Piotr Rakowski pisze:Po porządnym umyciu płyty sterownika w gorącej wodzie z mydłem, wypłukaniu i wysuszeniu okazało się, że potrzebna jest jedynie niewielka interwencja w elektronikę - mianowicie niektóre połączenia "wygniły". Po podlutowaniu ich komputer ożył i sprawował się pięknie przez wszystkie 3 lata jazdy...
A maszynka była niezła - Subaru Impreza

bardzo często stosuję właśnie tą metodę (zamiast mydła płyn do naczyń) z bardzo wysoką skutecznością. interwencja w elektronikę zależy od tego czy był układ długo pod wodą i czy ktoś próbował włączać ukłąd przed wyczyszczeniem i osuszeniem - co się okazuje częściej przy zasilonym układzie uszkadzają się pola lutownicze i luty w wyniku elektrolizy niż sama elektronika. Naprawiałem dawniej bardzo dużo sprzętu popowodziowego ('97) i w większości przypadków nie trzeba było robić nic poza porządnym umyciem i jeszcze porządniejszym suszeniem.
rzadkoLeoo pisze:Nic niestety nie uratuje cyfrowego aparatu fotograficznego. Po zalaniu (zawilgoceniu) napięcie kondensatora wyładowczego lampy błyskowej (300V) "zabija" wszelkie półprzewodniki
nawet bardzo często.Leoo pisze:a często ścieżki i przelotki na płytkach.
uratowałem wiele aparatów (może 80%) które próbowano uruchomić z wodą w środku
