Mnie się wydaje, że z Syrenką mogło być jeszcze inaczej. Pamiętacie pewnie enerdowskie dwusuwy pod zaszczytną nazwą Trabant. Nie rdzewiało toto (jakaś dziwna tektura), cztery osoby wchodziły do niego bez problemu. Miał wielki bagażnik, choć z małą klapą, ale w wersji kombi był rewelacyjny. wyglądał może i okropnie, w środku rączka od parasolki do zmieniania biegów. Ale miał jedną podstawową zaletę.
Chłodzony powietrzem, podobny do motocyklowego (pamiętacie ustawianie zapłonu na "platynkach") silnik, który pchał to cudo do przodu i był naprawdę bardzo prosty w konstrukcji.
Przecież nasi spryciarze też usiłowali zrobić polski odpowiednik mikrusa. Nam nie wyszło, Niemcom z eNeRDowa się udało.
Na tym właśnie chyba polega spryt. Zrobić coś najtaniej, ale na miarę oczekiwań. Ponieważ miałem kiedyś VW Hoeneckera, jak się na trabanty mówiło, mogę powiedzieć, że z Syrenką, pod każdym względem (zużycia paliwa też!) wygrywał. No może syrenka była trochę szybsza, ale w tej klasie i tak wszyscy jeździli koło osiemdziesięciu na godzinę.
Mnie się wydaje, że Polacy nie tyle mają spryt, ale w określonych korzystnych warunkach potrafią się maksymalnie zmobilizować. Fakt, Niemiec czy Anglik do wymiany żarowki wezwie fachowca, a Polak sam płytki sobie w łazience położy. Tylko że nie koniecznie świadczy to dobrze o Polakach. W sumie, gdyby ten Polak nie musiał wieszać żyrandola, to by go nie wieszał. Jeśli kogoś stać na serwis, to jeździ do serwisu, a nie naprawia samochodu pod blokiem.
Ale sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Zmordowany polak, bo po państwowej pracy dochodzi jeszcze mnóstwo zadań w domu (a choćby te nieszczęsne płytki, czy tapetowanie) nie ma chęci do życia. I to właśnie przerabiałem na własnej skórze. Po prawie 300 przepracowanych godzinach w zakładzie, no i wykonaniu wszystkich prac domowych zdychałem ze zmęczenia. Tutaj widzę, jak Niemiec w piątek (wiadomo wcześniej, po 6 godzinach kończy się pracę) wsiada w samochód, rozsuwa dach, czy przynajmniej otwiera szyber i jedzie gdzieś odpoczywać bo jest Wochenende! Przecież musi odpocząć, bo w poniedziałek znowu do pracy!
No i tu ludziom nie wydaje się straszne podniesienie wieku emerytalnego do 68 lat. Oni naprawdę w tym wieku nadają się jeszcze do pracy. A styrany robotą Polak? Często wogóle tego wieku nie dożywa!
Może właśnie dlatego w Anglii polak projektuje super samochody, bo wreszcie udało mu się wypocząć, bo jeśli wiesza żyrandol, to robi to dlatego, że chce, a nie że musi? W sumie, gdyby w Polsce skrócono czas pracy (ale nie stawki!) to i bezrobocia by nie było, a jeśli nie byłoby bezrobocia, to i koszty pracy mogłyby być mniejsze. Podatek mógłby się zmniejszyć.
Choć tu w Niemczech podatki są strasznie wysokie. Kawaler (I grupa podatkowa) potrafi prawie połowę zarobków oddać państwu. A mimo wszystko, na wiele im jeszcze starcza. Gdzie jest tajemnica, że w niemieckiej i polskiej fabryce powiedzmy volkswagena, czy Opla są tak różne zarobki? Przecież robią to samo? Z tych samych materiałów. Wiecie?
Znaleziono 7 wyników
Wróć do „Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?”
