Usuwanie CO2 z atmosfery jakimiś extraordynaryjnie wymyślnymi metodami, stawianiem sztucznych drzew zamiast po prostu zalesiania żywymi odp. dużych areałów, wydają mi się czystą głupotą i niczym nie uzasadnioną rozrzutnością publicznych finansów.
Wszak jeszcze 200-300 lat temu większość Europy pokrywały lasy. I absorbowały dwutlenek w zamian produkując tlen. W dodatku były matecznikiem przyrody (oraz zbójów wszelakich

), i źródłem surowców.
Przecież zamiast płacić jakieś idiotyczne "kwoty CO2" nie wiadomo komu (nieźle to ktoś sobie wymyślił, no nie?), można by wdrożyć prostą zasadę: im więcej kopcisz- tym więcej sadzisz.
Jak nie u siebie, bo np nie masz gdzie, to dogadujesz się z innym państwem które zrobi to za ciebie. I zarobi. A przyroda się wzmocni, zmniejszy się przy tym erozję ziemi, powodzie, itd.. Korzyści obopólne.
Proste? Proste. I bez "wałków"..
Ale najprostsze rzeczy zawsze "wymyślić" decydentom najtrudniej. Bo ktoś nie zarobi..