Jak zostać dobrym inżynierem?

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC

gregor1975
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 8
Posty: 420
Rejestracja: 25 kwie 2012, 17:30
Lokalizacja: K-K

#21

Post napisał: gregor1975 » 14 kwie 2014, 14:16

Prawie jak kwacz, ale nie końca: załatw sobie fuchę na soboty, albo w wakacje.

Nie gódź się na przynieś, podaj, pozamiataj bo stracisz tylko czas.

Na ten przykład u mnie w mieście w stoczni zawsze brali chętnie w wakacje (i nie tylko) niewykwalifikowanych do szlifierki kątowej. Robota podła, ale miała dwie zalety:

- płacili za to

- jak brygadzista/majster/współpracownicy widzieli, że delikwent nie ma dwóch lewych rąk i nie jest urodzony w niedzielę, to mu tą szlifierkę po jakimś czasie zabierali i zaczynali go uczyć czegoś bardziej ambitnego i odpowiedzialnego

A najciekawsze w tym jest to, że dla wielu ludzi była to jedyna forma nauki zawodu. Dziś ci absolwenci podstawówek, cukiernictwa i czego tam jeszcze siedzą sobie gdzieś na północy Europy jako wysoko kwalifikowana siła robocza i ani myślą o powrocie do kraju.



Tagi:


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 8
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#22

Post napisał: mc2kwacz » 14 kwie 2014, 15:46

Jak się idzie po prośbie, to się warunki przyjmuje a nie stawia :)

Ja nie jestem przekonany, że autor wątku chciałby po wydziale lotniczym skończyć jako wykwalifikowany robol w Skandynawii.
On chce tylko liznąć technologii na żywo i do tego potrzebny mu jest zakład wyposażony w nowoczesny w miarę sprzęt. I najpierw ten zakład musi dać się przekonać, żeby go w ogóle wpuścić do środka i uruchomić papierologię, choćby opłacić ubezpieczenie.

Ciąć rury szlifierką kątową to sobie może równie dobrze na podwórku, wystarczy szlifierka za 30zł z marketu, przedłużacz, wata do uszu, okulary z kiosku i kawałek złomu :cool:


gregor1975
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 8
Posty: 420
Rejestracja: 25 kwie 2012, 17:30
Lokalizacja: K-K

#23

Post napisał: gregor1975 » 15 kwie 2014, 11:48

Ty masz rzeczywiście jakiś uraz skutkujący potrzebą stawania okoniem?

Autor pisał, że chce się otrzaskać z narzędziami i robotą, więc podałem jedno z możliwych rozwiązań poparte przykładem z własnego podwórka. Bonusowo dodałem informację o wpływie takiej ścieżki na losy wybranych ludzi.

Nie piszę mu, że ma zostać robotnikiem (bardzo proszę - nie używaj słowa robol).

W stoczni kątówki nie używa się tylko do cięcia rur, robi się nią też inne rzeczy. I wyobraź sobie, że mają tam również inne narzędzia, które dają do ręki również niewykwalifikowanym.

Do zakładu nie idzie się po prośbie, idzie się tam z ofertą, co jest się w stanie zrobić dla tego zakładu, zakład to stosownie wycenia jeżeli jest zainteresowany i szlus. W omawianym przykładzie na dzień dzisiejszy jest to jałmużna w wysokości 11PLN/h netto.
Za darmochę nikogo nie biorą bo to nielegalne, poza tym darmowy robotnik dla pracodawcy to jeszcze większy kłopot jak ten kiepsko opłacany.
mc2kwacz pisze:Ciąć rury szlifierką kątową to sobie może równie dobrze na podwórku, wystarczy szlifierka za 30zł z marketu, przedłużacz, wata do uszu, okulary z kiosku i kawałek złomu :cool:
I właściwie do tej cennej porady mogłeś ograniczyć swojego poprzedniego posta. Gówno to warte, ale przynajmniej na temat bo odpowiada na pytanie autora.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 8
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#24

