Ulany George pisze: ↑21 paź 2020, 10:03
Jakie macie doświadczenia z takimi wyjazdami? A może jakie mają Wasi znajomi?
Z takimi żadnego, to znaczy widzę ludzi, którzy w ten sposób żyją. Współczuję im, choć oni pewnie nie czują tego, że trzeba im współczuć. Acha, od kilkunastu lat nie mieszkam w Polsce. Ale ja niektóre rzeczy inaczej widzę.
Pierwsze pytanie, w jakim języku jesteś w stanie swobodnie się porozumieć. Jeśli w angielskim, to jedź do jukeju, albo juesej. Wszędzie na świecie znają angielski i wszędzie ludzie, którzy tylko tym językiem się posługują mają mocno pod górkę.
No właśnie, chcesz coś osiągnąć, musisz być lepszy niż tubylcy, musisz być tubylcom potrzebny. stąd następne pytanie, co chcesz tubylcom zaoferować?
Jeśli chcesz tyrać w czasem nieciekawych warunkach, na nocnych zmianach, przy ciężkiej robocie i oszukującym cię polskim kierowniku, który reprezentuje firmę, która wysyła na kontrakt, to twoja sprawa.
Widzisz, po półtora roku, w momencie otrzymania umowy na czas nieokreślony (od początku byłem zatrudniony na tych samych zasadach, co tubylcy) podjąłem decyzję, że nie wracam. Ściągam żonę, urządzamy się tutaj. Dziś nie żałuję decyzji. Wiem, że zrobiłem dobrze.
Dlatego na pytanie, które postawiłeś:
"Czy przy takich pieniądzach i normalnym życiu (nie na samych zupkach chińskich
) można odłożyć w miarę normalne pieniądze?" nie umiem odpowiedzieć. Bo to zależy np. od tego, ile razy w roku i gdzie chcesz wyjeżdżać na urlop. Powiem inaczej, jeśli się chce, można na bieżąco żyć jak człowiek, bez sprawdzania, co się na koncie znajduje, bo tam zawsze jest. Zakładam, że przekonałeś pracodawcę, żeby zatrudnił cię bezpośrednio, na takich samych warunkach, jak tubylcy. Zarabiasz tyle, co oni, żyjesz podobnie, jak oni. Tak to w największym skrócie wygląda.