i swoimi fragmentami tocznymi przesuwa się wzdłuż poosiowo uchwyconego ślimaka. A wraz z tymi fragmentami wędrować muszą kanały zwrotnicy kulkowej tak aby zasilać kulkami przestrzeń roboczą a z drugiej strony odbierać "przepracowane" kulki. Chyba że zwrotnica w postaci pierścienia skręcona jest na stałe ze ślimacznicą. Tylko wtedy prawie 100% szans na zaklinowanie się kulek w kanałach które nie są przepychane przez odcinki robocze - a tych jest raptem niewielka ilość i dodatkowo skupione są w jednym miejscu. Pomijam tutaj niezły pasztet jakim by była konieczność zastapienia ślimaka na pozostałym obwodzie ślimacznicy w celu utrzymania kulek w - już teraz -półkanałku ślimacznicy - kinematycznie obie wersje z koszmarnymi warunkami toczenia się nieobciążonych kulek.Leoo pisze:jedynie nakrętka zostaje podzielona na odcinki
A wracając do geometrii ślimak- ślimacznica.
Albo ślimak walcowy z punktowym miejscem pokrycia dla pracującej kulki - wtedy tylko jedna przenosi obciążenie i też tylko w momencie gdy znajdzie się na lini środków kół podziałowych - więc przekładnia utyka co kulkę.
Albo slimak "z talią" gdzie ma szansę złapać więcej niż jedną kulkę w kanałku ślimacznicy - ale ze względu na różną średnicę na której następuje zakleszczenie kulek występuje różna prędkość ( bo różne promienie tego samego obrotu ślimaka) i różna droga toczenia następujących po sobie kulek - skutkiem czego przekładnia staje.