- 17 paź 2008, 20:21
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
- 16 paź 2008, 18:53
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
I to jest właśnie problem. Za karę
Problem w tym, że ci sami ludzie najpierw w Polsce sprzedali swoją moralność, a teraz, kiedy ktoś daje im więcej srebrników sprzedają ją tutaj. Nigdy nie udawałem kogoś, kim nie jestem i chyba najlepiej na tym się wychodzi. Znajomość języka, a bo miałem kaprys się nauczyć, a nie bo dziadek ze Śląska. Na tutejszych Ślązaków-Niemców jest dobre jedno pytanie - "a powiedz mi ty, dziadek to w powstaniach śląskich oczywiście stronę Korfantego trzymał i teraz się w grobie przewraca, jak z nieba widzi jakiego ma wnuka?"
Żaden nie podejmuje dyskusji na taki temat!
Jest jeszcze jeden aspekt. Ludzie w Polsce zostali wychowani w specyficznym poczuciu patriotyzmu. Dla ludzi w Polsce wyjazd poza granice jest czymś złym, nagannym. Jakoś zapomina się o tym, że Mickiewicz pisał w Paryżu, że Pułaski walczył w Ameryce (za Polskę w tej Ameryce walczył?) że syn Heleny Modrzejewskiej budował kolej w Andach, a Edmund Strzelecki badał Australię.
I dziś wielu Polaków wybrało nieco inny sposób życia, niż ich znajomi. Dają się poznać jako mniej lub więcej poważani fachowcy. Kiedyś słyszałem, jak pewna niemiecka Frau mówiła do drugiej, że jest bardzo zadowolona z obecnej polskiej pomocy domowej. Miała afrykankę, ale flejtuch, jeszcze jakąś inną, ale kradła, a teraz ma Polkę i jest nią zachwycona. Zobaczcie, taki drobiazg, a jak dużo daje, że ktoś widzi, że Polka swoją pracę (choć prostą pracę) wykonuje wyjątkowo rzetelnie. Bo Polak umie sobie poradzić w każdej dziedzinie. Oczywiście, jeśli nie zaczyna kombinować, jeśli nie próbuje na swój sposób ułatwiać sobie życia. Tak naprawdę my mamy dobrą opinię na zachodzie, to że się z nas śmieją, to jest śmiech raczej z Polaków, których ktoś poznał właśnie w Polsce, podczas jakiegoś tam wyjazdu.
Bo jak już Polak ma tu dobrą pracę, to nagle wystarcza mu jedno piwo, a nie flaszka gorzały. Nagle mogą obok niego leżeć różne rzeczy i on nie pomyśli nawet, że mogło by mu się coś przydać. Nagle Polak tutaj pozbywa się wszystkich złych cech, jakimi świat nas określa. Coś w tym musi być, że Polak, poza wyjątkami nie szuka towarzystwa innych Polaków, że nie integruje się z Polonią (wyjątek - polski kościół), że raczej chce się zasymilować, choć miejsca urodzenia się nie wypiera, a w czasie polskich meczów kibicuje Polakom.
Mnie się wydaje, że ani złego emigracja nie naprawi, ani dobrego nie popsuje. Jeśli ktoś nie miał tendencji do zeszmacania się w Polsce, to i na emigracji osiągnie szacunek. A jeśli ktoś nie umiał w Polsce zrozumieć, na czym polega honor, to gdziekolwiek by nie był, będzie zawsze tylko malutkim człowieczkiem, wylegującym się na byle jakiej kwaterze, oszczędzający każdy cent - właśnie na co? Żeby inni mówili, ile to się on dorobił?
Ale wierzcie mi, można też inaczej. Różne motywy kierowały ludźmi, różne były przyczyny ich wyjazdów, nie jest ważne, gdzie oni są, co robią, ważne, jak napisał ARGUS, żeby za te srebrniki się rozwijać, poznawać świat, a nie zeszmacać się. Dobre życzenia!
A na zakończenie. Różne narody konstruowały samochody. Pozbawionym sprytu Niemcom wyszedł Mercedes i BMW, równie ograniczonym Anglikom Rolls Royce i Jaguar. Wyjątkowo leniwym Włochom przypadkowo udała się Lancia i Ferrari. Za to sprytny Polak wymyślił Syrenkę, z dwusuwowym silnikiem od strażackiej motopompy.
