rozumiem, więc jak normalnie takie tuleje powinno się przetaczać ?

Witam, znalazłem dziś tulejkę żeliwną dość mocno skorodowaną. Chciałem ją zabielić więc złapałem ją w uchwyt i przetoczyłem tyle ile się dało. Następnie wyjąłem tuleję i w uchwycie złapałem cześć tulei która została zabielona i zacząłem przetaczać skorodowaną część która wcześniej było złapane w uchwycie. Wszystko pięknie ale na koniec moje dzieło po środku miało wyczuwalny uskok. Toczyłem stale 1,5mm więc tak nie powinno być. Co więcej w pewnej części tego uskoku nie ma i to mnie zastanawia najbardziej. Z początku myślałem że może przez dość mocne wżery gdzieś tam szczęki nie docisły czy coś więc znów przetoczyłem 1,5 mm i znów to samo, moje toczenie nie spotyka się na środku w jednym miejscu (choć na pewnej części tulejki spotyka się idealnie) to samo zaszło gdy użyłem lewych szczek. Mam luzy na wrzecionie ? jeśli tak to jak można się o tym przekonać nie posiadając czujnika zegarowego ?

Chęć ma bo mnie toczenie i obróbka metalu zaczyna wciągać jak lotne piaski.

Ok, kolejny dzień toczenia i kolejne pytania. Co ile musicie ostrzyć nóż ? Pytam zarówno o noże z płytkami lutowanymi jak te z tak zwanych stalek jeśli się nie mylę. Jak ustawiacie nóż ? niby powinien być w osi ale u mnie znacznie lepiej się sprawdza jak jest nieco poniżej osi, mam wrażenie że nóż wtedy lepiej bierze. Dziś oprócz rozmaitych dupereli bezsensownych wytoczyłem też trzpień/stożek morse'a3 do wiertarki, wszystko poszło dobrze, wygląda to dobrze i trzyma się to dobrze no i bicia główka od wiertarki nie ma. Jednak powierzchnia mojego stożka taka idealna nie była jak takiego z fabryki. Jechałem przy 400 obr/min. Najpierw zebrałem coś koło 3 mm i zostawiłem sobie 0,5 mm na wykończenie i dojście do właściwego wymiaru. Na koniec powinienem wziąć to poprawić normalnie papierem ? czy to że pewna chropowatość powierzchni pozostała należy rozumieć jako "tak musi być" i nie trzeba tego męczyć papierem ? I jak to wygląda w fabrykach ? z tokarki taki trzpień spada od razu do sklepu czy idzie jeszcze na jakieś szlifowanie ?

Brakiem mocy zajmę się pewnie za dłuższy czas. Więc jak to jest z tą prędkością skrawania ? powinno to być skrawane szybciej niż ja to robię ?

Więc po kolejnym dniu ostrzenia noży idzie mi już całkiem nieźle. Toczę w stali,na pewno nie utwardzanej ani nie ulepszanej w żaden sposób. Noże po przejściu zostawiają gładką powierzchnię (przynajmniej gładką w dotyku). Jednak wciąż mam pytania. Jakie obroty powinienem dobrać do toczenia stali amatorsko ? zacząłem od 32 obr/min ale wtedy po przejściu powierzchnia była nieco poszarpana i chropowata. Po zmianie obrotów na 80/min jest naprawdę gładko choć to jeszcze nie poziom lustra. Jaki wiór powinien wychodzić spod noża ? przy moim toczeniu przypomina to raczej opiłki niż takie zwykle spotykane "serpentyny". Na raz zbierałem po około 0,5 - 1 mm było to motywowane obawą o wyłamanie płytki, można się kusić na więcej czy tyle to norma ? jak szybko przetaczacie materiał z długości ? ja ten 1 mm na długości jakichś 2 cm zbierałem coś koło 5 minut (znowu motywacja nie wyłamania płytki).

Nóż powinien być na tyle ostry że taki 1 mm powinien brać jak masło i powinienem to przetoczyć w kilka sekund ?

Rozwiązałem problemy, dodaję trochę nowego info na temat tokarki. Tokarka ma oliwienie przez pompę (nie rozbryzgowo). Brak wyjmowanego mostka. Przelot wrzeciona 40.

Pod wrzecionem nie ma uszczelnienia więc jeśli leje się olej to jest go po prostu za dużo. Tokarka ma fabrycznie zamontowany liniał do stożków. Nie bawiłem się nim jednak. Powinna też posiadać podtrzymkę ruchomą ale niestety jej nie miał były właściciel.

Witam ponownie. Tokarkę poskładałem, elektrykę zrobiłem, wyczyściłem wymyłem. wszystkie wajchy, posuwy działają, luzy na śrubach polikwidowane. Olej i smar zużyty. Trzeba by zacząć toczyć. I tu pytanie, jak wygląda poprawnie naostrzony nóż ? Które powierzchnie należy szlifować przy ostrzeniu ? Mam jeszcze pytanie takie z czystej dociekliwości. Po co przy tokarkach kładzione są takie drewniane "chodniki" ? żeby tokarz stał trochę wyżej czy jak ?

Tak na pewno są całością, wymyłem wszystko ropą, nie ma wpustu. Jest tylko lekkie wgłębienie u podstawy zębatki do rozprowadzania oleju. To musi być rozbieralne z wierzchu ale jeśli jutro na nic nie wpadnę to tylko wpuszczę trochę oleju i poskładam to jak było bo w zasadzie w tym mechanizmie uszkodzony(wytarty) był wałeczek przechodzący przez ten otwór.

Nie, W miejscu przecięcia znajduje się klin. Przez otwór po środku przechodził wałeczek zakończony skosem. Jeśli rzeczony wałeczek został wepchnięty to podnosił klin to ten rozpierał pierścień i w ten sposób sprzęgał mosiężną zębatkę.