No dokładnie.mc2kwacz pisze:Studia są środkiem a nie celem. Przynajmniej tak powinno być.
mc2kwacz pisze:Na studia idzie się po to, żeby ludzie o większej wiedzy pomogli sprawnie przejść przez proces pozyskiwania wiedzy przez ucznia. Bo wszystkiego można się nauczyć samemu, ale raz że do tego potrzeba wielkiego samozaparcia, dwa że wymaga to nieporównanie większego wysiłku.
Ale z tym się już nie zgodzę.mc2kwacz pisze:Dobrze wykształcony inżynier rozwiąże każdy problem i będzie to rozwiązanie optymalne albo zbliżone do optymalnego. Nie da rady zrobić tego czysty naukowiec ani zwykły technik czy zdolny amator. Chyba że będą mieli fart.
Nie raz miałem okazję poprawiać po inżynierach i magistrach, i to takich którzy poza wiedzą mieli też "doświadczenie". Tzn. wiele lat pracy w zawodzie.
I na pewno nie miałem farta. Wiedziałem co robię.
Więc uwierzcie: i bez studiów można zdobyć i wiedzę i doświadczenie, i wcale nie musi to trwać dłużej i ciężej przyjść.
Ale oczywiście zgodzę się że niewiele osób przejdzie taką ścieżkę edukacyjną z sukcesem.
Większość poradzi sobie dopiero z pomocą studiów.
Znam osoby po studiach elektronicznych i to ze stypendium rektora, które miały problem z odróżnieniem tranzystora NPN od PNP.
Więc faktem jest też to że same studia do niczego nie prowadzą.
Muszą być środkiem do uzyskania celu a niestety w większości przypadków (przynajmniej w Polsce) nie są (albo są jedynie celem samym w sobie).
Często słyszę też argumenty na obalenie mojej teorii o takiej treści:
"[Ktoś tam] nic nie umiał i dopiero po studiach wyszedł na ludzi". "[Ktoś tam] nie mógł znaleźć pracy i dopiero po studiach znalazł." "Zatrudniałem ludzi bez studiów i ciągle były problemy, zatrudniłem magistrów i inżynierów i dopiero się firma zaczęła rozwijać.*"
Tylko że to wcale nie obala mojej wersji. Bo to mówi o ludziach którzy za pomocą studiów do czegoś doszli, a wcześniej nie mogli.
Ale to nic nie mówi o tym że nie istnieją ludzie którzy poradzili by sobie i bez studiów (w sensie że dobrze by sobie poradzili, nawet lepiej niż Ci którzy studiowali).
*Przy okazji ciekawostka. Znam też osobę która mówi:
"Pierd*olę zatrudnianie inżynierów czy magistrów. Ciągle przez nich problemy i straty w firmie. Pracownik ma coś umieć a nie tylko papier inżyniera czy magistra mieć."
Pewnie nie uwierzycie, ale zrobiłem (wykonanie układu + opis działania i pomiary) z 6 prac inżynierskich o tematyce elektronicznej i to oczywiście nie były moje oficjalne prace (tzn. były zrobione przeze mnie, ale nie na moich studiach tylko na zlecenie jakichś studentów).
Pierwszą zrobiłem będąc w szkole średniej. I tu kolejna ciekawostka: tą szkołą było liceum ogólnokształcącym a nie technikum elektronicznym czy w ogóle w jakimś technikum.
Prace były oceniane na 4 albo 5.
A ja sam nie miałem nikogo znajomego kto by mnie pokierował w moich zainteresowaniach. Całą wiedzę zdobywałem sam (oczywiście z jakichś materiałów, ale to ja sam decydowałem jakim materiałem się zainteresuję, nikt mi nie mówił na co zwracać uwagę).
Więc pisanie że wiedza i doświadczenie bez studiów przychodzi ciężko i długo trwa, to dla mnie po prostu pieprzenie głupot. Jakby napisać że najczęściej przychodzi ciężko, to się zgodzę.
Ale nie można tego uogólniać na wszystkie przypadki. Bo naprawdę, nie zawsze to przychodzi ciężko.
Nie znaczy to też że zniechęcam do studiów.
Jak ktoś jest młody to niech studiuje.
Ale jak ktoś jest starszy i nie ma studiów, to nie powinien się z tego powodu załamywać.
Czy na siłę robić jakieś studia (musiał by zaoczne, a te już same w sobie są mniej motywujące do nauki).