gaspar_c6 pisze:jak wszyscy wiemy chłodziwo nigdy nie psuje się samo!!! tylko trzeba je odpowiednio użytkować!!
No to ja się czegoś nowego dowiedziałem.
Bo mnie się wydawało, że część producentów nie potrafi dobrać do chłodziwa odpowiednich dodatków, albo wręcz nie przewiduje normalnych warunków pracy dla takich chłodziw. Normalnych, to znaczy takich, kiedy chłodziwo jest narażone na zmiany temperatury, kiedy miesza się z olejem ściekającym z prowadnic. Część fachowców powie, no ale tak nie powinno być. Na szczęście są firmy, które uważają inaczej, które produkują chłodziwa dość odporne na zepsucie.
I właśnie o to chodzi. Nie jest ważne, żeby kupić byle jaki olej emulgujący, który będzie wymagał szczególnej, czasem niesamowicie trudnej w wykonaniu troski. Istotne jest, żeby omijając takie produkty, kupić ten, który pozwoli na względnie tolerancyjne traktowanie, który nie uświni maszyny tak, że będzie wręcz nie do domycia.
Miałem do czynienia z wieloma chłodziwami. Obecnie wiem, jakie chłodziwa stosuje się w Niemczech i jak się je traktuje. Po pierwsze beczki są niebieskie a więc Blaser, a po drugie różowe - wiadomo Cimstar. I może ktoś potrafi powiedzieć, czemu akurat te?
Na jednej z frezarek zmieniono chłodziwo na - nieważne. Obsługa powiedziała, że zakleja prowadnice, ciężko się czyści. Te uwagi poszły do dystrybutora, z uwagą, że jeśli chłodziwo poprawi swoje właściwości, to firma zaprasza na kolejne próby.
Myślę, że są i inne firmy, produkujące dobre chłodziwa, ale te dwie marki spełniają najlepiej oczekiwania, jakie moja firma stawia emulsjom chłodzącym. Bo nie ważne, jakich wymagań żąda producent chłodziw. Chłodziwo ma być dla odbiorcy najmniej kłopotliwe, a te dwie marki ten argument spełniają.
Oczywiście o chłodziwo się dba. Przynajmniej raz na miesiąc jest sprawdzane PH. Częściej korzysta się z refraktometru, żeby kontrolować jego stężenie. Na zbiornikach z emulsją są pomontowane tarcze, zbierające z powierzchni olej, który się dostał np. z prowadnic. Co 2 miesiące, czasem częściej przeprowadza się czyszczenie emulsji. Jest taki specjalny wózek, podłącza się go na dwie dniówki. Składa się z centryfugi, filtrów itp. Po zabiegu emulsja jest naprawdę czysta. Robi się tak, bo wylanie emulsji, żeby ją wymienić nie wchodzi w grę, a oddanie jej do firmy utylizującej jest za drogie. Taniej o nią dbać.
Ale mimo troski, to podstawą jest właśnie dobry koncentrat, który da emulsję z jednej strony nieszkodliwą dla zdrowia, z drugiej odporną na zepsucie. I chodzi właśnie tylko o to, by taki dobry koncentrat stosować, a nie ulegać sugestiom, że z emulsją trzeba jak z jajkiem, bo jak nie, to jajkami zacznie pachnieć. Niektóre nie pachną i właśnie o to chodzi.