
Hmm... No nie wiem, nie wiem... W tak zwanym międzyczasie poszedłem sobie poskrobać paznokciem (i nie tylko) różne elementy opsikane przeze mnie chlorokauczukiem - a także te malowane "po bożemu", pędzlem - wnioski mam takie, że kiepskie paznokcie u mnie... Nie chcą dziury wyskrobać...szopenn pisze: ↑18 sty 2023, 21:40KonradRybacki pisze: związku, że jestem w tej materii partaczem i robię po partacku tanim psikadłem kitajskiej produkcji (piszę to bez żadnej uszczypliwości wobec Ciebie), to żeby osiągnąć jako takie efekty w malowaniu chlorokauczukiem rozcieńczam go mocno (ja wiem - no tak 20-30% rozcieńczalnika jak nic), ustawiam dość duże ciśnienie
chlorokauczuk z pędzla na podwozie samochodwe to po 10 latach nie ma śladu że cokolwiek się z nim stało, a to samo pryśnij ozdobnie na motocykl na wahacz tak jak ty robisz, to będziesz go paznokciem ściągać.

Żartuję rzecz jasna, jednak nie zauważyłem, aby chlorok. nakładany w paru cienkich warstwach był zauważalnie mniej przyczepny do materiału czy ogólnie trwały od nasmyranego pędzlem. Jakość powierzchni przy tej metodzie jest natomiast bardzo dobra, jak dla takiego amatora, jak ja - czysto, równo, bez zacieków, bez garbów.
Niestety pędzlem przy pomocy chlorokauczuku nie potrafię malować - zawsze zostają ślady po pędzlu (takie jakby przetarcia), jeżeli nakłada się cieńko, a jak grubo, to łatwo zrobić zaciek. Można i zapewne trzeba robić to na dwie warstwy, ale tu jest problem, że widać, że to było pędzlem malowane... Może mam dwie lewe ręce - przynajmniej do malowania... Nie wiem... Jak sobie przypomnę, to poskrobię te moje malarskie ekscesy za jakiś rok i się zobaczy