Tak to czasem jest ze sprytem, jak się go ma w nadmiarze.

Dzięki ci ARGUS, że to piszesz. Ani Niemcy nie są rajem, ani żadne inne państwo. Ale te ponadczasowe wartości chyba jednak łatwiej zachować za granicą, niż w Polsce. W sumie pokusy są wielkie, czasem bardzo się opłaci zapominać o czymś, w czym człowiek wyrósł, od czego wziął swoje korzenie. Osławione wypisywanie się z kościoła, bo trzeba Kirchensteuer płacić, ale nie tylko.ARGUS pisze:Więc życzę wszystkim co wyjechali do swoich Edenów żeby pamiętali kim są, żeby byli dumni z tego kim są i nie zeszmacili się za marne srebrniki.
Szacunek dla samego siebie, duma i honor to wartości ponadczasowe
Problem w tym, że ci sami ludzie najpierw w Polsce sprzedali swoją moralność, a teraz, kiedy ktoś daje im więcej srebrników sprzedają ją tutaj. Nigdy nie udawałem kogoś, kim nie jestem i chyba najlepiej na tym się wychodzi. Znajomość języka, a bo miałem kaprys się nauczyć, a nie bo dziadek ze Śląska. Na tutejszych Ślązaków-Niemców jest dobre jedno pytanie - "a powiedz mi ty, dziadek to w powstaniach śląskich oczywiście stronę Korfantego trzymał i teraz się w grobie przewraca, jak z nieba widzi jakiego ma wnuka?"
Żaden nie podejmuje dyskusji na taki temat!
Jest jeszcze jeden aspekt. Ludzie w Polsce zostali wychowani w specyficznym poczuciu patriotyzmu. Dla ludzi w Polsce wyjazd poza granice jest czymś złym, nagannym. Jakoś zapomina się o tym, że Mickiewicz pisał w Paryżu, że Pułaski walczył w Ameryce (za Polskę w tej Ameryce walczył?) że syn Heleny Modrzejewskiej budował kolej w Andach, a Edmund Strzelecki badał Australię.
I dziś wielu Polaków wybrało nieco inny sposób życia, niż ich znajomi. Dają się poznać jako mniej lub więcej poważani fachowcy. Kiedyś słyszałem, jak pewna niemiecka Frau mówiła do drugiej, że jest bardzo zadowolona z obecnej polskiej pomocy domowej. Miała afrykankę, ale flejtuch, jeszcze jakąś inną, ale kradła, a teraz ma Polkę i jest nią zachwycona. Zobaczcie, taki drobiazg, a jak dużo daje, że ktoś widzi, że Polka swoją pracę (choć prostą pracę) wykonuje wyjątkowo rzetelnie. Bo Polak umie sobie poradzić w każdej dziedzinie. Oczywiście, jeśli nie zaczyna kombinować, jeśli nie próbuje na swój sposób ułatwiać sobie życia. Tak naprawdę my mamy dobrą opinię na zachodzie, to że się z nas śmieją, to jest śmiech raczej z Polaków, których ktoś poznał właśnie w Polsce, podczas jakiegoś tam wyjazdu.
Bo jak już Polak ma tu dobrą pracę, to nagle wystarcza mu jedno piwo, a nie flaszka gorzały. Nagle mogą obok niego leżeć różne rzeczy i on nie pomyśli nawet, że mogło by mu się coś przydać. Nagle Polak tutaj pozbywa się wszystkich złych cech, jakimi świat nas określa. Coś w tym musi być, że Polak, poza wyjątkami nie szuka towarzystwa innych Polaków, że nie integruje się z Polonią (wyjątek - polski kościół), że raczej chce się zasymilować, choć miejsca urodzenia się nie wypiera, a w czasie polskich meczów kibicuje Polakom.
