Wiem że temat był już wałkowany, wiem że pewnie zostanę skierowany na milion linków, ale jednak chcę zapytać.
Detal ze stali automatowej ma:
śred wew 23,6mm
śred zew 26.9mm
szerokość 6mm
Aktualnie za jednym cyklem robię 5szt odsuniętych od siebie o 8,1mm gdzie podcinam zwykłą VCMT110304 od spodu fazy w konturze 5kolejnych sztuk.
Sztuki odcinam płytką MGMR200 która ma kąt ostrza 6stopni.
Zawsze zostaje większy lub mniejszy drut który trzeba usunąć ręcznie. Przy cyklu 70szt z całego pręta co 35min, dla operatorów kontrola + gratowanie daje się ostro we znaki... a nie na tym to polega aby zajeżdżać ludzi. Tak mi się wydaje?

Czy ktoś wymyślił być może jakieś patenta na takie rzeczy?
Jakbym sobie tego nie rozrysował to promienie naroży płytek zawsze zostawiają jakąś lukę i drucik.
Ale może czegoś nie wiem?
Zleceniodawca również robi to u siebie w ilościach podobno 2x większych, jednak twierdzi że nic nie musi gratować. używa niby prostych haków i ucinaków i nie ma tego problemu... Mam do ich zakładu spory kawałek i brak czasu na takie odwiedziny, dlatego stwierdziłem że zapytam tutaj.
Jest jakaś magiczna sekretna technika? Albo to mydlenie oczu?:)