie ma stałego ogrzewania zimą a mimo to ludzie trzymają tam narzędzia. Mój też nie ma i nic nie rdzewieje.
Jeśli twój budynek to jakaś zawilgocona piwnica, to zwyczajnie nie nadaje się na warsztat i nie ma co ucierać du** szkłem, tylko zaopatrzyć się w odpowiedni warsztat (jeśli takowy jest potrzebny).
A skoro są narzędzia i chęć/potrzeba ich wykorzystania, to warsztat jest niezbędny.
Rozumiem wyciszenie maszyny, gdy nie ma innego wyjścia.
Ale frezowanie w kawalerce w bloku nadal wychodzi poza moją wyobraźnię.
I jakkolwiek jest to ciekawe wyzwanie, nadal uważam, że to (że się tak wypowiem po tuxowemu) kretyński pomysł.
A jak będę chciał mieć kajak, to powinienem kupić sobie jezioro?
Widzisz, ten budynek, który nazywam warsztatem, jest w istocie budynkiem mieszkalnym z lat 60-tych ubiegłego wieku.
Ściany i dach są w stanie idealnym, ale do wymiany są wszystkie okna, drzwi, podłogi, a ściany trzeba ocieplić.
Do tego trzeba by dodać fotowoltaikę i pompę ciepła, żeby za 10 czy 20 lat można było być w zgodzie z ekodebilnym prawem i nie płacić wariackich kar.
Po wykonaniu wszystkich koniecznych remontów, wartość budynku wzrośnie o dokładnie
ZERO złotych, bo ludziom od dobrobytu w dupach się poprzewracało i nikt w takim zabytku mieszkać nie chce...
Tak więc twoja propozycja to ekonomiczny bezsens.
Co do rdzewienia, to zapewne kwestia okolicy, dookoła są lasy, w lato nie ma problemu, ale zawsze po zimie odkrywam, że na czymś skropliła się woda i pojawiła się korozja. Reguły nie ma żadnej, czasem dwie identyczne rzeczy leżą obok siebie i jedna jest nietknięta, a druga zardzewiała jakby leżała na dworze...
Nie mam zamiaru robić dochodzenia dlaczego tak się dzieje.
I na koniec najważniejsze.
Wolny człowiek ma prawo robić to, co nie przeszkadza innym.
Dlatego każdemu wolno mieć w mieszkaniu frezarkę, pod warunkiem, że nie słyszą jej sąsiedzi.
Twierdzenie, że jak chcę mieć frezarkę, to muszę mieć warsztat, to najzwyczajniej nazizm i bolszewizm, czyli deptanie cudzej wolności z powodu własnego widzimisię.
A tak w ogóle, to wszystko jest nie na temat.
Temat jest o wyciszeniu frezarki, lub podobnej maszyny, a nie o tym na co powinienem wydać swoje pieniądze.