Mnie się wydaje, że ani złego emigracja nie naprawi, ani dobrego nie popsuje. Jeśli ktoś nie miał tendencji do zeszmacania się w Polsce, to i na emigracji osiągnie szacunek. A jeśli ktoś nie umiał w Polsce zrozumieć, na czym polega honor, to gdziekolwiek by nie był, będzie zawsze tylko malutkim człowieczkiem, wylegującym się na byle jakiej kwaterze, oszczędzający każdy cent - właśnie na co? Żeby inni mówili, ile to się on dorobił?
Ale wierzcie mi, można też inaczej. Różne motywy kierowały ludźmi, różne były przyczyny ich wyjazdów, nie jest ważne, gdzie oni są, co robią, ważne, jak napisał ARGUS, żeby za te srebrniki się rozwijać, poznawać świat, a nie zeszmacać się. Dobre życzenia!
A na zakończenie. Różne narody konstruowały samochody. Pozbawionym sprytu Niemcom wyszedł Mercedes i BMW, równie ograniczonym Anglikom Rolls Royce i Jaguar. Wyjątkowo leniwym Włochom przypadkowo udała się Lancia i Ferrari. Za to sprytny Polak wymyślił Syrenkę, z dwusuwowym silnikiem od strażackiej motopompy.
Tak to czasem jest ze sprytem, jak się go ma w nadmiarze.
- 15 paź 2008, 18:11
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
Podoba mi się wątek, stąd trochę go, mimo oporów założyciela pociągnę. A'propos ARGUS , a czemu ty kończysz na forum pacierz?jora38 pisze:Z całego serca, życzę wszystkim, których los zmusił do opuszczenia Polski, aby nie zatracili polskiej natury, polskiego sprytu i umieli sobie radzić.
Ale wracając do życzeń, to chciałbym za nie podziękować, choć muszę stwierdzić, że tutaj sprytem nie dużo da się zwojować. Jak mnie namierzyli w strefie na radar, to jedynym sprytem było od razu zapłacić. Gdybym próbował metod, jakie czasem stosuje się na polskich drogach prawdopodobnie zamiast niewielkiego (35 euro za przekroczenie o 23 kilometry, ale w strefie, to kosztuje więcej!) mandatu miałbym wielkie kłopoty. Tu panowie w brązowych portkach nie biorą i już.
Owszem, są sprytni, którzy np. nie płacą podatku kościelnego, deklarując wystąpienie z kościoła. Podatki niemieckie są bardzo wysokie, co najmniej jedną trzecią musisz oddać państwu, a tu jeszcze po siedem do dziewięciu procent podatku chce od ciebie kościół. To są naprawdę duże sumy i gdyby mój polski proboszcz wiedział, ile ja oddaje niemieckiemu kościołowi, to pewnie pokręciłoby go z zazdrości, że nie jemu. Ja jednak płacę, bo nie jestem sprytny, a może dlatego, że inni też płacą?
Wiesz, tu w ogóle nie ma sprytnych ludzi. Wyprowadza taka niemiecka frau swojego pudla na spacer (oczywiście na lince) i tylko czeka, kiedy piesiunio kupkę zrobi, bo ona tak lubi po piesiuniu sprzątać. A przecie kupka mogłaby zostać na trawniku. W Polsce kupki zostają i nikt z tego powodu nie narzeka.
W pracy podobnie. U nas się kombinuje, a tu jak nie masz narzędzia (mogło ulec uszkodzeniu, a zapasowego nie ma), to robota na bok, i czekasz, aż będzie nowe narzędzie. Żadnych tam kombinacji, wykazywania się sprytem. No chyba że robisz u Polaka, który tutaj założył sobie w garażu jakąś firmę. A to się zdarza, że w momencie, jak ktoś obcy wjeżdża na plac (może kontrola?) wszyscy zatrudnieni na czarno rodacy kryją się w z góry upatrzone miejsca.