Post napisał: mc2kwacz » 16 kwie 2014, 00:25

Wycofuję robola :)

Oponuję, bo moja sugestia zasadniczo się różni, i jest skierowana do przyszłego inżyniera a nie przyszłego norweskiego dekarza.
Przyszły inżynier nie musi operować szlifierką kątowa przez kilka dni, żeby załapać o co chodzi. Wystarczy kilkanaście minut. Pracy magisterskiej ani inżynierskiej z tego pisał też nie będzie. W ogóle doświadczenie ze szlifierką kątową nie jest mu wcale potrzebne, raczej z maszynami bardziej zaawansowanymi.
Jemu jest potrzebny zakład dysponujący WYŻSZĄ TECHNOLOGIĄ niż stocznia.

Do zakładu, który ma obsadą, włącznie ze sprzątaczką, idzie się po prośbie. Pracownik - chwilowy czeladnik, który nie jest potrzebny, opłacany czy darmowy (JEST TO MOŻLIWE), jest wrzodem na tyłku dla organizacji firmy, bo biuro musi przepuścić przez siebie kilo papieru żeby taka osoba mogła wejść na produkcję i podjąć jakiekolwiek działania. Jest z tego WIĘCEJ STRATY NIŻ POŻYTKU dla zakładu, więc taki pracownik idzie po prośbie a NIE stawia warunki.


gregor1975
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 8
Posty: 420
Rejestracja: 25 kwie 2012, 17:30
Lokalizacja: K-K

#25

Post napisał: gregor1975 » 16 kwie 2014, 08:12

mc2kwacz pisze:Oponuję, bo moja sugestia zasadniczo się różni, i jest skierowana do przyszłego inżyniera a nie przyszłego norweskiego dekarza.
Za moich czasów przyszłym inżynierom wybierającym ścieżkę kształcenia średnia szkoła techniczna-wyższa szkoła techniczna na pierwszych praktycznych zajęciach dawano do ręki pilnik.
Widać czasy się zmieniły. Lub wyobrażenia co niektórych
mc2kwacz pisze:Jemu jest potrzebny zakład dysponujący WYŻSZĄ TECHNOLOGIĄ niż stocznia.
Stocznię to Ty prawdopodobnie jedynie widziałeś w migawkach w tv i na tym ta wiedza się kończy.
mc2kwacz pisze:Do zakładu, który ma obsadą, włącznie ze sprzątaczką, idzie się po prośbie. Pracownik - chwilowy czeladnik, który nie jest potrzebny, opłacany czy darmowy (JEST TO MOŻLIWE), jest wrzodem na tyłku dla organizacji firmy, bo biuro musi przepuścić przez siebie kilo papieru żeby taka osoba mogła wejść na produkcję i podjąć jakiekolwiek działania. Jest z tego WIĘCEJ STRATY NIŻ POŻYTKU dla zakładu, więc taki pracownik idzie po prośbie a NIE stawia warunki.
Do sklepu, z pełnym magazynem, idzie się po prośbie. Klient - chwilowy gość jest wrzodem na tyłku dla sklepu bo kasjer/kasjerka a potem biuro musi przepuścić przez siebie kilo papieru, żeby coś tej osobie sprzedać. Jest z tego WIĘCEJ STRATY NIŻ POŻYTKU dla sklepu, więc klient idzie po prośbie a NIE stawia warunki.

Inaczej się nie da wytłumaczyć. Może kamar miał rację i warto go posłuchać - zmień lekarza.

