Witam,
jestem na etapie projektowania domowej wciągarki linowej do wciągania desek. Moje pytanie dotyczy sposobu łożyskowania bębna a zarazem ślimacznicy, gdyż obydwa elementy znajdują się na 1 wale. Udźwig zakładam około 300-400kg. Obecnie łożyskuję to za pomocą 2 łożysk stożkowych, ale teraz się tak zastanawiam czy to dobry pomysł... i czy by nie wystarczyły kulkowe zwykłe.
Projektował może ktoś z Państwa wciągarki?. Byłbym wdzięczny za odpowiedź. Pozdrawiam.
Łożyskowanie bębna wciągarki.
-
- Lider FORUM (min. 2000)
- Posty w temacie: 3
- Posty: 3730
- Rejestracja: 13 gru 2008, 19:32
- Lokalizacja: Szczecin
- Kontakt:
Ostatnio taką rozbierałem
Z bębna wychodzi wał o średnicy np 25 mm. Taką samą średnicę miał wał wychodzący ze ślimacznicy.
Oba wały miały nacięcia na kliny (te takie półksiężyce do ustalania pozycji). Oba wały były połączone rurką o średnicy wewnętrznej 25 mm (grubość ścianki ok 3 mm), która z obu końców miała nacięcie na szerokość klinów. Nasunięcie rurki było więc możliwe tylko po trafieniu nacięciem na klin.
Aby rurka nie odkształciła się od przeciążeń na klinach i nie spowodowała katastrofy budowlanej, to ok. 3 cm od każdego końca znajdował się pierścień, który uniemożliwiał rozwinięcie rozciętej rurki, tylko powodował jej przyleganie do każdego z wałów.
Ślimacznica dość dużym przełożeniem była samohamowna, ale nie pamiętam, czy czasem nie było jeszcze jakiegoś zabezpieczenia z zapadką.

Z bębna wychodzi wał o średnicy np 25 mm. Taką samą średnicę miał wał wychodzący ze ślimacznicy.
Oba wały miały nacięcia na kliny (te takie półksiężyce do ustalania pozycji). Oba wały były połączone rurką o średnicy wewnętrznej 25 mm (grubość ścianki ok 3 mm), która z obu końców miała nacięcie na szerokość klinów. Nasunięcie rurki było więc możliwe tylko po trafieniu nacięciem na klin.
Aby rurka nie odkształciła się od przeciążeń na klinach i nie spowodowała katastrofy budowlanej, to ok. 3 cm od każdego końca znajdował się pierścień, który uniemożliwiał rozwinięcie rozciętej rurki, tylko powodował jej przyleganie do każdego z wałów.
Ślimacznica dość dużym przełożeniem była samohamowna, ale nie pamiętam, czy czasem nie było jeszcze jakiegoś zabezpieczenia z zapadką.
-
- ELITA FORUM (min. 1000)
- Posty w temacie: 1
- Posty: 1361
- Rejestracja: 18 sie 2010, 10:58
- Lokalizacja: Okolice Łodzi
W wyciągarkach do terenówek jest łożysko ślizgowe na końcu bębna. Po prostu jest tam zatoczony kawał stali który ślizga się po panewce z teflonu lub z plastiku. Panewka jest grubości jakichś 5 milimetrów i osadzona jest w obudowie. Konstrukcja prosta i w miarę niezawodna. Rozbierałem takie wyciągarki i jakiegoś dużego zużycia nie zaobserwowałem. Taka wyciągarka czasem pracuje na gigantycznych obciążeniach dochodzących do 5 i panewki dają radę. Jeśli dałeś łożyska ciut większe od tych w chińskich wiertarkach to konstrukcja na pewno wytrzyma. Pozdrawiam.