Jeszcze jedna sprawa - czy ten luz jest jednakowy we wszystkich kierunkach, czy jest kierunek uprzywilejowany?
Ja, znając realia stawiam, że są to luzy tworzące się na prowadnicach, czy pinoli. Luźne łożyska w zasadzie da się bez problemu wyregulować. Odgiąć blaszkę, podkręcić, dogiąć nowy ząbek, by zablokować - to każdy mechanik potrafi zrobić.
Problem zaczyna się, jeśli maszyna straciła geometrię. Jeśli nierównomiernie (zawsze nierównomiernie) zużyły się prowadnice, to remont (szlifowanie, "nalepienie" nowej bieżni, skrobanie) jest bardzo drogie.
Na co dzień widzę, jak się wyprowadza geometrię w szlifierkach. Takie wielkie do wałków, kilkanaście metrów między kłami. To nie jest trudne, ale trzeba mieć czym zrobić i ktoś to musi umieć. Nie dziwię się, że mechanik bez doświadczenia nie chce się za to wziąć.
A niech ci mechanik wyjmie i pokaże jak wyglądają kliny. Czasem wystarczy proste przeszlifowanie klinów i może nie w 100% ale pomoże.
Znaleziono 3 wyniki
Wróć do „drgania na wrzecionie”
- 08 paź 2008, 21:05
- Forum: Elektrowrzeciono
- Temat: drgania na wrzecionie
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 3823
- 08 paź 2008, 17:18
- Forum: Elektrowrzeciono
- Temat: drgania na wrzecionie
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 3823
Wcale nie jest dobrze. Wrzeciono ma być sztywne, a luz może wynosić osiem, ale mikronów. Przy okazji, są obrabiarki, które mają luz jeszcze mniejszy.
Prawie dycha luzu to było dopuszczalne na łożyskowanych w tulejach ślizgowych prymitywnych wiertarkach. No i cóż z tego, że wraca. Przy takim luzie maszyna nie nadaje się do jakiejkolwiek obróbki. Mechanik, który to twierdzi, że osiem setek, ale wraca powinien sam wrócić. Na zasiłek dla bezrobotnych!
Jeszcze raz mówię, wyprowadzanie geometrii to żmudna i trudna praca, która mechanika przerasta. Najczęściej nie jest to tylko luz z łożysk, ale z wyrobionych prowadnic. Nie można bez końca regulować klinami, bo efekt jest taki, że na środku, gdzie obrabiarka pracuje masz wytarte, a na krańcach nie. Jeśli ściągniesz kliny, to maszyna zablokuje się w tych miejscach, gdzie nie pracowała - zużycie bieżni jest mniejsze.
Oczywiście za skrobanie łoża i całą procedurę wyprowadzania geometrii trzeba naprawdę dużo zapłacić. Nie dziwię się, że mechanikom nie chce się tego robić w ramach normalnej pracy. Weź zewnętrzną firmę, zapłać im, a mechanikom powiedz, że oni to zrobią z pieniędzy przeznaczonych na ewentualne premie, nagrody, czy podwyżki dla nich.
Na marginesie - i właśnie dlatego nie opłaci się trzymać pseudomechaników, którzy owszem, coś tam umieją, ale nie mają po pierwsze ochoty, po drugie motywacji, po trzecie najczęściej też nie mają czym i z czego. Za to mają jedno - dobry bajer, jak o wracających na wrzecionie setkach. Niektórzy potrafią się nabrać.
Jeśli luz pochodzi z prowadnic, to bicia na wrzecionie nie będzie. To logiczne.
Że wraca - pod wpływem choćby własnego ciężaru się układa tak, że wraca. Przecież ciężkie zawsze będzie ciążyć do dołu. Ciężarek na sznurku też w końcu wróci do pionu, ale to nie świadczy o sztywności sznurka.
Prawie dycha luzu to było dopuszczalne na łożyskowanych w tulejach ślizgowych prymitywnych wiertarkach. No i cóż z tego, że wraca. Przy takim luzie maszyna nie nadaje się do jakiejkolwiek obróbki. Mechanik, który to twierdzi, że osiem setek, ale wraca powinien sam wrócić. Na zasiłek dla bezrobotnych!
Jeszcze raz mówię, wyprowadzanie geometrii to żmudna i trudna praca, która mechanika przerasta. Najczęściej nie jest to tylko luz z łożysk, ale z wyrobionych prowadnic. Nie można bez końca regulować klinami, bo efekt jest taki, że na środku, gdzie obrabiarka pracuje masz wytarte, a na krańcach nie. Jeśli ściągniesz kliny, to maszyna zablokuje się w tych miejscach, gdzie nie pracowała - zużycie bieżni jest mniejsze.
Oczywiście za skrobanie łoża i całą procedurę wyprowadzania geometrii trzeba naprawdę dużo zapłacić. Nie dziwię się, że mechanikom nie chce się tego robić w ramach normalnej pracy. Weź zewnętrzną firmę, zapłać im, a mechanikom powiedz, że oni to zrobią z pieniędzy przeznaczonych na ewentualne premie, nagrody, czy podwyżki dla nich.
Na marginesie - i właśnie dlatego nie opłaci się trzymać pseudomechaników, którzy owszem, coś tam umieją, ale nie mają po pierwsze ochoty, po drugie motywacji, po trzecie najczęściej też nie mają czym i z czego. Za to mają jedno - dobry bajer, jak o wracających na wrzecionie setkach. Niektórzy potrafią się nabrać.
Jeśli luz pochodzi z prowadnic, to bicia na wrzecionie nie będzie. To logiczne.
Że wraca - pod wpływem choćby własnego ciężaru się układa tak, że wraca. Przecież ciężkie zawsze będzie ciążyć do dołu. Ciężarek na sznurku też w końcu wróci do pionu, ale to nie świadczy o sztywności sznurka.
- 05 paź 2008, 15:03
- Forum: Elektrowrzeciono
- Temat: drgania na wrzecionie
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 3823
Bo mechanikom nie chce się brać za taką robotę.
Oczywiście że osiem setek to bardzo dużo. Trzeba to zlikwidować, tylko pytanie skąd te luzy się biorą. Czy z szufladki, czy z wrzeciona. W obu wypadkach tegulacja wymaga pracy. Albo wyprowadzanie geometrii w osi "Z" (szufladka, pinola) - bardzo dużo pracy, albo wymiana ułożyskowania wrzeciona (czasem da się "skręcić", ale może zacząć się grzać). Jedno jest pewne, mechanikom nie chce się po prostu robić i wszystko.
Może po prostu z góry wiedzą, że robota ich przerasta, że podciąganie klinów nic nia da, a więcej oni po prostu nie potrafią. Poszukaj fachowców.
Oczywiście że osiem setek to bardzo dużo. Trzeba to zlikwidować, tylko pytanie skąd te luzy się biorą. Czy z szufladki, czy z wrzeciona. W obu wypadkach tegulacja wymaga pracy. Albo wyprowadzanie geometrii w osi "Z" (szufladka, pinola) - bardzo dużo pracy, albo wymiana ułożyskowania wrzeciona (czasem da się "skręcić", ale może zacząć się grzać). Jedno jest pewne, mechanikom nie chce się po prostu robić i wszystko.
Może po prostu z góry wiedzą, że robota ich przerasta, że podciąganie klinów nic nia da, a więcej oni po prostu nie potrafią. Poszukaj fachowców.