Znaleziono 2 wyniki
Wróć do „Nadanie właściwej chropowatości powierzchni w tulejce”
- 10 paź 2011, 19:24
- Forum: Obróbka metali
- Temat: Nadanie właściwej chropowatości powierzchni w tulejce
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 6070
a jeszcze inny pomysł. Gdyby tak spróbować tę powierzchnię drążyć? Oczywiście na wariackich parametrach wprowadzasz trzpień miedziany w tulejkę, żeby wewnątrz uzyskać po prostu takie przepalenia, jak się tylko da. Może jakaś obrotowa elektroda, która wypali w tulejce potrzebne dziury. Tak się zastanawiam, czasem jak była potrzebna powierzchnia, w której coś się kręciło, a nie powinno się kręcić, to się ją kaleczyło elektrografem. Może w tym kierunku pójść?
- 08 paź 2011, 17:30
- Forum: Obróbka metali
- Temat: Nadanie właściwej chropowatości powierzchni w tulejce
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 6070
Jeśli to taka duża ilość sztuk, to ja myślę, że drobna modyfikacja pomysłu kolegi.
Wykonujesz przepychacz w formie gwintu, ale o bardzo dużym skoku (z boku będzie wyglądał jak frez) oczywiście o kilku - kilkunastu nitkach. Ten przepychacz przy pomocy prasy hydraulicznej przepychasz przez tuleję. Jeśli przepychacz jest ułożyskowany (łożysko oporowe), to podczas przepychania wyciśnie w płaszczyźnie coś w rodzaju wielonitkowego gwintu (wkręci się w tulejkę).
Teraz tylko drugi przepychacz, który wkręci się w drugą stronę, dając coś w rodzaju kratki.
Oba przepychacze mocujesz na trzpieniu i osobno dajesz im łożyskowanie (łożyska ciut mniejsze od przepychacza. Pozwoli to na przyłożenie przepychacza do tulei i przepchnięcie go rzez tuleję "na wylot". Następnie tłoczysko prasy do góry, zrzucasz tuleję, zakładasz nową, przykładasz przepychacz, przeciskasz.
Problem - po przejściu przepychacza musisz go wyjąć i ustawić na następnej tulei. Przy maleńkim "gwincie" na przepychaczu nie powinien ranić rąk (oczywiście praca w rękawicach), ale takie machanie przepychaczem jest ogłupiające i męczące. Może to jakoś zautomatyzować? Wszystko zależy od możliwości, jakie nakłady chcecie na produkcję ponieść.
Wykonujesz przepychacz w formie gwintu, ale o bardzo dużym skoku (z boku będzie wyglądał jak frez) oczywiście o kilku - kilkunastu nitkach. Ten przepychacz przy pomocy prasy hydraulicznej przepychasz przez tuleję. Jeśli przepychacz jest ułożyskowany (łożysko oporowe), to podczas przepychania wyciśnie w płaszczyźnie coś w rodzaju wielonitkowego gwintu (wkręci się w tulejkę).
Teraz tylko drugi przepychacz, który wkręci się w drugą stronę, dając coś w rodzaju kratki.
Oba przepychacze mocujesz na trzpieniu i osobno dajesz im łożyskowanie (łożyska ciut mniejsze od przepychacza. Pozwoli to na przyłożenie przepychacza do tulei i przepchnięcie go rzez tuleję "na wylot". Następnie tłoczysko prasy do góry, zrzucasz tuleję, zakładasz nową, przykładasz przepychacz, przeciskasz.
Problem - po przejściu przepychacza musisz go wyjąć i ustawić na następnej tulei. Przy maleńkim "gwincie" na przepychaczu nie powinien ranić rąk (oczywiście praca w rękawicach), ale takie machanie przepychaczem jest ogłupiające i męczące. Może to jakoś zautomatyzować? Wszystko zależy od możliwości, jakie nakłady chcecie na produkcję ponieść.