Może dlatego, że spodobał mi się dowcip, no i życzenia, spróbuję zrewanżować się tym samym. Dowcipów na razie opowiadał nie będę, choć dział na luzie jest jak najbardziej i dla dowcipów przeznaczony. Nie będę, bo pamiętam, co w filmie "U Pana Boga za piecem" powiedziała pewna Rosjanka. Polak zawsze musi być najmądrzejszy!
Ale życzenie i owszem. Więc życzę wszystkim co zostali w Polsce, żeby nie musieli używać swojego sprytu, żeby nie musieli kombinować, główkować, załatwiać. Żeby mogli wszystko (w domyśle, żeby ich było stać na to) załatwiać legalnie i zgodnie z prawem. I jeszcze, żeby ich było stać tak raz na miesiąc 50 złotych księdzu na tackę rzucić. A co tam, a niech się ludzie w kościele patrzą, a ksiądz niech się cieszy.
A zamiast dowcipu aktualna sytuacja z tego tygodnia (opisana w Westfalenpost) Policja zatrzymała gościa, wędrującego na piechotę skrajem autostrady. Jak się 36-letni Polak tłumaczył, znalazł pracę w miejscowości odległej o 150 kilometrów, a że nie miał innej możliwości (brak kasy na bilet) wybrał się tam piechotą.
Sprytny? Nie, ja wolałbym takiego sprytu nie mieć okazji pokazywać. Na autostradzie na dodatek.

- 14 paź 2008, 17:55
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
Wywołany do odpowiedzi oświadczamjora38 pisze:Jeden z kolegów na wstępie, zaczął osobiste wycieczki typu jak zajmiesz jakieś stanowisko, bo ja pracuję w wielkiej niemieckiej firmie. I chyba to trochę wypaczyło tą dyskusję, ale liczę, że wróciła na właściwe tory.Pozdrawiam.
Po pierwsze temat znalazł się w dziale forum, który jest zatytułowany na luzie. Ten dział na wszystkich forach ma pewne wyjątkowe prawa, stąd dyskusja o papierze toaletowym między innymi. Dział na luzie jest działem, w którym wolno zdecydowanie więcej, niż w innych działach i na teksty pisane tutaj należy patrzeć "z przymrużeniem oka". Tu sobie na wszystkich forach można więcej pozwolić, bo to dział "Na luzie".
Po drugie mogłem się pomylić, co do wieku, na forum nie ma pełnych danych wiekowych. Skąd mogłem wiedzieć, w jakim wieku jest jora38. Post wyglądał na pisany przez dziecię, któremu mamusia nie dała, albo stypendium się skończyło. I taki post jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Stąd wyraźnie zaznaczyłem, że jeśli komuś za drogo, często może coś dostać "za dziękuję". Niestety, marudzenie na temat drożyzny u różnych wytwórców, to nie jest prośba, by ktoś zrobił coś za dziękuję, czy za darmo". Okazuje się, że dorosły facet znalazł sobie drogie hobby. Wszystko fajnie, podziwiam ludzi z fantazją i pasją tworzenia. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli komuś na coś brakuje, to nie powinien wychodzić z pytaniem: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ? ale w zamian za to, w innym dziale forum (może Giełda) założyć wątek w rodzaju Kto tanio, a może i za darmo mi zrobi?.
Po trzecie czy się to komuś podoba, czy nie, jest to forum szerokie, wcale nie ograniczające się do garstki zapaleńców, którzy traktują budowę obrabiarek jako hobby. Na tym forum znajdziesz wiele działów, które naprawdę służą ludziom nie zajmującym się hobbystycznie, ale pracującym w przemyśle, obsługującym wiele rodzajów obrabiarek i sterowań. I niech tak pozostanie! Niech pozostanie dział "Praca", gdzie ludzie będą czytać oferty pracodawców i zamieszczać swoje, niech pozostanie cały wielki dział Maszyny Przemysłowe. Wiadomo, jest to forum, działające dzięki człowiekowi, który zajmuje się dystrybucją części do budowy maszyn amatorskich, ale jego wielkoduszność pozwoliła na potraktowanie tego forum bardzo szeroko. Dlatego też dziękując właścicielowi forum za umożliwienie jego dotychczasowego kształtu jednocześnie apeluję, by nikt nie usiłował sprowadzić tego forum jedynie do roli kółka wzajemnej adoracji konstruktorów amatorskich maszynek. Naprawdę nie o to chodzi.
