kolega Dzikus opisuje manewry zaciskania suportu lub stołu za pomocą rygli czyli elementów do tego służacych. Natomiast kol. Jaszuk pyta raczej o luz w nakrętce. A tego tak co chwila się nie ustawia. Nie wyobrażam sobie jak co kilka obrotów sruby (ręcznie) nurkować w czeluście obudowy nakrętki i gmerać tam wg kaprysu. Gdyby ojciec takiego magika zobaczył to by była jego ostatnia czynność na obrabiarce. Luz nakretki jest zbyt delikatna sprawą aby z doskoku tak po prostu sobie nim krecić. Poza tym nie ustawi się go tak "na ciasno" a zaraz póżniej luźno bo przy takiej eksploatacji po tygodniu kol. Dzikus po prostu rozpieprzy obudowę nakrętki i skończy si ę wszelka regulacja a zacznie jej wymiana.DZIKUS pisze:Praktycznie przy każdej robocie co najmniej raz reguluję luz na prowadnicach. Jak chcę łatwo przesuwać stół ręcznie, żeby np się odpowiednio ustawić, to luz zwiększam, aby wszystko lżej chodziło. Kiedy mam puścić głowicę to luz zmniejszam, bo inaczej maszyna tak klekocze, jakby czuła, że jej koniec jest bliski.
Podobnie przy pracy na tokarce: jak robię dużo zgrubnej roboty, gdzie dużo muszę się okręcić korbą od posuwu poprzecznego, to luz daję większy. Kiedy już walczę o ostatnie setki, to luz kasuję tak, że wszystko ciężko chodzi.
Zakładam tutaj że opis kol. Dzikusa odnosi się rzeczywiście do manewrów ryglami a nie klinami prowadnic bo wtedy uwaga jak z nakrętką.
