Autorowi tematu chodzi nie tyle o uniwersalny warsztat, ale o tzw utrzymanie ruchu. Czyli niedopuszczenie do zatrzymania produkcji, ponieważ to powoduje na dużych zakładach koszt X zł/h.
To jest szeroki temat i czytałem np o oddzielnej awaryjnej elektrowni w bodajże Teksasie. Straty z zatrzymania linii produkcyjnej były tak duże że opłacało się wybudować zapasową elektrownię.
Ale wróćmy do bardziej przyziemnych przypadków jak tutaj. Moim zdaniem trzeba się zastanowić ile jest sensu w kupowaniu maszyn po kilkadziesiąt tysięcy czy akcesoriów po kilka tysięcy.
Czy te wydatki się zwrócą?
Czy do ich obsługi nie będzie trzeba zatrudnić na etacie kogoś z 5-cio cyfrową pensją?
Czy koszt wytworzonych elementów będzie uzasadniony ekonomicznie?
Ja bym się zastanowił, co tak naprawdę chcecie robić.
Jeśli 90% potrzeb to wymiana np 20 rodzajów części. To lepiej zainwestować 20k w magazyn części niż 200k w maszyny do ich wytwarzania po zawyżonych cenach.
Frezarka, tokarka, dłutownica, piłą taśmowa itp bajery są przydatne. Ale czy nie lepiej będzie kupić małe profesjonalne maszyny do prostych robótek, a korzystać głównie z magazynu części zamiennych?
Tu już sam zainteresowany musi przekalkulować gdzie leży ta opłacalność. Polecam poczytać czym jest Agile, co prawda to nie przemysł ale IT. Jednak sama idea stopniowego wprowadzania jakiegoś rozwiązania, i zmiana założeń po zebraniu doświadczeń. Sprawdza się w różnych branżach o ile ich skala jest duża, a w produkcji przemysłowej zawsze jest duża.
Może najrozsądniej na początek będzie kupić sensowną frezarkę i tokarkę z niższej półki. W budżecie 10k-20k zł plus wyposażenie za 5k-10k. Zebrać doświadczenia co na tym możecie zrobić i na ile to się sprawdza. A po 6-12 miesiącach lub stopniowo co kwartał podejmować decyzje o rozbudowie.