Po czwarte jeśli już o mojej obecnej pracy piszesz, to ci powiem, że swoje doświadczenie zdobywałem w Polsce, w różnych zakładach i na różnych stanowiskach. Fuchy, jak każdy oczywiście też robiłem, choć teraz trochę inaczej patrzę na tamten okres. Widzisz, gdyby mi pracodawca płacił tyle, ile mi było potrzebne do godnego życia, to ja chleba poza Polską wcale bym nie szukał. Niestety, pracodawca nie myślał o tym, że mam rodzinę, że chleb z margaryną nie jest moim jedynym marzeniem. Z perspektywy czasu mogę chyba powiedzieć, że gdyby mój pracodawca umiał kalkulować, to mógłby brać o wiele większe kwoty za o wiele poważniejsze roboty, niż produkował. A tak zakład w którym kiedyś zaczynałem ledwo dycha. Po co miał ktoś płacić z fakturą jakieś duże pieniądze, jak pracownik, na fuchę, bez podatku, kradnąc narzędzia (przecież się częściowo zużyły), prąd, oszukując pracodawcę mógł zrobić dużo szybciej i taniej. Wiesz, że poprzednie zdanie to napisałem o sobie? Właśnie, tobie trudno będzie zrozumieć, czemu ktoś ma legalnie, z wszystkimi podatkami, jak można bokiem, obchodząc normalny tryb dogadać się i mieć coś za ułamek ceny. A że podatek, że może ktoś na fuchę coś zrobił, a kogo to dzisiaj, w świecie ludzi cwanych obchodzi. Zmieniłem pracę, wyszedłem z kręgu fuch, kombinowania, załatwiania i powiem ci, naprawdę czasem warto, jak cię stać zapłacić, a nie robić z siebie dziada. Ja to teraz dopiero zrozumiałem.
Po piąte, żeby zakończyć, to jeden buduje zamki z zapałek, bo tylko na zapałki go stać, a inny znowu zbiera miśnieńską porcelanę, albo zajmuje się wędkarstwem morskim. Każdy ma takie hobby, na jakie go stać. Być może ty, wybierając dość drogie hobby robisz to tylko dla własnej satysfakcji. Ale czy możemy wykluczyć, że po wykonaniu całego oprzyrządowania całe to hobby w końcu stanie się dla ciebie źródłem dochodów, że gdzieś na to co produkujesz znajdziesz rynek, zaczniesz to sprzedawać? Być może nie myślisz o tym, ale maszynka, którą budujesz ma potencjalne możliwości zarabiania. Czy na pewno nigdy z tych możliwości nie skorzystasz?
Tego tekstu by nie było, gdyby temat nie pojawił się w dziale "na luzie". Ale że w tym dziale można pisać dużo więcej niż w innych działach, stąd właśnie te kilka moich przemyśleń. Takich właśnie na luzie

- 10 paź 2008, 22:11
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
ARGUS Dzięki!
Właśnie że forma też ma znaczenie. I ten papier toaletowy jest też ważny. jak myślisz, skąd mój pracodawca bierze na jakiś Einmallzahlung dla mnie? Właśnie dlatego, że pilnuje cen, że wie, za ile produkt musi sprzedać!
jora38 pokazał byle jaką część z allegro od roweru, to ja mu pokazałem ile kosztują części rowerowe, wykonane profesjonalnie. Nie chce mi się rozpisywać, ale taka jest prawda. Jest różnica pomiędzy ceną wiertarki z supermarketu, a jakimś produktem markowym. Przykład - http://marketeo.com/pl/offerDetail/9364 ... SR_16.html - facet chce za wiertarkę używaną 600 zł, a nowe w Biedronce są po 30!
