Znaleziono 2 wyniki

autor: jasiu...
12 mar 2017, 14:04
Forum: Na luzie
Temat: Szyszko i problemy zwykłych ludzi...
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 1045

Ja doskonale rozumiem twoje rozżalenie.

Co do pieńków, to gdyby je wyrwał, działka byłaby do końca uprzątnięta, ale podejrzewam, że tego akurat nie będzie mu się chciało robić. Ja tylko namawiam cię, żebyś na sprawę popatrzył trochę spokojniej z boku.

Po pierwsze - nie jesteś właścicielem działki, tylko twoja mama. Oczywiście, że w postępowaniu sądowym mógłbyś swoją mamę reprezentować. Ujęte jest to w Art. 87. § 1 Kodeksu Postępowania Cywilnego. Bo pamiętaj, dopóki nie będzie rozstrzygnięcia sądowego, dotąd sąsiad jest całkowicie bezkarny.

Po drugie - to nie była kradzież (wszyscy widzieli, jak wycinał), a co najwyżej "niekorzystne rozporządzenie mieniem" (Art. 288 Kodeksu Karnego) i ja jestem zdania, że w tym przypadku może być mowa o § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Problem w tym, że dwa paragrafy dalej masz: § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Co to oznacza - ano na tobie spoczywa złożenie pozwu do sądu w sprawie i udowodnienie poniesionych krzywd. Będziesz umiał to zrobić?

Jeśli nawet się zdecydujesz na wynajęcie adwokata, to i tak najwyżej jakąś niewielką grzywnę sąsiad może zapłacić, ale twoje koszty będą dużo większe. Bo sąsiad poprosi o obrońcę z urzędu (biedny jest), a obrońca zakwestionuje jakiekolwiek wyliczenia twoich strat. Bo żeby sąd nie oddalił pozwu musisz określić wartość drzew (drewna), wartość tych drzew na otoczenie (o ile np. spadła po tym wartość działki) a także wartość (w złotówkach) sentymentalną, "bo to dziadek sadził". I musisz udowodnić, dlaczego taka, a nie inna wartość.

Musisz też udowodnić, że o drzewa dbałeś, a drzewa nie stanowiły dla sąsiada uciążliwości. Czyli nie musiał usuwać opadłych konarów (a jeden to mu nawet na kurę upadł i przestraszył i przestała nieść jajka), że sprzątałeś opadające liście. Że gałęzie nie umożliwiały korzystania z jego działki (parkowanie, blokowanie przejazdu). I to ty będziesz musiał udowodnić, że wszystko było w porządku. Taka jest procedura, dowodów dostarcza oskarżający, oskarżony nie musi udowadniać niewinności.

Jak myślisz ile spraw się odbędzie? Po ilu latach się to skończy?

A poza tym, to sobie przeczytaj z gazety prawnej: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/8 ... ialce.html

Widzisz, jakby poszedł do sądu, to sąd tobie by kazał wyciąć te drzewa. Może zrozumiesz, że radząc ci pokój z sąsiadem, tak naprawdę jestem po twojej stronie, bo wiem, że nic nie możesz mu zrobić, a przy okazji za twoje pieniądze adwokat zmieni sobie samochód. Masz pytania - co wiem, podpowiem, ale moim zdaniem warto wyjść z twarzą i po prostu powiedzieć, że jest ci przykro, ale chcesz z sąsiadem mieć dobre stosunki, dlatego nie będziesz w tej sprawie nic robił. Może kieliszek na zgodę chociaż naleje i to będzie twój zysk w tej sprawie, bo na inne naprawdę nie licz.
autor: jasiu...
12 mar 2017, 10:28
Forum: Na luzie
Temat: Szyszko i problemy zwykłych ludzi...
Odpowiedzi: 7
Odsłony: 1045

To ja ci dam radę najlepszą.

Powiedz mu, że jest ci przykro, że samowolnie wyciął drzewa, oszpecając waszą działkę, ale w imię chrześcijańskiej miłości do bliźniego darujesz mu to i nie będziesz dalej sprawy drążył.

Twój zysk - masz w sąsiedzie przyjaciela, który być może kiedyś za twoje serce się odwdzięczy. Nie musisz tracić czasu, ani pieniędzy na adwokatów, którzy w sądzie musieliby udowadniać twoje racje. Pokazujesz, że nie jesteś człowiekiem małostkowym, dla którego liczą się każde trzy palce, jak dla Kargula i Pawlaka. No i jak w niebo wierzysz, to dziadki, które tam są cieszą się, że mają następcę o tak dobrym sercu, który potrafi z bliźnim się dogadać.

Alternatywa - kilkuletni proces, wydany majątek na adwokatów, biegłych (bo przecież jeśli chcesz odszkodowania, to musisz swoją rację udowodnić), a na koniec sąd stwierdza niską szkodliwość czynu (twoja matka nie korzysta z działki), zły stan drzew (groziły zawaleniem na działkę sąsiada), a ty masz doskonale wyhodowanego na swojej piersi wroga. Bo tak zwykle jest z drzewami "w granicy". Posadź wiśnie, ale już dalej od granicy, jak urosną dadzą cień, a ty zrobisz nalewkę na wiśniach, którą (mam nadzieję) wyleczysz swoje żale po starych drzewach wyciętych przez sąsiada.

Jak ci nie potrzebne, to ja bym mu i to opałowe drzewo zostawił. Niech cię lubi bardziej.

Wróć do „Szyszko i problemy zwykłych ludzi...”