Problem jest w wielkości elementu - takiego puca nie nagrzejesz tym palnikiem na pewno (i chyba żadnym atmosferycznym) do pomarańczowego żaru (900°C). Podawana temperatura jest osiągana w małej przestrzeni, dla małego detalu - palnik nie ma odpowiedniej wydajności.
W tym wypadku wystarczającą wydajność/moc będzie miał raczej tylko palnik acetylenowo-tlenowy.
Osobiście nie lutowałbym tego, a dałbym do spawania markową elektrodą niklową, jakimś ESAB-em itp. do spawania na zimno żeliwa.
Odpowiednio sfazować krawędzie, zrobić dopasowaną grubością miedzianą
* wstawkę z otworem i włożyć w szczelinę pomiędzy spawane elementy (ona je ściśle ustali), skręcić je śrubą i pospawać wspomnianą elektrodą z pełnym przetopem.
Dobrze jest oklepać niedużym młotkiem na gorąco, tuż po spawaniu widoczne szwy (we wszystkich dostępnych miejscach); uważam, że spawanie dałoby najlepszą jakość połączenia.
Można dać nakładki stalowe, tak jak Ci jeden z Kolegów narysował - wtedy to miejsce będzie miało nawet większą wytrzymałość niż w oryginale
*Mówię o miedzianej wkładce, ponieważ zastosowanie takiej właśnie zabezpiecza w dużym stopniu przed przypadkowym przyspawaniem jakimś głębokim przetopem dystansowej wkładki stalowej do detalu.
Stosuję przy spawaniu TIG-iem takie miedziane wkładki w przypadku podobnego ryzyka (niepożądane zalanie otworu, szczeliny), natomiast widziane przeze mnie stosowane czasem węglowe wkładki czy podkładki mają tą właściwość, że potrafią nawęglić spawaną/stopioną stal w bardzo wysokiej temperaturze łuku (mimo krótkiego czasu jej działania) i potem jest płacz przy próbach obróbki zwykłymi narzędziami.
Kiedyś kupiłem za grosze bardzo fajne - ale pęknięte

- imadło maszynowe, polskie (to z przestawną co 30mm szczęką ruchomą, chwytanie 0-160mm; według mnie odlew jest tragicznie zakonstruowany, dlatego pękło).
Głęboko sfazowałem szczeliny kątówką, docisnąłem nadpęknięte części dużym ściskiem stolarskim i dobry spawacz pospawał je esabowską niklową elektrodą.
Po spawaniu, głowicą splanowałem podstawę bazując korpus na prowadnicach - imadło służy mi do dzisiaj.