Awatar użytkownika

bartuss1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 3
Posty: 8458
Rejestracja: 05 kwie 2006, 17:37
Lokalizacja: Kędzierzyn - Koźle
Kontakt:

#26

Post napisał: bartuss1 » 16 kwie 2014, 08:28

gregor1975 pisze:Za moich czasów przyszłym inżynierom wybierającym ścieżkę kształcenia średnia szkoła techniczna-wyższa szkoła techniczna na pierwszych praktycznych zajęciach dawano do ręki pilnik.
i tak przez cały rok, nie wiem jak Ty, ale nam za to nawet płacono w azotach (w technikum), potem przestali bo cos tam sie zmieniło
https://www.etsy.com/pl/shop/soltysdesign


gregor1975
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 8
Posty: 420
Rejestracja: 25 kwie 2012, 17:30
Lokalizacja: K-K

#27

Post napisał: gregor1975 » 16 kwie 2014, 08:59

Podobnie - najpierw był jakiś grosz, później nie było.


mc2kwacz
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 8
Posty: 2920
Rejestracja: 27 maja 2013, 22:18
Lokalizacja: gdzieś

#28

Post napisał: mc2kwacz » 16 kwie 2014, 13:20

Za komuny wszyscy studenci zaczynali edukację od tzw "praktyki robotniczej" w wakacje przed pierwszym rokiem. Nie po to, żeby się czegoś do zawodu nauczyć. Bo po co studentowi historii brodzenie w gumiakach po kostki w szamponie w zakładach Pollena, albo studentowi geografii zdejmowanie warstwy pleśni z przeterminowanych dżemów, zalewanie benzoesanem sodu i naklejanie nowych naklejek w Łowiczu?
Chodziło o to, żeby lekko zgnoić przyszłego "inteligenta" oraz jego otoczenie i zacząć przyzwyczajać do miejsca na drabinie społeczno-zarobkowej, na której robotnik i chłop będą wyżej od niego. Bo taki praktykant zarobił zwykle więcej niż jego inteligenccy rodzice po latach pracy.
Takie praktyki uczyły też opierd...nia się w pracy, powstrzymywania na wodzy jakichkolwiek przejawów inicjatywy i w ogóle nie wychodzenia przed szereg. Jednym słowem przygotowywania do wegetacji w systemie "równości społecznej".
Wraz z upadkiem komuny skończyły się praktyki robotnicze. Oczywiście pozostały praktyki zawodowe, już związane z kierunkiem nauki.

Jeśli jesteś z 1975 rocznika, to na robotnicze się już nie załapałeś, i znasz je tylko z opowiadań, kolego :) Podobnie jak studium wojskowe.
Zajęcia praktyczne, warsztaty i laboratoria na studiach, to zupełnie inna śpiewka. Ale nadal wszystko pod kątem wiedzy teoretycznej, bo od tego jest inżynier, żeby potrafił łączyć praktykę z teorią. A od piłowania pilnikiem jest robotnik.

Masz firmę? Zatrudniasz ludzi? Wiesz ile księgowość-kadry ma z tym roboty? Czy tylko pitolisz, żeby pitolić? ;)


gregor1975
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Specjalista poziom 2 (min. 300)
Posty w temacie: 8
Posty: 420
Rejestracja: 25 kwie 2012, 17:30
Lokalizacja: K-K

#29

Post napisał: gregor1975 » 16 kwie 2014, 16:15

Posłuchaj kamara, albo posłuchaj mnie: pi***olnij się w swoją tępą główkę - może zaowocuje to myślą wartościową o treści następującej: czytamy ze zrozumieniem, trzymamy się tematu, odpowiadamy na pytania, jak nie mamy nic do powiedzenia, to pasujemy.


dance1
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 1
Posty: 3099
Rejestracja: 11 mar 2007, 22:42
Lokalizacja: G-G

#30

Post napisał: dance1 » 16 kwie 2014, 21:20

mc2kwacz jesteś mistrzem, pomimo Twoich podpisów w stopce ludzi "wchłaniasz" jak....iluzjonista słów, jesteś albo dobrym psychologiem internetu albo mądrym który "zabawić" się chce w ten sposób.
Stawiam na 2., masz zabawę.

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”