Zawsze będę uważał, że jakość kosztuje. Oczywiście można czasem komuś pomóc, nawet zrobić coś za darmo, dla satysfakcji. Tylko że wtedy nie powinno się narzekać na ceny w firmach komercyjnych, ale o koleżeńską pomoc poprosić. Nie wiem, czy ten niuans kolega jora38 rozumie. Bo w sumie ten papier toaletowy to też niuans. Właściwie dla dobrego wytarcia gazeta w sumie wystarczy. A jednak niektórzy kupują perfumowany w kwiatki, mimo że też jest drogi!
Właśnie że forma też ma znaczenie. I ten papier toaletowy jest też ważny. jak myślisz, skąd mój pracodawca bierze na jakiś Einmallzahlung dla mnie? Właśnie dlatego, że pilnuje cen, że wie, za ile produkt musi sprzedać!
jora38 pokazał byle jaką część z allegro od roweru, to ja mu pokazałem ile kosztują części rowerowe, wykonane profesjonalnie. Nie chce mi się rozpisywać, ale taka jest prawda. Jest różnica pomiędzy ceną wiertarki z supermarketu, a jakimś produktem markowym. Przykład - http://marketeo.com/pl/offerDetail/9364 ... SR_16.html - facet chce za wiertarkę używaną 600 zł, a nowe w Biedronce są po 30!
Zawsze będę uważał, że jakość kosztuje. Oczywiście można czasem komuś pomóc, nawet zrobić coś za darmo, dla satysfakcji. Tylko że wtedy nie powinno się narzekać na ceny w firmach komercyjnych, ale o koleżeńską pomoc poprosić. Nie wiem, czy ten niuans kolega jora38 rozumie. Bo w sumie ten papier toaletowy to też niuans. Właściwie dla dobrego wytarcia gazeta w sumie wystarczy. A jednak niektórzy kupują perfumowany w kwiatki, mimo że też jest drogi!
- 10 paź 2008, 18:35
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
Wyszło fajnie, bo każdy myśli, że mu drogo, oszczędza na wszystkim, w sumie to robol mógłby sobie wycierać pogniecioną gazetą, jeszcze najlepiej tą, co w niej zawinął sobie wcześniej przywiezione z domu kanapki.jora38 pisze: mam już ponad pół wieku, jestem już po stanowiskach i po „wyścigu szczurów”.
teraz będę się zastanawiał ile rolek papieru toaletowego zużył pracownik wykonujący jednostkowy wspornik wałka.![]()
![]()
Problem w tym, że poniżej pewnych kosztów nie wolno schodzić, bo się robi dziadostwo. Czemu kilka zespawanych aluminiowych rurek kosztuje kilka tysięcy złotych? Przykład - a masz na stronie http://www.bikeman.pl/product_info.php/products_id/310 Sama rama do roweru kosztuje tyle, co wagon rowerów z Chin.
Ano powiesz, że chińszczyzna jest produkowana masowo, byle jak, przez pracowników, którym wystarcza chińska pomięta gazeta. Przecież Giant Manufacturing Co. Ltd ma również fabryki na Tajwanie, w Holandii oraz Chinach. To jest jak najbardziej tajwańska firma! Powinno być tanie!
W Giancie te Ramy są produkowane pewnie z lepszych materiałów, ale to tylko aluminiowa rama, tu koszty materiałowe nie mogą odgrywać aż tak wielkiej roli. Problem jest taki, że ta rama została jednostkowo bardzo dokładnie w każdym etapie produkcji kontrolowana, sprawdzana, by zrobić produkt naprawdę wysokiej jakości. I za to dopieszczenie się właśnie płaci.
Pracuję w tej chwili w niemieckiej dużej firmie, produkującej obrabiarki. Te obrabiarki są tak drogie, że mnie aż się w głowie nie mieści, jak można takie sumy za cokolwiek płacić. A klientów firma ma na co najmniej kilka lat. Po prostu wolą zapłacić za niemiecką maszynę sto razy więcej niż za chińską, a czemu - ano nie wiem, czyżby była tyle warta? Przecież odlewy żeliwne, stal, kosztami materiałowymi nie da się wytłumaczyć różnicy cen.
Niemcy nie idą na kompromis. W kibelku musi być bielutki papier toaletowy (o dziwo - wyciera, a nie rozmazuje, jak niektóre papiery w Polsce, no i nie przesiąka

Bo jak pracownik to wszystko ma, to nie myśli o niczym, tylko stara się jak najlepiej (wcale nie za szybko) zrobić swoją robotę, tak, by w sumie ten produkt, który zrobi był wart tyle, ile klient będzie zmuszony za niego dać.
Ja wiem, jak się swoje pieniądze wydaje, to boli, ale zrozum, jak ktoś nie wystawi odpowiedniej ceny, będzie dziadował, to mu załoga, a choćby do takich firm, jak obecna moja, odejdzie. Czy ty swojej pracy to nie wyceniałeś tak, by pokryła wszystkie koszty i jeszcze był jakiś zysk?
Wybacz, ale denerwują mnie ludzie, którzy nie rozumieją, że coś się na świecie zmieniło. Chcieli powiedzmy 70 złotych, a ja się pytam, a co to jest 20 euro? Bo niestety polska ceny ma wyższe niż zachód (dotyczy wielu produktów, ale i również np. prądu). Stąd na te ceny i wycena zarobku musi być odpowiednia. A że czasem ktoś próbuje na pracowniku oszczędzać... No właśnie, dlatego jestem teraz tutaj, tu na mnie nie oszczędzają.
- 10 paź 2008, 15:55
- Forum: Na luzie
- Temat: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 8342
Re: Dlaczego części do maszyn CNC są takie drogie ?
Widać, że masz małe doświadczenie w przemyśle. To, że frez pracował 5 minut, to nic nie znaczy. Pracownik musiał założyć element, jakoś go ustawić, dobrać odpowiednie narzędzia i wkręcić je w oprawki, przemyśleć całą obróbkę, a na CNC napisać program. Musiał to być pracownik mądry, nie małpa do przyciskania guzików. Po pracy pracownik musiał posprzątać!jora38 pisze:dlaczego tak jest, że za kawałek aluminium wartości pięciu złotych nad, którym frez pracował pięć minut płaci się pięćdziesiąt złotych.
Właśnie dlatego produkcja jednostkowa jest taka droga, bo jest nieporównywalna z pracą jakiegoś automaciku, trzepiącego masowo kilogramy pierdółek. I nie ma znaczenia dokładność, czy precyzja. Ważne jest, że w produkcji masowej występują zupełnie inne narzędzia, zupełnie inne maszyny i oprzyrządowanie, zupełnie inna technologia.
Mało przekonujące - no to sobie wyobraź dobrego fachowca, który zarabia nieźle i robi właśnie takie drobiazgi. Ale każdy drobiazg jest inny, wymaga innych narzędzi i mocowań (jest to klasyczna obrabiarka uniwersalna, np. frezarka narzędziowa). Jak myślisz, ile sztuk takich popierdółek jest w stanie na dniówkę ten fachowiec zrobić?
No to dalej, ile musi kosztować jeden detal, żeby zarobić na pensję z ZUS-em tego frezera, na jakąś księgową, czy magazyniera, na ogrzanie hali, prąd, a nawet papier toaletowy w kiblu?
Jak kiedyś dorobisz się poważniejszego stanowiska, to zauważysz, że czas bezpośredniego styku narzędzia z obrabianym przedmiotem nie mówi o niczym. Tylko debilowaty biuras, odpowiedzialny za kalkulację produkcji pójdzie się pytać - panie, a jak długo program będzie szedł. Liczy się wszystko, a w przypadku produkcji małoseryjnej, to wszystko to ułamek czasu maszynowego plus coś, co kiedyś określano jako Tpz (czas przygotowania i zakończenia pracy). No i koszty wydziałowe, zakładowe - to trzeba umieć liczyć i to się daje uzasadnić.